Mijały tygodnie, a ty przywykałeś
do nieobecności brunetki w twoim życiu. Przewracałeś jedynie oczami na widok
zdziwienia wpływającego na twarze kumpli, kiedy podczas wspólnych spotkań po
kolei dowiadywali się tego, że Ewa Łukasik nie jest już partnerką ani przyszłą
żoną Jana Fornala. Wzruszałeś ramionami na słowa, że powinieneś ją przepraszać,
błagać o drugą szansę. Z czasem zrozumiałeś, że tak będzie dla waszej dwójki
lepiej. Doszedłeś do wniosku, że to musiało się stać, że gdybyś jej nie zdradził
to zakończyłoby się w inny sposób. Uczucie jakim darzyliście siebie nawzajem
się wypaliło. W czasie ostatnich miesięcy dostrzegłeś, że nie była tą
dziewczyną, w której zakochałeś się bez pamięci, którą kochałeś do utraty tchu,
która nawiedzała twoje myśli o wschodzie i zachodzie słońca, podczas zimowych,
wiosennych, letnich czy zakrapianych jesiennym deszczem poranków. Wmawiałeś
sobie, że to tylko słabszy czas, kryzys, który wkrada się w wiele związków, gdy
w trakcie lat dalej trwa się przy boku jednej osoby, jednak to był wasz koniec
zbliżający się po cichu. Wasze uczucie powoli obumierało. Składałeś na jej
ustach coraz mniej spontanicznych, pełnych uczucia pocałunków, coraz rzadziej
tonęła w twoich ramionach, coraz mniej gościła w twoim rodzinnym domu czy ty w
niej skromnym mieszkaniu, coraz częściej okupywane przez nią miejsce na
trybunach w krakowskiej hali zauważałeś puste. Nie dopuszczałeś do siebie
myśli, że to naprawdę może być wasze obumarcie, że to naprawdę może być wasz
finisz. Niestety, tak jednak było, czego przekonałeś się po jakimś czasie. Już
nie roniłeś hektolitrów łez, omiatając wzrokiem błękitnych tęczówek wasze
wspólne zdjęcia, już nie czułeś melancholii, słuchając waszych ulubionych
piosenek, choć pojedyncze z nich wiązały się z jakimś wspomnieniem, ulotną
chwilą błogiego szczęścia. Na szafce nocnej już nie widniała fotografia
przedstawiająca promiennego blondyna oraz uśmiechającą się z euforią brunetkę.
Z twojego pokoju zniknęły uwiecznione na śliskim papierze momenty z
kilkuletniego, pełnego skradanych znienacka pocałunków, ukradkowych spojrzeń
przepełnionych miłością, ciepłem, mimowolnych, kipiących cholerną euforią
uśmiechów, ale także skąpanego chwilami rozłąki, łez i cierpienia związku. W
towarzystwie bruneta związane z twoją, pierwszą miłością sentymentalne
przedmioty zostały umieszczone w głębokich pudłach na strychu, a później jeden
z ważniejszych, zamkniętych w twoim życiu rozdziałów przypieczętowany został
lampką schłodzonego szampana w ostatni tydzień lipca w pięknych, pełnym kwiatów
ogrodzie twojej rodzicielki w obecności młodego przyjmującego oraz
miedzianowłosej spoczywającej mu na udach. Byłeś im niezmiernie wdzięczny, że
jako jedyni z najbliżej rodziny wspierali cię i popierali w działaniu
odnoszącym się do rozłączenia dróg ze studentką geodezji, a nie próbie ich
ponownego złączenia, czego niezmiernie pragnęli rodzice. Dwa dni później prowadziłeś czarne BMW,
obserwując w lusterku wstecznym jak twój brat głaszcze plecy 20-latki i jest
przez nią szczelnie otulany. Mimowolnie kąciki twoich ust drgnęły ku górze na
ten widok i wiedziałeś, że z nimi będzie inaczej, że oni się nie wypalą, dotrą
do ołtarza i to w przy swoim boku. Zaparkowałeś pod jednym z zakopiańskich
hoteli, gdzie kazał ci nakierować nawigację Tomek i westchnąłeś głośno, zdając
sobie sprawę, że nie zobaczysz go dłuższy czas. Opuściłeś wnętrze samochodu i
wyłowiłeś z bagażnika jego sportową torbę. Oparłeś się biodrami o karoserię,
przyglądając się wykonującej pożegnanie parze. Tytus przyciągnął do siebie
gwałtownie niską sylwetkę dziewczyny i otulił silnymi ramionami, szepcząc jej
do ucha i uśmiechając się nikle. Ona skinęła ledwo zauważalnie głową i
popatrzyła głęboko w jego oczy, chłonąc jego błękitne tęczówki. Naprawdę
uwielbiałeś podziwiać tą chemię pomiędzy nimi, ten telepatyczny sposób
rozumienia się. Gdy zatopili się w swoich ustach, wymieniając namiętną wymianą pocałunków,
zachichotałeś pod nosem, prosząc, aby nie robili tego przy ludziach. Przez
twarz siatkarza przemknął lekki uśmiech, gdy zerknął jednym okiem na ciebie,
ale nie przerwał pieszczoty.
