Badałeś wzrokiem jej sylwetkę
spoczywającą na parapecie usytuowanym w salonie tuż przy tafli szkła, zwilżając
usta ciemnym płynem zawartym w czerwonym kubku. Jej drobne, ale jakże
niezwykłe, warte dla ciebie niczym jeden z największych skarbów ciało okrywał
jedynie materiał twojej czerwonej koszulki, która sięgała jej do połowy ud.
Wpatrywałeś w nią oczarowany jej urokiem i błogością jaka widniała na jej
twarzy od momentu przebudzenia. Nadal ciężko ci było uwierzyć w to, że jest
twoja, że ją posiadasz i kwalifikujesz jako jeden z cudów, które naprawdę
rzadko zdarzają się w ludzkim życiu. Na
moment oderwała oliwkowe tęczówki, którymi omiatała panoramę miasta, od okna i
umieściła ich wzrok na twojej twarzy. Mimowolnie kąciki twoich ust drasnęły
wyżyny pod wpływem jej przeszywającego spojrzenia jakim obdarowała twoją osobę.
Podwinęła kolana pod brodę i objęła je ramieniem, ustępując ci kawałek
przestrzeni, abyś potowarzyszył jej przy podziwianiu krajobrazu Krakowa.
Opadłeś na wolne miejsce i podziwiałeś jak zatapia swoje usta w parującym
napoju, mrucząc pod nosem z zadowoleniem, gdy posmak ulubionej kawy rozprzestrzenił
się po jej kubkach smakowych. Była taka idealna. Taka wymarzona. A przede
wszystkim nigdzie się nie śpieszyła, miała dla ciebie czas i wiedziałeś, że
może dla ciebie przeznaczyć jego dużą ilość. A tego właśnie potrzebowałeś. Aby
ktoś o ciebie dbał, zabiegał, kochał. Choć tego ostatniego w jej przypadku nie
byłeś pewny, gdyż jak dotąd z jej ust nie padły te dwa magiczne, wywołujące
szybsze bicie serca, dreszcz na plecach czy iskierki w oczach, słowa. Trochę
się obawiałeś, że być może nie darzy cię, a nawet nie ma zamiaru darzyć takim
uczuciem, ale przecież dopiero niedawno nastał wasz początek. Inauguracja,
zalążek waszej wspólnej drogi, która miałeś nadzieję, będzie trwała po wasz
kres. Rozkoszowałeś się tą beztroską chwilą i milczałeś wraz z Paulą. Zatonąłeś
spojrzeniem w scenerii rozpoczynającego już tętnić życiem miasta i odchylałeś
palce szatynki oplatające naczynie z kofeinową cieczą. W końcu splotłeś je ze
swoją smukłą dłonią i ścisnąłeś, przyciągając do warg, aby musnąć je
delikatnie. Na twarz szatynki wpłynął delikatny uśmiech i złożyła na twoim
policzku czuły pocałunek, po czym zeskoczyła z parapetu i pognała pod prysznic.
Ty tymczasem oczyściłeś kuchnie ze śladów wcześniejszego spożycia posiłku.
Nagle po wnętrzu salonu rozbrzmiał znajomy utwór. Popędziłeś do danego
pomieszczenia i bez spoglądania na wyświetlacz odebrałeś połączenie.
—Widzę, że ładnie się pozbierałeś po
naszym rozstaniu. —znajoma barwa głosu, tym razem pełna zawiści, rozbrzmiała w
słuchawce. —Poszłam ci nawet na rękę tym rozstaniem. —prychnęła kobieta.
—Skąd o tym wiesz? —parsknąłeś
odrobinę zdziwiony.
—Nie trudno was nie zauważyć. —mogłeś
się założyć, że teraz uśmiecha się wrednie pod nosem.
—To nie twoja sprawa, Ewa. —wycedziłeś
przez zaciśnięte zęby. —Po za tym to ty nie chciałaś mnie słuchać.
—To nie zmienia faktu, że mogłeś
być wobec mnie fair i nie mieć romansu z nią podczas naszego związku. —rzekła
oburzona.
—Nie miałem z nią romansu! To
była jedna noc! —czułeś jak twoje ciało kipi, płonie wściekłością na osobę
byłej partnerki, a prawie twojej żony.
