piątek, 19 kwietnia 2019

Epilog

Ułożyłeś dłonie na szerokich barkach bruneta, wpatrując się w jego obicie w lustrze, które znajdowało się przed wami. Gdybyś go nie znał pomyślałbyś, że się w ogóle nie przejmuje zbliżającą uroczystością. Jednak ty byłeś jego bratem, przyjacielem i potrafiłeś dostrzec coś niewidocznego gołym okiem. Poklepałeś Tomka po ramionach i westchnąłeś głośno, obracając go za nie przodem do siebie. Przyjmujący zadarł na ciebie spojrzenie siwo, błękitnych tęczówek, a jego twarz na pierwszy rzut oka przypominała wypraną z emocji. Czułeś jednak, że to jedynie maska jaką przybrał, aby skryć swoje zdenerwowanie nadciągającym wydarzeniem. Wydarzeniem, które otrzymywało miano najważniejszego w jego życiu i chyba żadne inne nie będzie go w stanie przebić. Nawet wymarzone przez niego zdobycie medalu olimpijskiego ze złotego kruszcu.
-Nie denerwuj się tak.-zaśmiałeś się, patrząc z troską na jego bladą twarz.
-Łatwo ci mówić.-mruknął pod nosem, zapinając czarny  garnitur.
Wywróciłeś jedynie oczami i potargałeś jego ciemne, gęste włosy, aby nadać im wyraz artystycznego nieładu. Gdy zmierzył cię wilczym wzrokiem, rozciągnąłeś usta w leniwym uśmiechu i wzruszyłeś ramionami, zapewniając go, że tak wygląda zdecydowanie lepiej. Obserwowałeś jak przymyka powieki i czerpie zachłannie powietrze, by wypełnić nim płuca, a później wypuścić go ze świstem. Chwyciłeś go pod ramie i wyprowadziłeś z łazienki, oświadczając, że jeżeli w tym momencie nie opuścicie  rodzinnego domu to nie ma szans, aby zdążyć na czas do kościoła. Skinął jedynie głową na twoje słowa i posłusznie zastosował się do twoich poleceń. Tuż przed wyjściem na dwór został jednak zamknięty w silnym, matczynym uścisku. Przyglądałeś się tej scenie rozczulony. Blondynka przyodziana w miętową sukienkę pogładziła dłońmi plecy najmłodszego syna, chcąc niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odjąć stres od swojej pociechy. Tomek uśmiechnął się blado na zapewnienia nauczycielki WF-u , że wszystko przebiegnie wobec planu i wyplątał się z jej objęć. W tym samym momencie drzwi za sobą przymknęła szatynka i gdyby nie stukot jej obcasów nie odnotowałbyś chwili jej przybycia. Zwróciłeś głowę w jej kierunku i powitałeś ją delikatnym uśmiechem. Paula wspięła się na palce i musnęła ustami twój policzek, pozostawiając na nim jasnoróżowy ślad po szmince. Po chwili za pomocą lusterka wstecznego mogłeś podziwiać jak Fornal bawi się dłońmi, spoczywając na tylnym siedzeniu samochodu obok twojej partnerki. Obawiałeś się o jego zniesienie ponad czterogodzinnej podróży. Przeklinałeś w myślach, że jego wybranka musiała studiować aż we Wrocławiu.  Po mimo twojego strachu, gdy przekroczył próg mieszkania dziewczyny i ujrzał ją w otoczeniu rodziców oraz najbliższych jej osób jego oczy rozbłysnęły radośnie . Podziwiałeś z szerokim uśmiechem na utach jak w zadziwiająco szybkim tempie pokonał dzielący go od niej dystans i wzrokiem biegł po jej sylwetce, rozpoczynając wędrówkę od pokrytej delikatną warstwą makijażu twarzy  ku dołowi.  Widziałeś zachwyt  bijący od jego oczu oraz to elektryzujące spojrzenie. Kochał ją. Patrząc na nich tak zatraconych w siebie wiedziałeś, że im się uda, że nie podzielą losu twojego i Ewy , że ich uczucie się nie wypali. Ta chemia unosząca się w powietrzu pomiędzy nimi była niesamowicie widoczna. Byłeś pewien, że rodzice twojej szwagierki oraz Paula także to zauważyli. Objąłeś dłońmi w pasie stojąca przed tobą dziewczynę i wsparłeś brodę o czubek jej głowy, uśmiechając się delikatnie.
