niedziela, 24 lutego 2019

Trzynasty


Zegar usytuowany na ratuszu wybił właśnie północ, a ty odczuwałeś jakbyś przeżywał właśnie swoją drugą miłość, choć tak naprawdę wiek dwudziestu trzech lat nie zamykał ci do niej kłódki. Przecież nadal byłeś młodym mężczyzną, ale towarzysząca ci piękność sprawiała, że tak właśnie się czułeś. Przemawiały przez ciebie szaleństwo i spontaniczność, a salwy śmiechu wydobywające się z jej gardła i niosące echem po rynku sprawiały, że byłeś szczęśliwy. Podrzuciłeś ją delikatnie lekko ku górze, łapiąc mocniej pod kolanami. Szatynka usadowiła się na twoich plecach i z wysokości  nieco ponad metr dziewięćdziesiąt podziwiała rozciągający się przed nią krajobraz. Już zawsze chciałeś oglądać świat z tej perspektywy. Z wizji zakochanego, beztroskiego chłopaka, którego zmartwienia nie przygniatały doszczętnie, bo miał tą cudowną, wspierającą osobę. Zanosiłeś się niepohamowanym śmiechem wraz z Paulą, tocząc zabawną konwersację na dość dziwne tematy. Być może to krążące w waszych krwiobiegach słodkie wino sprawiało, że tak właśnie się zachowywaliście. Nagle wpadłeś na pewien pomysł. Z twojej komórki wydobył się cichy podkład, a z twojej krtani wydobył się głos, który naśladował wokalistę Lady Pank.
 —Być tam zawsze tam gdzie ty. —słowa wydobywały się z twoich ust.
Twoja dziewczyna zawtórowała ci, powtarzając refren i wiercąc się na twoim kręgosłupie do rytmu wydobywającego się z telefonu. Postawiłeś ją na płycie chodnika i złożyłeś na jej ustach soczysty pocałunek. Zadarła twarz ku górze i wpatrując się głęboko w twoje oczy, objęła cię za szyję. Z głośnika twojego telefonu zaczęły wydobywać się pierwsze takty utworu Jak anioła głos. Wzniosłeś nikle kąciki ust, kiedy szatynka zaczęła kołysać się wolno do jego melodii. Szeptałeś pod nosem słowa wokalisty zespołu Feel, wywołując zadowolenie u twojej towarzyski i przycisnąłeś do siebie szczelniej jej drobne ciało. Oparła czoło o twoją klatkę piersiową, przymykając powieki i poddała się chwili bliskości. Ułożyłeś dłoń na dolnej części jej kręgosłupa i po chwili bujania się, złapałeś jej rękę i okręciłeś ją wokół własnej osi, przechylając przez swoje ramie. Roześmiała się wesoło na twój ruch wprost w twoją twarz i musnęła subtelnie twoje wargi. Przetańczyliście razem resztę piosenki, po czym objąłeś ją ramieniem i rozkoszowałeś jej obecnością, przemierzając Kraków zatopiony w nocnej, magicznej aurze.
***
Ułożyła klucze do mieszkania na komodzie w salonie, a ty podsadziłeś ją na jej drewnianą nawierzchnię i nachyliłeś się, aby sięgnąć do jej szyi. Owiewałeś jej aksamitną skórę ciepłym oddechem, wsłuchując się w płytko wydychane przez nią powietrze, a następnie drażniłeś ją językiem. Odchyliła głowę do tyłu i przymknęła powieki, układając dłonie na twojej czerwonej koszulce. Uśmiechnąłeś się nikle pod nosem na reakcję na zadawaną jej przyjemność i zsunąłeś z jej ramion czarną, skórzaną kurtkę, która wylądowała tuż pod jej stopami. Spojrzała na ciebie z cwanym uśmiechem i przegryzła powabnie dolny płatek wargi. Oplotła cię nogami w pasie, a ty zmiażdżyłeś w dłoniach jej biodra. Jęknęła zmysłowo na ten gest, a ty zespawałeś swoje usta z jej kuszącymi cię od dłuższej chwili spierzchniętymi wargami. Czerpałeś przyjemność z ich miękkości, ocierając się o nie ślamazarnie, aby po chwili nadać pocałunkowi większej intensywności oraz namiętności. Czułeś jej smukłe, chłodne palce badające muskulaturę torsu pod materiałem ubrania, które po chwili wylądowało za twoją głową, na klamce sypialni. Roześmiałeś się z jej idealnie wymierzonego, celnego rzutu i ułożyłeś ją subtelnie na powierzchni materaca. Zacząłeś podwijać jej czarną koszulkę na ramiączkach ku górze, zwilżając wargami skórę jej ramion. Idealnie wyczuwałeś pokrywająca jej całe ciało gęsią skórkę, przyjmując to z zadowoleniem. Po chwili jej pierwsze ubranie spoczęło na podłodze, a ty zacząłeś drażnić koniuszkiem języka jej pępek