—Wiesz co, Janek? A zawsze miałam
cię za takiego szlachetnego, szczerego.
***
Musnąłeś ustami na pożegnanie
policzki rodzicielki, wysłuchując jej próśb o pozostawienie budynku, w którym
spędziłeś pełne beztroski dzieciństwo, w nienagannym stanie oraz w tym samym
miejscu, kiedy zdecyduje się z ojcem wrócić do Krakowa. Zaśmiałeś się na jej
słowa, które były już procedurą wypełnianą przed każdym dłuższym wyjazdem i
ułożyłeś dłonie na jej ramionach, zapewniając ją, że nic złego się nie stanie. Odniosłeś
jej masywną torbę do bagażnika czarnego BMW i zamknąłeś w silnym uścisku, w
głębi ciesząc się jak dziecko, że twoja matka wpadła na pomysł odwiedzenia i
pozostania na tydzień u ciotki w stolicy Polski. Gdy tylko blondynka przymknęła za sobą drzwi
samochodu, a jego ryk stał się niesłyszalny dla twoich uszu zaciągnąłeś do
rodzinnego domu szatynkę, korzystając z nieobecności rodziców. Kilka godzin
później jednak obłędnie żałowałeś tej decyzji. Twoja partnerka z kursu tańca od
poranka była jakaś wybredna, niemrawa i kręciła nosem nad błahymi sprawami.
Chcąc ją wprowadzić w odpowiedni nastrój powędrowałeś do supermarketu i
wyposażony w czerwone wino oraz truskawki i czekoladę, w którą zamierzałeś
urozmaicić owoce wkroczyłeś do wnętrza domu. Na powitanie otrzymałeś stos ubrań
wymierzony prosto w twoją twarz oraz pretensje od ukochanej ich dotyczące. A
mianowicie, że nie dbasz o porządek w pokoju, że nie pierzesz systematycznie
brudnych, przepoconych ciuchów oraz wiele innych zarzutów. Zacisnąłeś pięści zdenerwowany,
ale wyposażyłeś usta w delikatny uśmiech oraz łagodny głos, który miał ukoić
nabuzowaną negatywną energią przedstawicielkę płci pięknej. Niestety jednak
Paula widocznie utonęła w morzu pesymizmu i okręciła się na pięcie, lekceważąc
twoje tłumaczenia i decydując się na okupywanie kanapy w doborowym towarzystwie
twojej przyszłej szwagierki. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad widokiem
Tomka, który także nie przeżywał dzisiaj dobrych chwil w obecności ukochanej.
Spragniony bliskości po długim czasie rozłąki z przyszłą dziennikarką starał
się zyskać jej uwagę na wszelkie sposoby, oczekując jedynie pocałunków pełnych
pasji czy zagłębienia dłoni pod materiałem jej koszulki na ramiączkach. Na
twoją twarz wpłynął grymas, kiedy oberwał porządnie sporych rozmiarów książką
prosto w głowę. Potarł pulsujące bólem miejsce i przyodział usta w promienny
uśmiech, opierając dłonie na barkach partnerki, starając się ją ostudzić ze
złości i zjeżdżając wargami na skórę jej szyi. O dziwo nie spodobało jej się to
za bardzo i warknęła na niego jeszcze głośniej niż wcześniej. W końcu odpuścił
i zaszył się w swoim lokum, mając serdecznie
dość wyrzutów Kaśki. Dybaś rozbawiona
całą sytuacją zakryła usta ręką, starając się powstrzymać cisnący się jej do
gardła śmiech, a ty westchnąłeś głośno. Wytrzeszczyłeś oczy, gdy dotarł do
ciebie odgłos otwarcia paczki chipsów a chwilę później ich chrupanie z buzi
Pauli.
—A ty nie miałaś iść dzisiaj na
siłownie? —zagaiłeś do niej, opadając na wolne obok miejsce.
—Miałam, ale zmieniłam plany. —wzruszyła
ramionami. — A co sugerujesz mi coś? Co jestem gruba, tak? —naskoczyła na ciebie,
mierząc w ciebie pełnym złości wzrokiem.