-Wygląda przepięknie.-szepnęła ci na ucho, gdy schyliłeś się, aby zaszczycić jej usta subtelnym pocałunkiem.
-Zgadzam się.-mruknąłeś w jej wargi.
-Kaśka....Ja...-jąkał się przyjmujący, próbując się składnie wypowiedzieć.- Chciałem powiedzieć, że wyglądasz jak księżniczka. Z tym, że ty jesteś prawdziwa i prawie moja.-wydusił  w końcu z siebie, odsłaniając przed nią swoje uzębienie.
Wszyscy zebrani we wnętrzu mieszkania rudowłosej dziewczyny ludzie pożerali spojrzeniem ową dwójkę i nie sposób było się przestać uśmiechać, słysząc jak przyszły mąż traktuje swoją ukochaną. Nim jednak odnotowałeś a ród Fornalów oraz Majewskich zasilał licznie wnętrze świątyni i wsłuchiwał się w napięciu w słowa przysięgi przyszłego małżeństwa.  Każdy ich gest, spojrzenie czy uśmiech przesiąknięte były tak niebywałą czułością, że nie mogłeś od nich oderwać wzroku.  Kątem oka zerknąłeś na spoczywająca obok ciebie szatynkę i poczułeś pragnienie, aby za jakiś czas, być może za kilka miesięcy, znaleźć się na miejscu Tomka z właśnie nią przy boku. Tak samo oszołamiająco piękną jak Katarzyną i tak samą rozpromieniona jak ona.  Uśmiechnąłeś do swoich myśli i w tym samym momencie wyłapałeś jak Paula przygląda ci się ze zmarszczonymi brwiami. Machnąłeś jedynie dłonią, aby nie zaprzątała sobie głowy tym co chodzi o po twojej i ponownie utkwiłeś wzrok w owej dwójce.

***
Obserwowałeś rozbawiony jak twój brat  poruszając brwiami zbliżał się w kierunku miedzianowłosej, która słysząc pierwsze takty piosenki, jaką wybrał na pierwszy taniec pary młodej jej mąż nie umiała powstrzymać się przed uderzeniem z otwartej dłoni w czoło. Po chwili jednak salwy jej śmiechu roznosiły się echem po parkiecie, gdy do jej uszu jak i pozostałych zgromadzonych w okręgu wokół pary młodej  dotarły słowa wokalisty :
- . Trafił Ci się facet piękny i wspaniały. Niemal idealny, prawie doskonały. Śliczny, pięknooki i wysportowany. Sianem portfel ma wypchany. Ty zadbaj o niego, on zadba o Ciebie. Będzie wam jak w niebie.
Parsknąłeś rozbawiony wraz z pozostałymi gośćmi nad doborem piosenki przez Tomka (>>klik<<) i wyciągnąłeś dłoń w kierunku szatynki, spoglądając na nią wymownie. Paula posłała ci szeroki uśmiech i pociągnęła cie ochoczo w kierunku parkietu. Kątem oka podziwiałeś jak przyjmujący energicznie okręcał wokół własnej osi pannę młodą, która nadal chichotała pod nosem.  Później taniec przybrał na widowisku, gdy brunet wzniósł ją nad podłożem i wykonał kilka zachwycających gości figur. Klaskałeś mocno w dłonie, gwiżdżąc  podekscytowany. Co rusz spoglądałeś na swoją towarzyszkę, której uśmiech nie schodził z twarzy, gdy podziwiała młode małżeństwo. Po chwili wszyscy zebrani na weselu powędrowali do sali weselnej, aby posilić się po akrobacjach na parkiecie. Wtem wykorzystałeś moment i zdecydowałeś się wygłosić przemówienie. Obiecałeś to sobie od najmłodszych lat. Wtedy byłeś niemalże przekonany, że to ty z rodzeństwa poprosisz swoją ukochaną o rękę i to twoje wesele będzie pierwszym. Stało się jednak zupełnie inaczej. 