oraz płaski brzuch, sprawiając, że nieco się pod tobą wygięła. Wdrapałeś się pod materiał stanika i naznaczyłeś ten obszar swoimi ustami. Pokręciła z niedowierzaniem głową, przyglądając się twoim poczynaniom, po czym objechała palcami rysy twojej szczęki. Puściłeś jej oczko, po czym sprawnie rozpiąłeś jej biustonosz i obsypywałeś pocałunkami całą parę górną partię ciała, a ze szczególnie dużą ilością jej piękne, jędrne piersi. Nim spostrzegłeś wymienialiście gorące pocałunki, odczuwając nawzajem swoje płonące, łaknące siebie nawzajem ciała. Jedyną barierą jaka was oddzielała była bielizna. Na trzy nawzajem zsunęliście z ją siebie, spoglądając sobie głęboko w oczy.
         —Gdy cię pierwszy raz zobaczyłam nie pomyślałam, że możesz być w tym tak dobry. —mruknęła do twojego ucha szatynka.
        —No widzisz. Pozory mylą. — zachichotałeś wprost przy płatku jej ucha. —Boże, jak ty mnie kręcisz. —jęknąłeś niskim głosem, zahaczając koniuszkiem języka o skrę jej małżowiny.
Wzdrygnęła się i wzniosła znacznie kąciki ust. Przesunąłeś palcem po jej najczulszym miejscu, omiatając jej twarz swoim oddechem. Wyciągnęła się znacznie pod tobą, przymykając powieki, kiedy powtórzyłeś to jeszcze kilka razy. Zadowolony z tego jak na nią działasz wpiłeś się zachłannie w jej usta, obdarowując ją tym czego tak bardzo pragnęła odkąd dotarła wraz tobą do wnętrza własnego mieszkania. Zanurzyłeś się w niej gwałtownie, obserwując jak momentalnie zaczepiła dłońmi o materiał prześcieradła, ściskając go solidnie.  Z jej krtani wydobył się krzyk, a ty tłumiąc go swoimi ustami poczułeś go wewnątrz siebie. Chwilę później unormowałeś tempo, dając wam chwilę na ochłonięcie, po czym ponownie, tym razem na jej wyszeptane błaganie, zwiększyłeś go nagle. Z jej gardła dotarł do ciebie rozległy jęk przyjemności, a ty marzyłeś jedynie o tym, aby ją uszczęśliwić, aby doprowadzić ją na szczyt jej euforii. Wasze ciała przeszył prąd, jednak mimo to ty nie przestawałeś. Urozmaicała twoje dobrze zbudowane plecy w czerwone szramy, ale tobie w ogóle to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Rozkoszowałeś się jej spełnieniem, aby po chwili odczuć swoje. Wplotła palce w twoje włosy i przyciągnęła cię za nie zamaszystym ruchem, całując zmysłowo. Zatopiłeś twarz w jej gęstych, ciemnych włosach i rozanielony napawałeś się wonią jej szamponu. Opadłeś na wolną połowę łóżka i popatrzyłeś na nią. Jej oliwkowe tęczówki przeszywało tak niesamowite ciepło, że poczułeś jak twoje serce odrywa się i wznosi za pomocą skrzydeł, chcąc latać najdłużej jak się da. Blask księżyca oświetlał jej migoczące radośnie oczy, a ty czułeś coraz większą ogarniającą cię beztroskę z każdą sekundą wpatrywania w nie.
—Zależy mi na tobie, Jaś. —wyszeptała czule w twoim kierunku.
A ty nie umiałeś nie uznać przed sobą, że to zdrobnienie zabrzmiało z jej ust tak uroczo, że słodkość w sposobie jaki je wypowiedziała otuliła całkowicie twoje myśli. Uśmiechnąłeś się do niej szeroko i złożyłeś pocałunek na jej czole.
—Możesz mówić tak do mnie tysiąc razy dziennie. —mruknąłeś rozmarzony, wzdychając głośno. —Jesteś dla mnie ważna, słońce. —musnąłeś wargami jej przedramię.
Przyglądałeś się zmarszczkom zgromadzonym wokół jej oczu, za które odpowiadał potężny rozmiar jej uśmiechu, od którego biła taka szczerość, taka beztroska, taka radość, że zapragnąłeś go widywać znacznie częściej. Twoje plecy zaatakował dreszcz, kiedy Paula rozpoczęła kreślić rozmaite kształty na twoim nagim torsie za pomocą opuszka palca. Spoczywała na lewej stronie twojej klatki piersiowej, łaskocząc cię delikatnie włosami opadającymi na twoją skórę. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w rytm bicia twojego serca, przygotowując się do snu. Ty natomiast dumny, że obok ciebie spoczywa ktoś tak nieskazitelnie piękny jak ona gładziłeś dłonią jej plecy i błądziłeś myślami wokół malującej się przed wami w pozytywnych barwach przyszłości.