—Kocham cię, mała. —musnął
wargami jej czoło.
—Ja ciebie też, wielkoludzie.
—wspięła się
na palce i naznaczyła mokrym śladem jego policzek.
Oddelegowałeś jego torbę do
pokoju, który przypadł mu z nikim innym jak Kochanowskim i utonąłeś z nim w
bratnim uścisku, życząc powodzenia.
***
Z chęcią dobrej zabawy
przekroczyłeś próg lokalu, w którym odbywało się wesele twojego kolegi ze
studiów. Po zjedzeniu obiadu oraz wzniesieniu pierwszego toastu za parę młodą i
ich gorącym pocałunku zawitałeś na parkiet, aby obserwować blondynkę
pochłoniętą całkowicie swoim świeżo upieczonym mężem. Uśmiechałeś się nikle pod
nosem, obserwując jak Krzysiek oczarowany urokiem swojej małżonki prowadzi ją
spokojnie w tańcu, aby po chwili przy oklaskach publiczności wykonywać
wyćwiczony do perfekcji układ. Zanosiłeś się głośnym śmiechem, przyglądając tej
komedii jaką rozgrywali małżonkowie podczas pierwszego tańca. W tłumie
zachwyconych gości wychwyciłeś znajomą twarz. Szatynka wyczuła na sobie twój świdrujący
wzrok i zwróciła twarz ku tobie. Jej długie, ciemne włosy opadały swobodnie na
odkryte ramiona, a usta ozdobione czerwono krwistym odcieniem szminki idealnie
komponowały się z jej śnieżnobiałym uzębieniem, które odsłoniła przed tobą w
szerokim uśmiechu na twój widok. Jej oczy, wokół których zgromadziły się
zmarszczki spowodowane rozmiarem uśmiechu, skąpane były dzisiaj w
rozświetlającym, miętowym cieniu wraz z srebrnym brokatem co podkreślało jej
długie, ciemne rzęsy oraz kolor tęczówek. Musiałeś przyznać, że onieśmielała
cię dzisiaj swoim wyglądem. Prezentowała się inaczej niż zazwyczaj, ale nadal
subtelnie, promiennie. Podreptałeś w jej kierunku i wyciągnąłeś dłoń, proponując
taniec. Niemalże momentalnie na niego przystała i mogłeś przyznać przed samym
sobą, że wreszcie od kilku tygodni czułeś się szczęśliwy. Jej miętowa,
pastelowa sukienka wirowała, kiedy energicznie okręcałeś ją wokół własnej osi.
Końcówki jej włosów muskały twój czubek nosa, łaskocząc cię delikatnie, na co
zanosiła się cichym śmiechem, przyglądając się twojej minie. Po kilku
żywiołowych kawałkach zespół odpowiadający za oprawę muzyczną postanowił
zwolnić, a ty nawet nie pomyślałeś o ucieczce od Pauli. Zarzuciła dłonie na
twoją szyję i kołysała się wolno, wpatrując w twoje tęczówki. Zsunąłeś dłonie
na jej biodra i wykonałeś manewr obrotu, wychylając ją za swoje ramię, na
którym ułożyła plecy.