- Proszę wszystkich o uwagę! Jestem Janek i jak pewnie wszyscy tutaj zgromadzeni wiedzą jestem także bratem pana młodego.-wypowiedziałeś  i z delikatnym uśmiechem wymieniłeś spojrzenie z Tomkiem.- Kiedy w któreś urodziny życzyłem mu znalezienia dziewczyny nie spodziewałem się, że to on jako pierwszy weźmie ślub. Żeby tego było mało miałem wówczas na myśli przedstawicielkę płci pięknej, która go ujarzmi, która zapanuje nad jego roztrzepaniem, szalonymi pomysłami i zwariowaniem jakim przesiąknięty jest niemal od dziecka. Niestety, nie udało się to, ale teraz stety, bowiem nie wyobrażam sobie innej kobiety przy boku mojego brata  jak tej jakże dzisiejszej urodziwej  panny młodej. Kaśka jest wariatką i tylko ona potrafi zrozumieć Tomka jak nikt inny. Tylko ona potrafi go kochać tak cholernie mocno, że naprawdę chcę się płakać z wzruszenia jak obserwuje się z jaką miłością patrzy na niego, a on z nie mniejszą odwzajemnia to spojrzenie. Wspiera go, motywuje, wyczekuje cierpliwie jego powrotów. Jest cudowną  dziewczyną, narzeczoną, a teraz jestem przekonany, że będzie i cudowną żoną. Nie zawsze wierzyłem w przeznaczenie, ale teraz wiem, że ta dwójka jest dla siebie stworzona! -podkreślił ostatnie zdanie mowy.-Zatem wnieśmy toast za zdrowie młodej pary! -zadarłeś ku górze kieliszek wypełniony przeźroczystą cieczą.
Świeżo upieczony mąż rozciągnął usta w szerokim uśmiechu, patrząc na ciebie z wdzięcznością za przytoczone słowa i stukając uprzednio o naczynie swojej małżonki  pochłonął  gorzką ciecz.  Po chwili wpił się zachłannie w usta  kobiety spoczywającej przy jego boku i roześmiał się, gdy tłum nadal wiwatował, aby to powtórzył.  Zmarszczyłeś brwi, gdy towarzysząca ci podczas dzisiejszego wieczoru jak i nocy dziewczyna podreptała w kierunku mikrofonu.
-Za nim także wyrażę co nieco o naszych gołąbeczkach pragnę im życzyć po raz kolejny wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia i niech wam Bóg wszystkie rozterki w dzieciach wynagrodzi.- zachichotała cicho, a wpatrzeni w nią uważnie goście zawtórowali jej, w tym także ty.- Jestem dziewczyną Janka, a także świadkową tej pięknej panny młodej.- jej usta przyozdobił lekki uśmiech.- Nie znam zbyt długo owej dwójki, która dziś obchodzi swoje święto, ale od samego początku zauważyłam chemię pomiędzy tą dwójką. Przytoczę tutaj pewną sytuację, której wraz z Jankiem byłam świadkiem. Tak, tak, Kaśka. Pewnie wiesz o czym zamierzam powiedzieć.- zaśmiała się krótko Paula, patrząc na oblewającą się czerwienią na policzkach Rudą.- Kaśka miała gorszy dzień i rozbiła Tomkowi samochód. Jego Hyundai miał naprawdę masakrycznie wgniecioną maskę. Pan młody poszedł zobaczyć stan samochodu i wtedy rozpoczęła się chyba jedna z poważniejszych i żarłocznych kłótni w ich związku. Ubawu było co niemiara, choć to co do siebie krzyczeli było poważne, bowiem zbliżali się do rozstania, ale nie to w tej historii jest najważniejsze.  Postawili na ciszę, jednak Tomek nie wytrzymał. Przywarł do ust obecnej tutaj Kaśki jakby nie widział jej co najmniej rok i wyznał swoje uczucia, a ona odpowiedziała tym samym. Wtedy wówczas zdałam sobie sprawę, że Tomkowi zależy na niej bardziej niż na siatkówce, niż na czym kolwiek. Dziewczyna rozwaliła mu samochód, a on w czasie kilkunastu minut był w stanie całkowicie jej to wybaczyć, a ten żar i miłość w jego spojrzeniu... No po prostu rozpłynąć się było można! W ten sam dzień kilka razy Tomuś dostał po nosie od swojej ukochanej, ale mimo to zadbał by jej w ten okropny dla kobiet dzień niczego nie brakło. Wcale nie był i nie jest pantoflem. On to po prostu złoty człowiek. Kochany, opiekuńczy, troskliwy i angażujący się w relacje z Kaśką jak w nic innego. Drodzy państwo! Naprawdę nie widziałam dwójki bardziej kochających się ludzi niż oni. -zakończyła ze szczerym, błogim uśmiechem na ustach, patrząc na państwo Fornal wtulone w siebie nawzajem. 