~*~
Hejka! ^^
Przepraszam za opóźnienia, ale złośliwość rzeczy martwych mnie powstrzymała ( ładowarka do laptopa mi zdechła :() :/ Na szczęście tata odnalazł jakieś rozwiązanie, mam nadzieję, że przejdzie ono na stałe :D Według prośby macie więcej Janka i Pauli razem ;) Całuję i do zobaczenia! ;*


sobota, 16 lutego 2019

Dwunasty


Po wielu nieprzespanych nocach, godzinach spędzonych z przyszłą dziennikarką sportową przy kubku zimnej, wykonanej przez nią lemoniady zdecydowałeś się, że dzień sparingu z reprezentacją Kamerunu, czyli 18 sierpnia stanie się tym przełomowym w twoim ciągnącym się monotonnie od dobrych kilku tygodni życiu. Uściskałeś ją mocno w obawie, że możesz zmiażdżyć jej drobne ciało, muskając ustami jej nawilżone policzki w przypływie radości i wybiegłeś z mieszkania, słysząc jej krzyk brzmiący „powodzenia szwagrze!”. Wreszcie po dość długim, burzliwym czasie wyszedł na horyzont oślepiający płomyk, a później wyłoniło się słońce. Cieszyłeś się, że najmłodszy domownik przy pomocy rozmów na Skype oraz jego ukochana uświadomili ci, że Paula nie bez powodu pojawiła się na twojej drodze. Być może twoją głowę nawiedzały takie myśli, ale nie chciałeś się do tego przyznać, bo przecież miałeś Ewę. W końcu Tomek słusznie dostrzegał sens w tym, że właśnie jej choć, inne kobiety także nie jednokrotnie próbowały, udało jej się cię uwieść. I ty zobaczyłeś w tym głębokie znaczenie i postanowiłeś postawić dzisiaj na szczerość wobec szatynki. Biegłeś niczym szalony przez cały Kraków, przedostając się do centrum miasta, a następnie bloku, w którym mieszkała. Mimo, że byłeś tu tylko jedyny raz to doskonale zapamiętałeś prowadzącą do niego drogę, która nie wydawała się być aż tak skomplikowaną jak wtedy podczas tej pamiętnej nocy. Wcisnąłeś jeden z klawiszy domofonu i oczekiwałeś podniesienia słuchawki przez dziewczynę.
—Halo? —wypowiedziała niepewnie.
—Cześć Paula, tu Janek. Wpuścisz mnie? —zachichotałeś pod nosem.
—A mam inne wyjście. —odparła, wzdychając, a ty doskonale wiedziałeś, że przewraca teraz oczami.
Po chwili gościłeś we wnętrzu jej lokum, opierając się o ścianę w salonie i obserwując jak próbuje się szybko zebrać. Przeglądając zawartość portali społecznościowych z telefonem w dłoni, rzuciłeś jedynie, aby ubrała coś ładnego. Popatrzyła na ciebie przez ramię z uniesioną brwią, a ty jedynie posłałeś jej łagodny uśmiech. Po kilkunastu minutach splotłeś wasze dłonie i ciągnąłeś ją za sobą, podążając szybkim tempem przed siebie. Miałeś dość jej narzekania, jęczenia czy błagania, abyś powiedział jej, gdzie ją zabierasz. Przysłoniłeś jej rękami oczy i prowadziłeś powoli przed siebie, prosząc o cierpliwość. Zrezygnowana westchnęła głośno i posłusznie nie próbowała zrzucić twoich dłoni z twarzy. Po chwili słyszałeś odgłos szoku wydobywający się z jej rozchylonych ust oraz  podziwiałeś zdziwienie malujące się na jej twarzy. Wzniosłeś znacznie kąciki ust i zaproponowałeś, aby usiadła. Zgodnie z twoją wolą zasiadła na czarnym kocu rozścielonym na trawie i zwróciła wzrok w