—Wow, Janek! —wypowiedziała
zdumiona twoim ruchem.
—Praktyka czyni mistrza, Paulo. —mruknąłeś
z szelmowskim uśmiechem. —Lekcje nie poszły na marne.
—Nie da się temu zaprzeczyć. —odparła
ze słodkim uśmiechem.
Sięgnęła dłonią w kierunku twojej
twarzy i sunęła opuszkiem palca po zarysach twojej szczęki. Wpatrywałeś się w nią
jak zahipnotyzowany, oczekując na jej kolejny ruch. Przywróciłeś ją na równe
nogi i spostrzegłeś, że na szpilkach jest niemalże równa z tobą. Znienacka
przyciągnęła za pomocą dłońmi twoją twarz i przylgnęła wargami do twoich ust.
Mruknąłeś zadowolony jej posunięciem i odwzajemniłeś pieszczotę już bez
jakichkolwiek wyrzutów sumienia jak kilka tygodni wcześniej. Miałeś wrażenie,
że jej każdy dotyk, muśnięcie nadal rozpala ogień pod twoją skórą. Czułeś, że
to nie jedynie pożądanie, które faktycznie nadal do niej czułeś. Łaknąłeś jej w
nieco inny sposób. Zrozumiałeś chyba, że łaknąłeś, aby od tego pierwszego
spotkania, pierwszego wspólnego tańca, pierwszego pocałunku była z tobą. Nie
opuszczała cię już nigdy. Chciałeś, by widniała ku twojemu boku. I nie w postaci
przyjaciółki.
~*~
Hello! ^^
Upłynęło trochę czasu za nim Janek się zdążył pozbierać, ale jak widzicie jest z nim już całkiem dobrze ;) Potrzebował odrobiny czasu, aby ochłonąć i przemyśleć niektóre kwestie, a ich wnioski można dostrzec m.in. w końcówce rozdziału :D Zobaczymy czy Paula także będzie pragnęła go mieć przy swoim boku równie mocno jak on ją ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na Norberta, który niebawem zaliczy kres swojej historii >>Prom Adventure<<
Ja naprawdę lubię Janka, ale nie chcę, aby przed tym lubię pojawiło się jedno słowo, czyli nie. Co to wszystko ma znaczyć? Ja rozumiem, że faceci inaczej przechodzą przez rozstanie, ale dalej nie mogę zaakceptować tego, że nieobecność Ewki nie robi na nim żadnego wrażenia; tak jakby była starym prezentem, którego się nie pamięta albo nieatrakcyjną ozdobą pomiędzy rodzinnymi fotografiami. No cóż niech układa sobie życie z Paulą, ale czy ona będzie chciała tego samego co on? Wątpię. Z Ewką to ja jeszcze ich widzę przy ołtarzu, ale z tancerką jakoś nie. Pozdrawiam i weny
OdpowiedzUsuńJanek widocznie dostrzegł, że rzadkie spotkania z Ewą doprowadziły do tego, że jego uczucie przygasło.
UsuńPożyjemy, zobaczymy ;)
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Hmm... Szczerze to nie wiem, co mam sądzić. Okej, wiem, że minęło trochę czasu, ale wydaje mi się, że Janek jakoś za szybko doszedł do siebie po tym, co się stało. Przecież oświadczył się Ewce i planował z nią wspólną przyszłość, a teraz nagle dochodzi do wniosku, że jednak tak miało być i tak szybko uporał się z nieobecnością Ewki w jego życiu. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że Paula jeszcze tutaj namiesza i to dość sporo i Janek się na niej przejedzie...
OdpowiedzUsuńW każdym razie dobrze, że między Tomkiem a Kasią wszystko układa się dobrze ^^
Pozdrawiam ;*
Zobaczymy, zobaczymy ;)
UsuńNo u nich to na razie kwitnąco :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*