Gospodarze imprezy nie mogli przejść wobec tego obojętnie i pojawili się w obszarze mikrofonu.
-Dziękuję za tyle ciepłych słów i obiecujemy, że kolejną okazją do spotkania  nie będzie nas rozwód a rocznica.-parsknął śmiechem Tomek.- Choćby mi rozwaliła nawet trzy samochody.
- Oddam, że jestem niezmiernie wdzięczna, że jesteście z nami w tak ważnym dniu.-wypowiedziała panna młoda, patrząc ukradkiem na swojego męża.-A co do rozwodu... Może dla odmiany to ja nie wytrzymam z nim? Zobaczymy!- zachichotała.
Tomek pokręcił jedynie z niedowierzaniem głową i pociągnął swoją małżonkę w kierunku parkietu, a tuż za nim powędrowały grupki ludzi, w tym także ty i Paula. Przyciągnąłeś ją do siebie zachłannie i oparłeś się czołem o jej policzek, szepcząc jej do ucha tekst piosenki Pawła Domagały, której nie mogło zabraknąć na weselu. Czułeś jak zadrżała pod wpływem twojego ciepłego oddechu owiewającego jej skórę . Kąciki twoich ust drasnęły wyżyny, a jej wargi otarły się o twoje ślamazarnie, aby po chwili wycisnąć na nich subtelny, czuły pocałunek. Kołysałeś się w rytm muzyki wraz z szatynką, aby po chwili obrócić ją do siebie plecami i rozkoszować jej słodkim zapachem. Przymknąłeś powieki i nuciłeś pod nosem tekst utworu wprost do jej ucha. Widziałeś jak jej usta rozciągnięte były w błogim uśmiechu i wtedy to do ciebie dotarło, Janku. Zakochałeś się w Pauli Dybaś bez pamięci. Kochałeś ją. Euforia jaka płynęła w twoich żyłach, gdy podziwiałeś ją w takim stanie mówiła sama za siebie. Owszem, potrzebowałeś na to czasu, ale czemu by się tu dziwić. Ewa Łukasik po wieloletnim związku okazała się być tą nieodpowiednią i gdyby nie przypadkowa noc skąpana namiętnością i żarem w krakowskim mieszkaniu być może nigdy byś tego nie dostrzegł. A teraz miałeś przed sobą kobietę, z którą zapragnąłeś spędzić najbliższe dni, noce, sekundy, minuty, godziny, miesiące, a może nawet i lata. Łaknąłeś ją o tym jak najprędzej powiadomić, ale wpadłeś na genialny pomysł i zapragnąłeś go zrealizować. Dlatego też odrzuciłeś myśl wyjawienia jej twojego sekretu i zatraciłeś się w tańcu. W okolicach godziny jedenastej siatkarze, którzy oblegali wesele państwa Fornal pozwalali procentom zapanować nad swoimi umysłami. Najpierw na scenę wtargnął Łukasz, a z głośników wydobyły się charakterystyczne brzmienie znane wszystkim gościom. Wtem Kozub zachwiał się i przejął mikrofon od wokalisty, rozwierając szeroko usta, z których wydobyły się niewyraźne słowa :
-A kiedyś cię znajdę... Znajdę cię. A w końcu znajdę. Jestem coraz bliżej.