kierunku rozciągającej się za jej sylwetką panoramy miasta w otoczce grafitowego nieba. Spoczywaliście na wzgórzu, które wynalazłeś kilka dobrych lat temu. Dybaś była wyjątkowa, gdyż była pierwszą osobą jaką tu zaprowadziłeś. Sięgnąłeś po szampan spoczywający w stalowym wiaderku wypełnionym lodem, a ona przekręciła głowę w twoją stronę na odgłos brzęczenia kostek lodu. Widziałeś w jej oliwkowych tęczówkach ekscytację, kiedy omiatała wzrokiem rozpalone wzdłuż koca zapachowe, małe świeczki. Wypełniłeś kieliszki musującą cieczą i wręczyłeś jej jeden z nich.
—Posłuchaj, złotko. —rozpocząłeś niepewnie, a gdy dostrzegłeś rozświetlający jej krwistoczerwone usta subtelny uśmiech nabrałeś odwagi. —Długo nad tym myślałem. Wyrządziłaś mi krzywdę, ale dostrzegłaś swój błąd. Rzuciła mnie narzeczona, miałem za sobą ciężki czas, ale teraz już wiem, że masz w sobie to coś co sprawia, że chcę spróbować. —wypowiedziałeś pewnie, spoglądając jej głęboko w oczy.
—Spróbować czego? —mruknęła z uniesioną brwią i przegryzając dolny płatek wargi zębami.
—Chcę zaryzykować. —ująłeś jej dłoń w swoją, przebiegając ustami jej blade kostki zupełnie jak podczas waszego pierwszego spotkania. —Paulo, czy zostaniesz moją dziewczyną? —mówiłeś, podtrzymując z nią kontakt wzrokowy.
W jej zielonych oczach wychwyciłeś szalejące, radosne ogniki oraz przedzierający się przez nie szok. Rozwarła usta, aby coś powiedzieć, ale zrezygnowała. Nim zauważyłeś wylądowały one na twoich wargach. Otarła się o nie delikatnie, a następnie złożyła na nich krótki, czuły pocałunek. Posłałeś w jej kierunku najpiękniejszy, najszerszy uśmiech na jaki cię było stać i stuknąłeś szkłem o jej naczynie, wnosząc toast za nowy początek, za wasz związek, za wszą dwójkę. Upiłeś niewielki łyk trunku i przypatrywałeś się jak ona brudzi tworzywo czerwonym odcieniem szminki, pochłaniając całą zawartość szampana. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową i przyciągnąłeś ją do siebie, obejmując ramieniem. Oparła głowę o twój bark i wpatrywała się w zachodzące nad krajobrazem dawnej stolicy Polski słońce. Milczała, ale byłeś pewien, czułeś to, że jest szczęśliwa i nie umie określić tego stanu słowami tak jak ty. Wreszcie wiedziałeś jak to jest porozumiewać się telepatycznie. Jak robił to twój brat i jego partnerka. Otumaniony zapachem jej perfum przymknąłeś powieki, chcąc rozkoszować się to chwilą najdłużej jak to możliwe. Zwilżyłeś ustami jej aksamitną skórę szyi, patrząc jak odchyla głowę do tyłu i zamyka oczy. Zamruczała zadowolona a ty przylgnąłeś wargami do jej warg. Wtargnąłeś językiem do jej jamy ustnej i pogłębiłeś pocałunek. Odwzajemniła pieszczotę i wplotła palce w twoje włosy. Jęknąłeś przeciągle i po dłużej chwili oderwałeś się od niej. Wyjąłeś telefon z kieszeni czarnych spodni i uruchomiłeś aplikację, aby po chwili obserwować roześmianą twarz bruneta.
—Chciałem ci o czymś zakomunikować, bracie. —oświadczyłeś uradowany, przyciągając do siebie szatynkę.
—Żartujesz?! —parsknął zdziwiony siatkarz. —Kiedy?! Jak?! Gdzie?!

~*~
Hejka! Naklejka! :D
Janek i Paula nowa para. Ktoś się spodziewał? ^^ Tomek i Kaśka się do tego niebywale przyczynili, ale zobaczymy czy długo ze sobą wytrzymają i jakie przeszkody napotkają na swojej drodze ;) Czekam na wasze opinie! Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

sobota, 9 lutego 2019

Jedenasty


Mijały tygodnie, a ty przywykałeś do nieobecności brunetki w twoim życiu. Przewracałeś jedynie oczami na widok zdziwienia wpływającego na twarze kumpli, kiedy podczas wspólnych spotkań po kolei dowiadywali się tego, że Ewa Łukasik nie jest już partnerką ani przyszłą żoną Jana Fornala. Wzruszałeś ramionami na słowa, że powinieneś ją przepraszać, błagać o drugą szansę. Z czasem zrozumiałeś, że tak będzie dla waszej dwójki lepiej. Doszedłeś do wniosku, że to musiało się stać, że gdybyś jej nie zdradził to zakończyłoby się w inny sposób. Uczucie jakim darzyliście siebie nawzajem się wypaliło. W czasie ostatnich miesięcy dostrzegłeś, że nie była tą dziewczyną, w której zakochałeś się bez pamięci, którą kochałeś do utraty tchu, która nawiedzała twoje myśli o wschodzie i zachodzie słońca, podczas zimowych, wiosennych, letnich czy zakrapianych jesiennym deszczem poranków. Wmawiałeś sobie, że to tylko słabszy czas, kryzys, który wkrada się w wiele związków, gdy w trakcie lat dalej trwa się przy boku jednej osoby, jednak to był wasz koniec zbliżający się po cichu. Wasze uczucie powoli obumierało. Składałeś na jej ustach coraz mniej spontanicznych, pełnych uczucia pocałunków, coraz rzadziej tonęła w twoich ramionach, coraz mniej gościła w twoim rodzinnym domu czy ty w niej skromnym mieszkaniu, coraz częściej okupywane przez nią miejsce na trybunach w krakowskiej hali zauważałeś puste. Nie dopuszczałeś do siebie myśli, że to naprawdę może być wasze obumarcie, że to naprawdę może być wasz finisz. Niestety, tak jednak było, czego przekonałeś się po jakimś czasie. Już nie roniłeś hektolitrów łez, omiatając wzrokiem błękitnych tęczówek wasze wspólne zdjęcia, już nie czułeś melancholii, słuchając waszych ulubionych piosenek, choć pojedyncze z nich wiązały się z jakimś wspomnieniem, ulotną chwilą błogiego szczęścia. Na szafce nocnej już nie widniała fotografia przedstawiająca promiennego blondyna oraz uśmiechającą się z euforią brunetkę. Z twojego pokoju zniknęły uwiecznione na śliskim papierze momenty z kilkuletniego, pełnego skradanych znienacka pocałunków, ukradkowych spojrzeń przepełnionych miłością, ciepłem, mimowolnych, kipiących cholerną euforią uśmiechów, ale także skąpanego chwilami rozłąki, łez i cierpienia związku. W towarzystwie bruneta związane z twoją, pierwszą miłością sentymentalne przedmioty zostały umieszczone w głębokich pudłach na strychu, a później jeden z ważniejszych, zamkniętych w twoim życiu rozdziałów przypieczętowany został lampką schłodzonego szampana w ostatni tydzień lipca w pięknych, pełnym kwiatów ogrodzie twojej rodzicielki w obecności młodego przyjmującego oraz miedzianowłosej spoczywającej mu na udach. Byłeś im niezmiernie wdzięczny, że jako jedyni z najbliżej rodziny wspierali cię i popierali w działaniu odnoszącym się do rozłączenia dróg ze studentką geodezji, a nie próbie ich ponownego złączenia, czego niezmiernie pragnęli rodzice.  Dwa dni później prowadziłeś czarne BMW, obserwując w lusterku wstecznym jak twój brat głaszcze plecy 20-latki i jest przez nią szczelnie otulany. Mimowolnie kąciki twoich ust drgnęły ku górze na ten widok i wiedziałeś, że z nimi będzie inaczej, że oni się nie wypalą, dotrą do ołtarza i to w przy swoim boku. Zaparkowałeś pod jednym z zakopiańskich hoteli, gdzie kazał ci nakierować nawigację Tomek i westchnąłeś głośno, zdając sobie sprawę, że nie zobaczysz go dłuższy czas. Opuściłeś wnętrze samochodu i wyłowiłeś z bagażnika jego sportową torbę. Oparłeś się biodrami o karoserię, przyglądając się wykonującej pożegnanie parze. Tytus przyciągnął do siebie gwałtownie niską sylwetkę dziewczyny i otulił silnymi ramionami, szepcząc jej do ucha i uśmiechając się nikle. Ona skinęła ledwo zauważalnie głową i popatrzyła głęboko w jego oczy, chłonąc jego błękitne tęczówki. Naprawdę uwielbiałeś podziwiać tą chemię pomiędzy nimi, ten telepatyczny sposób rozumienia się. Gdy zatopili się w swoich ustach, wymieniając namiętną wymianą pocałunków, zachichotałeś pod nosem, prosząc, aby nie robili tego przy ludziach. Przez twarz siatkarza przemknął lekki uśmiech, gdy zerknął jednym okiem na ciebie, ale nie przerwał pieszczoty.
—Kocham cię, mała. —musnął wargami jej czoło.
—Ja ciebie też, wielkoludzie. —wspięła się na palce i naznaczyła mokrym śladem jego policzek.
Oddelegowałeś jego torbę do pokoju, który przypadł mu z nikim innym jak Kochanowskim i utonąłeś z nim w bratnim uścisku, życząc powodzenia.