Parsknąłeś głośnym śmiechem, podziwiając chwiejącą się sylwetkę młodego rozgrywającego. Kozub przysłonił oczy dłonią, odgrywając rolę rozglądającego się po otoczeniu i wtem zrozumiałeś jego przekaz, a twój śmiech przybrał na sile.  Zakryłeś uszy dłońmi, nie mogąc już słuchać jego bełkotu pomieszanego z wyciem. Nagle ktoś to przerwał i miałeś nadzieję, że zespół powróci do zabawiania zebranych na parkiecie ludzi, ale stało się zupełnie inaczej.  Na wzniesienie wtargnął  Masłowski, któremu także daleko było od wyprostowanej postawy.  Posłał szeroki uśmiech w kierunku publiczności, a ty już wiedziałeś, że znajduje się w podobnym stanie co jego przyjaciel.
-Straciłaś cnotę. Bo co? Bo sama tego chciałaś ! Straciłaś cnotę. I co?  I już nie będziesz miała.!Straciłaś cnotę. Bo co? Bo on nalegał wciąż.!- wydzierał się na całe gardło libero.
Tomek wraz z pozostałymi siatkarzami ze złotego rocznika zagrzewał rzeszowianina gorącymi oklaskami, a ty z niedowierzaniem spoglądałeś to na pijanego Mateusza to na twoją ukochaną. Salwy śmiechu obijały się od ścian altanki, w której znajdował się tłum ludzi. Po popisach wokalnych przyjaciół Fornala wreszcie z głośników wydobył się głos wokalisty, który teraz wcielił się w rolę Ivana Komarenko. Uśmiechnąłeś się promiennie w kierunku twojej partnerki i powędrowałeś wraz z nią na parkiet. Paula wprowadziła cię w jeden z przyswajanych na zajęciach tanecznych układów.  Mile zaskoczony przystałeś na jej propozycję i chwilę później wpatrywałeś się głęboko w jej oliwkowe tęczówki znajdujące się tuż przed twoją pochylającą się nad nią twarzą. Zerknąłeś kątem oka na godzinę wyświetlaną na ekranie telefonu i gdy ta wskazywała północ musnąłeś jej wargi delikatnie.
-Kocham cię, Paula.- szepnąłeś czule.
-A ja ciebie, Janek.-pogładziła zewnętrzną częścią dłoni twój policzek, a w jej oczach rozszalały się radosne ogniki.
W tym właśnie momencie zdałeś sobie sprawę, że nie ważna jest twoja przeszłość ze studentką geodezji.  Teraz liczył się jedynie twój nowy początek i to, że te słowa wreszcie wydostały się z jej aksamitnych ust. Podobnie jak twój młodszy brat rozpoczynałeś nową ścieżkę w życiu.

~*~
Witam Was tutaj po raz ostatni!  :(
To co wyżej napisałam jest okropne, ale nie chciałam dłużej ciągnąć tego opowiadania i czuję, że jakoś nie stać mnie na napisanie czegoś lepszego niż ten epilog, który widzicie :( Przepraszam Was, bo zawiodłam w najważniejszym momencie tego opowiadania i kompletnie to wyżej mi się nie podoba.  Mam jednak nadzieję, że całość historii się Wam podobała ;3 Dla mnie ta historia była inna niż reszta. Taka luźniejsza, ale też mam nadzieję, że nie jakoś mega nudna  i taka bardziej humorystyczna niż poważna, niż miłosna, ale cieszę się, że dobrnęłam do jej końca i że mi chyba wyszła ( z wyjątkiem epilogu) ^^Dziękuję za obecność oraz opinię <3 Jesteście kochane! <3 Całuję i do zobaczenia na Tomku & Mateuszu jutro oraz Michale i Julce ( mam nadzieję, że niebawem ) ;*

sobota, 6 kwietnia 2019

Dziewiętnaście


Wykonując ataki kątem oka obserwowałeś jak Tomasz próbuje odkręcić sytuację z krzesełkiem na trybunach. Naprawdę ubolewałeś nad tym, że nie potrafił tego zrobić bardziej dyskretnie niż posługiwać się ruchami ust do przekazania swojej narzeczonej, aby zajęła miejsce twojej dziewczyny co wasza rodzicielka mogła doskonale odczytać. Miałeś ochotę przyłożyć sobie z otwartej dłoni w twarz i myliłeś już pragnienie od rzeczywistości, gdyż Kozub spojrzał na ciebie i parsknął głośnym śmiechem. Zdezorientowany marszczyłeś brwi, bo nie rozumiałeś powodu dla jakiego to uczynił, gdyż tylko spoczywałeś w kolejce do oddania kolejnej próby z lewego skrzydła.
-Wyglądasz jakbyś miał ochotę kogoś udusić.-roześmiał się rozgrywający.
-Bo mam.-odparłeś jedynie, wędrując wzrokiem w stronę brata.
- Niech zgadnę. Tytusa?-nie krył swojego rozbawienia Łukasz.
Skinąłeś jedynie głową, obserwując jak kataklizm, którego się spodziewałeś następuje prędzej niż przypuszczałeś. Szatynka przerzuciła przez ramię swoją kurtkę oraz torebkę i spoglądała na twoją rodzicielkę, mrużąc groźnie oczy i stojąc naprzeciw niej. Błagałeś w myślach by nie doszło pomiędzy nimi do rękoczynów. Przyszła matka stanęła jednak pomiędzy nimi, załagadzając sytuację, bo jej przecież krzywdy nie mogły zrobić. Po chwili twoja partnerka opadła na miejsce obok miedzianowłosej, a ta objęła przyjacielsko nauczycielkę i posłała jej łagodny uśmiech. Blondynka odwzajemniła jej gest i zauważając, że jej się przyglądasz posłała uśmiech i tobie, uspokajając cię tym. Odetchnąłeś z ulgą i zwróciłeś się w kierunku siatki.
-Sytuacja opanowana.-rzuciłeś w kierunku Tytusa, mijając go po kolejnym udanym ataku.
-Nie musisz dziękować.-odburknął z szerokim uśmiechem.
-Chyba sobie kpisz. To twoja laska ją ogarnęła nie ty, jełopie.
-Mógłbyś być trochę milszy dla braciszka.-zaśmiał się spoczywający za Tomkiem Huber.
Nim spostrzegłeś a spotkanie dobiegło końca. Radomianie nie okazali się zbyt gościnni i nie oddali wam nawet seta, odsyłając do domu z zerowym dobytkiem punktowym jak i partiowym. Tomek posłał ci cwany uśmiech pod siatką, dziękując ci za rywalizację, w której zdecydowanie lepszy okazał się on. Ty jednak nie schodziłeś z parkietu z grymasem, a satysfakcją po zdobyciu piętnastu oczek na  konto swojego zespołu. Byłeś najlepiej punktującym zawodnikiem w szeregach swojej drużyny. Okręciłeś się na pięcie w stronę trybun i przeskoczyłeś bandę reklamową, zmierzając w stronę widowni obsadzonej na dole. Zamknąłeś w swoich ramionach drobną sylwetkę Pauli i skradłeś z jej kuszących ust dłuższy pocałunek. Niedługo po tobie w twoje ślady poszedł przyszły ojciec, który przywarł do pleców narzeczonej, obejmując ją w pasie. Naznaczył wargami jej czoło i uśmiechnął się błogo.
-Ja wam muszę coś powiedzieć.-oznajmiła nagle Kaśka.- Tylko mnie nie ukamienujcie.-zaśmiała się stremowana.
-Mów, skarbie.-Fornal pokrzepiająco splótł ze sobą palce jej i jego dłoni.