***

Z chęcią dobrej zabawy przekroczyłeś próg lokalu, w którym odbywało się wesele twojego kolegi ze studiów. Po zjedzeniu obiadu oraz wzniesieniu pierwszego toastu za parę młodą i ich gorącym pocałunku zawitałeś na parkiet, aby obserwować blondynkę pochłoniętą całkowicie swoim świeżo upieczonym mężem. Uśmiechałeś się nikle pod nosem, obserwując jak Krzysiek oczarowany urokiem swojej małżonki prowadzi ją spokojnie w tańcu, aby po chwili przy oklaskach publiczności wykonywać wyćwiczony do perfekcji układ. Zanosiłeś się głośnym śmiechem, przyglądając tej komedii jaką rozgrywali małżonkowie podczas pierwszego tańca. W tłumie zachwyconych gości wychwyciłeś znajomą twarz. Szatynka wyczuła na sobie twój świdrujący wzrok i zwróciła twarz ku tobie. Jej długie, ciemne włosy opadały swobodnie na odkryte ramiona, a usta ozdobione czerwono krwistym odcieniem szminki idealnie komponowały się z jej śnieżnobiałym uzębieniem, które odsłoniła przed tobą w szerokim uśmiechu na twój widok. Jej oczy, wokół których zgromadziły się zmarszczki spowodowane rozmiarem uśmiechu, skąpane były dzisiaj w rozświetlającym, miętowym cieniu wraz z srebrnym brokatem co podkreślało jej długie, ciemne rzęsy oraz kolor tęczówek. Musiałeś przyznać, że onieśmielała cię dzisiaj swoim wyglądem. Prezentowała się inaczej niż zazwyczaj, ale nadal subtelnie, promiennie. Podreptałeś w jej kierunku i wyciągnąłeś dłoń, proponując taniec. Niemalże momentalnie na niego przystała i mogłeś przyznać przed samym sobą, że wreszcie od kilku tygodni czułeś się szczęśliwy. Jej miętowa, pastelowa sukienka wirowała, kiedy energicznie okręcałeś ją wokół własnej osi. Końcówki jej włosów muskały twój czubek nosa, łaskocząc cię delikatnie, na co zanosiła się cichym śmiechem, przyglądając się twojej minie. Po kilku żywiołowych kawałkach zespół odpowiadający za oprawę muzyczną postanowił zwolnić, a ty nawet nie pomyślałeś o ucieczce od Pauli. Zarzuciła dłonie na twoją szyję i kołysała się wolno, wpatrując w twoje tęczówki. Zsunąłeś dłonie na jej biodra i wykonałeś manewr obrotu, wychylając ją za swoje ramię, na którym ułożyła plecy.
—Wow, Janek! —wypowiedziała zdumiona twoim ruchem.
—Praktyka czyni mistrza, Paulo. —mruknąłeś z szelmowskim uśmiechem. —Lekcje nie poszły na marne.
—Nie da się temu zaprzeczyć. —odparła ze słodkim uśmiechem.
Sięgnęła dłonią w kierunku twojej twarzy i sunęła opuszkiem palca po zarysach twojej szczęki. Wpatrywałeś się w nią jak zahipnotyzowany, oczekując na jej kolejny ruch. Przywróciłeś ją na równe nogi i spostrzegłeś, że na szpilkach jest niemalże równa z tobą. Znienacka przyciągnęła za pomocą dłońmi twoją twarz i przylgnęła wargami do twoich ust. Mruknąłeś zadowolony jej posunięciem i odwzajemniłeś pieszczotę już bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia jak kilka tygodni wcześniej. Miałeś wrażenie, że jej każdy dotyk, muśnięcie nadal rozpala ogień pod twoją skórą. Czułeś, że to nie jedynie pożądanie, które faktycznie nadal do niej czułeś. Łaknąłeś jej w nieco inny sposób. Zrozumiałeś chyba, że łaknąłeś, aby od tego pierwszego spotkania, pierwszego wspólnego tańca, pierwszego pocałunku była z tobą. Nie opuszczała cię już nigdy. Chciałeś, by widniała ku twojemu boku. I nie w postaci przyjaciółki.

~*~
Hello! ^^
Upłynęło trochę czasu za nim Janek się zdążył pozbierać, ale jak widzicie jest z nim już całkiem dobrze ;) Potrzebował odrobiny czasu, aby ochłonąć i przemyśleć niektóre kwestie, a ich wnioski można dostrzec m.in. w końcówce rozdziału :D Zobaczymy czy Paula także będzie pragnęła go mieć przy swoim boku równie mocno jak on ją ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na Norberta, który niebawem zaliczy kres swojej historii >>Prom Adventure<<

piątek, 1 lutego 2019

Dziesiąty


Obracałeś w dłoni pierścionek wykonany z białego złota, przyglądając się uważnie każdemu detalowi. Spoczywałeś na materacu łóżka w zaciszu swojego pokoju i bawiłeś się błyskotką, która jeszcze kilka godzin temu znajdowała się na jednym z palców smuklej dłoni brunetki. Westchnąłeś głośno, zdając sobie sprawę z tego, że miałeś stać się niebawem mężem, a zostałeś singlem. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad swoimi myślami, które były pełne rozmaitych planów z głównym udziałem Ewy, a teraz zostaną one jedynie niespełnionymi celami, wypisanymi na liście punktami, które nigdy nie zostaną odznaczone fajką jako zrealizowane. Sięgnąłeś po ramkę ze zdjęciem usytuowaną na twojej szafce nocnej. Z zaszklonymi oczami chłonąłeś szczęśliwą twarz brunetki, która była odchylona do tyłu, aby wpatrywać się w ciebie bez opamiętania. Na jej ustach gościł błogi uśmiech, a długie, ciemne włosy opadały na odkryte ramiona, na których znajdowały się jedynie czarne szelki od jej ulubionej bluzki. Ty natomiast miałeś utkwione w jej twarzy spojrzenie i śmiałeś się wtedy z jej słów wypowiedzianych tuż przed wykonaniem fotografii. Spoczywaliście na jednej z krakowskich ławek w parku, a ten moment uwiecznił Tomek. Otworzyłeś w myślach wasze pierwsze spotkanie. Siedziała na murku na obrzeżach miasta, machając nogami. Jednak sprawiała wrażenie nieobecnej. Po chwili dostrzegłeś jak płacze. Podszedłeś i wysłuchałeś jej, oferując swoje ramie do wypłakania. Skorzystała. Gładziłeś jej plecy, włosy, szeptałeś słowa otuchy. Pewnego dnia trafiłeś na nią na jednej z ulic. Podziękowała ci rozpromieniona, zupełnie inna niż wtedy za pomoc i podała swój numer, obiecując, abyś się odezwał bo teraz musi uciekać. Zrobiłeś to. Zadzwoniłeś. Zaśmiałeś się pod nosem, wspominając jak Tytus wparował do twojego pokoju, warcząc abyś był ciszej , bo próbuje zasnąć, a ty zanosiłeś się śmiechem i bawiłeś w najlepsze przy słuchaniu zabawnej historii z jej życia. Pamiętałeś wszystko. Każdy detal, za który powoli ją pokochałeś, każdy szczegół wyłapany podczas rozmowy, który później wykorzystywałeś, aby zyskać w jej oczach, każdy pocałunek, każdy dotyk, każda ważną datę. Wszystko co dotyczyło jej było ważne.  Z wehikułu czasu, w który się zagłębiłeś, cofając do wspomnień związanych z radomianką wyrwało cię skrzypnięcie drzwi dochodzące do twoich uszu.  Brunet przymknął je za sobą i opadł na twoje łóżko. Zmieniłeś pozycję na siedzącą i oparłeś się plecami o ścianę, spoglądając na niego. Wnętrze twojego lokum stanowiło dla ciebie pewnego rodzaju schronienie. Przede wszystkim przed domownikami, których donośne opuszczenie domu przez Łukasik  wyrwało ze snu. Chciałeś się skryć przed atakującą cię rodzicielką czy surowym ojcem, który jej wtórował. Tylko młody przyjmujący jako jedyny z rodziny nie napierał na ciebie, nie miał pretensji względem twojego zachowania.
—Nie śpisz? —zagaiłeś do niego, przecinając nieskazitelną ciszę otulająca pomieszczenie.
—Jakoś ta sytuacja nie daje mi spokoju. —westchnął głośno. — A może tak miało być? Może masz sobie ułożyć życie z kimś innym. Może ta Paula nie bez powodu stanęła na twojej drodze. —dzielił się z tobą swoimi rozmyślaniami.
—Tomek, jakbyś się czuł jakbym ci powiedział, że tak miało być, że miałeś zdradzić Kaśkę, choć nigdy nie chciałeś i nie miałeś zamiaru tego zrobić, a jednak zrobiłeś? —zmroziłeś go wzrokiem.
—No nie za dobrze. —skrzywił się na twarzy.
—No właśnie. — skinąłeś głową. — Ona zasługiwała na prawdę. Spieprzyłem to. Stchórzyłem. Nie powiedziałem jej i stało się.
—Powiedz mi, a ta Paula… Kim ona dla ciebie jest? —wlepił w ciebie uważny wzrok.
—Naprawdę nie wiem, Tomek. Sądziłem, że przyjaciółką, ale moje ciało mówi mi coś innego. —odchyliłeś głowę do tyłu i przymknąłeś powieki.
—A jeżeli ty się zako…?
—Nie, nie zakochałem się. —odparłeś stanowczo. — Jednak jedno jest pewne. Na wesele Krzyśka nie pójdę, bo sam nie zamierzam.
—Weźmiesz Paulę. Nie łam się, bracie. —uśmiechnął się do ciebie w ten swój charakterystyczny sposób, klepiąc po ramieniu.
Spiorunowałeś go wzrokiem, a on jedynie roześmiał się głośno. Czasami zazdrościłeś mu tego z jaką lekkością traktował życie, jak potrafił emanować pozytywną energią, gdy otaczały go problemy. Chciałbyś być czasem tak spontaniczny jak on czy czerpać z życia garściami ile się da, ale gdy nawiedzały cię zmartwienia to gdzieś się ulatniało, jak na przykład teraz. Nawet nie zarejestrowałeś momentu, kiedy z kubkami malinowej, gorącej herbaty zagłębiliście się w dłuższą rozmowę na temat kobiet. Potrzebowałeś tego. Mijających godzin na zegarze spędzonych w towarzystwie młodszego brata zagłębionych w konwersacji podczas, której ani na sekundę nie zapadła cisza. Cieszyłeś się, że miałeś go teraz obok i mogłeś powiedzieć wszystko. Przez sezon nie mieliście możliwości poświęcenia sobie takiej ilości czasu, a teraz zarywaliście razem jedną z lipcowych nocy.