-Nie jestem w ciąży. Wynik testu był fałszywy.-wydusiła z siebie cicho.
-A ja już myślałam, że babcią zostanę.- mruknęła nieco zasmucona ta informacją twoja matka.
-Tak? A niedawno pamiętam jak narzekałaś, że dzieci będą bo Tomuś po mnie się zabezpieczać nie umie.-dodał swoje trzy grosze były siatkarz.
-Och, cicho bądź Marek!-skarciła go blondynka.
- Instynkt wnuków jej się włączył. –skwitował starszy mężczyzna.
Wszyscy zebrani zanieśli się śmiechem, a ty kątem oka śledziłeś jak Tomek pochyla się nad uchem dziewczyny i szepcze jej coś. Rudowłosa uśmiechnęła się lekko i zadarła głowę ku górze, muskając przelotnie usta chłopaka. Złączyłeś swoją dłoń z dłonią szatynki, a matkę chwyciłeś pod ramię, odciągając je na bok. Kobiety popatrzyły na ciebie zdezorientowane, a ty oświadczyłeś, że koniec tych konfliktów. Zająłeś z dwoma najważniejszymi przedstawicielkami płci pięknej w twoim życiu wolne miejsca z dala od pary narzeczonych, aby dać im nacieszyć sobą i chrząknąłeś donośnie.
-Mamo, Paula jest moją dziewczyną i zrozum wreszcie, że rozstałem się już dawno z Ewą. Nie było nam pisane być razem po mimo tak długiego stażu jako para. Ta piękność pojawiła się na mojej drodze i zawróciła mi w głowie, a ja nie byłem w stanie wygonić jej ze swojego umysłu i cóż… Zakochałem się cholernie mocno i świata po za nią nie widzę, dlatego proszę cię zakop topór wojenny.-wygłosiłeś dość rozległą mowę, żywiąc nadzieję, że tym razem się uda.
-Niezwykle mi miło, że tak o mnie mówisz, Janek.-zarumieniła się szatynka.- Pani syn ma rację.-tym razem zwróciła się do twojej rodzicielki.- To stało się nagle i nikt tego nie planował. Ja też nie przypuszczałam, że znajdę chłopaka w najbliższym czasie, a tutaj proszę… Napatoczył się Jasiu i strzeliło mnie strzałą amora, bo w tak uroczym, kochanym i inteligentnym chłopaku nie idzie nie przepaść. Wiem, że pani rodzina na tym ucierpiała i traktuje mnie pani jak największego wroga, ale nie ma ku temu powodu. Chcę szczęścia Janka równie mocno i prawdziwie jak pani.-oświadczyła ze szczerym uśmiechem twoja połówka.
-Dzieciaki, nie ma zamiaru was krzywdzić ani rozdzielać.-wypowiedziała twoja matka, obdarowując was ciepłym uśmiechem.-Masz rację, Paulo. Traktowałam cię jak największego wroga, bo wydawało mi się, że zburzyłaś jego życie z Ewą, ale już rozumiem, że ta zdrada, której dopuścił się mój syn z tobą przypieczętowała koniec tego związku, bo wreszcie zrozumiałam, że upadł on już dawno.- skrzywiła się.-Nie mam powodów mieć ku tobie jakieś pretensje, a broń boże odgradzać cię od mojego syna. Żyjcie sobie szczęśliwie, zakochańce.- uściskała was.

~*~
Hejka! ^^
Sielanka po dłuższej chwili powróciła do Janka i Pauli, ale za to Tomek i państwo Fornal mogą być rozczarowani informacją jaką przekazała im Kaśka ;) Przed nami już tylko epilog i pożegnamy się z losami tych dwóch par :D A jak się pożegnamy? Tego nawet nie wiem i ja, bo dopiero za tydzień usiądę do pisania zakończenia. Po mimo, że wszystkie rozdziały czekały na publikacje od lata, to zakończenie chcę napisać na świeżo ;3 Jednak kilka pomysłów już mam :D Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Jako, że to ostatnie chwile tej historii proszę Was dziewczyny o wyrażenie opinii w komentarzu ;*