***
Atmosfera panującą w domu była gęsta. Powoli miałeś już tego dosyć. Ciągłe obwinianie wuefistki o zniszczenie sobie życia czy pretensje ojca doprowadzały cię do szału i na porządku dziennym stało się notoryczne opuszczanie domowników  z trzaskiem drzwi i zaszywanie się w swoim pokoju. Wsparcie Tomka już w tej sytuacji nie wystarczało. Miałeś ochotę wybiec z tego domu i już nigdy nie powrócić. Potrzebowałeś wygadać się swojej szwagierce, ale nie miałeś zamiaru wyrywać jej z rodzinnego miasta, gdy w końcu rozpoczęła wakacje i mogła nacieszyć się czasem spędzonym z rodziną. Dlatego niesamowitą ulgę przyniósł ci fakt, że musiałeś udać się na kolejne zajęcia taneczne. Nie planowałeś udawać przed szatynką tego jak faktycznie ostatnio funkcjonujesz. Doskonale wychwytywałeś na sobie jej zmartwiony wzrok i to jak raz po raz rozwierała usta, aby coś powiedzieć, ale szybko rezygnowała. Pomiędzy wami panowała napięta atmosfera, ale w końcu nastał moment przerwania tego.
—To koniec, Paula. —powiedziałeś cicho.
—Przepraszam, Janek. Nie powinnam była postawić cię sobie za cel, przespać się z tobą ani wpychać w twoje życie. To moja wina. —wypowiedziała skruszona, spuszczając głowę i wbijając wzrok w podłogę.
—Przestań. Ty nie zrobiłaś tutaj nic złego. W końcu jesteś singielką to ja niepotrzebnie odwzajemniłem ten pocałunek i dałem się ponieść chwili. Fakt, upatrzyłaś mnie sobie za cel. Tego nie zmienisz. Zabolało mnie to trochę, że mnie wykorzystałaś, ale czasu nie cofniesz.
—Ale gdybym cię wtedy nie pocałowała to…
—Cicho. Nie rozmawiajmy o tym.
—A jak się trzymasz?
—Jak widać fatalnie, ale cóż potrzebuję czasu, aby się z  tym pogodzić.

~*~
Hello ^^
Janek w rozsypce, ale ma wsparcie Tomka i być może niebawem się pozbiera. Paula dostrzegła w tej sytuacji swoją winę. Zobaczymy jak teraz będą wyglądać kontakty tej dwójki ;) Do końca jakieś 10 części łącznie z epilogiem, także liczę, że z waszym wsparciem dotrwam do końca historii :3 Osobiście podoba mi się ta część. To opowiadanie piszę mi się tak niebywale lekko i przyjemnie *.* Luźniejsza nieco historia od poprzednich, ale według mnie ma w sobie coś takiego :D A wy jak uważacie i co sądzicie o tym rozdziale? ;) Rozdział dodany wyjątkowo dzisiaj, wyjątkowo w piątek, bowiem jutro wyruszam z samego rana na podbój stolicy, by wspierać młodszego brata Janka i jego team, dlatego też nie miałabym możliwości dodawać Wam jutro tej części ^^ Trzymajcie kciuki, abym bezpiecznie dotarła i oczywiście za przedstawiciela rodziny Fornal jak i cały zespół , bowiem ciężki przed nimi bój :3  :D Całuję i do zobaczenia za tydzień ;* ( tym razem już w sobotę :D )