—Nic takiego nie powiedziałem,
skarbie. —odparłeś, pozostawiając mokry ślad na jej odkrytej skórze barku.
—Ale pomyślałeś! Wszyscy
jesteście tacy sami! Chodzi wam tylko o seks!
—Dokładnie, szwagierko! Chcesz
się przytulić, poleżeć czy pośmiać a oni już tylko zjeżdżają tymi łapami na
dupę i macanko! —żywo gestykulowała dłońmi miedzianowłosa.
Poderwałeś się z kanapy, chcąc
uniknąć oberwania od niewiast zebranych w salonie i zrezygnowany
przysłuchiwałeś się ich rozmowie, popijając Pepsi z bezbarwnej, oszronionej pod
wpływem schłodzonej przez lodówkę cieczy szklanki. Brat, który zjawił się w kuchni
popatrzył na ciebie bezsilny i wyrwał ci naczynie, upijając niewielki łyk.
Spojrzał znacząco na wasze połówki i machnął zrezygnowany ręką, wymieniając z
tobą kilka zdań.
***
Gładziłeś dłonią odkryte ramie
szatynki okupując wraz z nią sofę w salonie i śledząc losy bohaterów tureckiej
telenoweli, którą ona uwielbiała. Wzdrygnąłeś się na nagłe trzaśnięcie drzwi i
zwróciłeś wzrok w ich kierunku.
Zmarnowana miedzianowłosa powłóczyła za sobą nogami, będąc widocznie wykończona
pobytem w centrum miasta. Pojawiła się w pomieszczeniu, w którym przebywałeś
wraz z dziewczyną, po czym opadła na fotel. Z jej twarzy dało się z łatwością
czytać jak z otwartej księgi. Widoczna na niej była wyraźna obawa oraz
wyczerpanie fizyczne. Była czymś naprawdę zmartwiona, ale postanowiłeś nie
dowiadywać się powodu tego, aby nie oberwać jak chłopak, z którym łączyły cię
węzły krwi. Zmarszczyłeś brwi, snując refleksje na temat tego co wydarzyło się
podczas jej nieobecności w domu. Jednak to czego się po chwili
dowiedziałeś przeszło twoje najśmielsze oczekiwania, a jej partnera chyba
także.
—Gdzie jest Tomek? —odezwała się,
przeszywając nieskazitelną, przerywaną jedynie dialogami toczącymi się w
telewizji, ciszę i przeskakując wzrokiem
z twojej twarzy na twarz twojej towarzyszki.
—U siebie. —mruknęła Paula, nie
odrywając wzroku od telewizora.
—Ktoś mnie wołał? —w
pomieszczeniu nagle pojawił się zaintrygowany, podpierający się na biodrach
rękami wspominany siatkarz.
—Kochanie, bo tak mi przykro,
ale… —wypowiadała nieśmiało 20-latka.
—Ale co? — przerwał jej twój
brat, patrząc na nią wyczekująco.
—Mam dzisiaj ten dzień i
rozpieprzyłam ci samochód. — zakończyła swoją wypowiedź miedzianowłosa,
spuszczając głowę. —Ja naprawdę nie chciałam. Przepraszam. —mówiła skruszona.
—Co zrobiłaś?! —wrzasnął
zdenerwowany brunet. — I uważasz, że to powód, aby rozpierdolić mi samochód!?
Nie no trzymajcie mnie, bo ją uduszę za nim złoży jaja!
—Nie żeby coś, ale gdybyś jej nie
ten teges to by nie było na to szans także to też twoja… —włączyła się do
konwersacji pary Dybaś.
—Przymknij się, Paula. —rzucił
stanowczo 20-latek.
Roześmiałeś się na słowa twojej
piękności i obserwowałeś jak najmłodszy członek rodziny Fornalów osiedlonych w
Krakowie opuszcza budynek w ekstremalnym tempie. Mogłeś się założyć, że nawet
na zgrupowaniu przed Mistrzostwami Świata w Zakopanem nie hasał tak szybko. Zaniepokoiła
cię jednak ta pulsująca na jego czole purpurowa, niemalże fioletowa żyłka. Wymieniłeś
z szatynką wymowne spojrzenie i rozbawiony wraz z nią zameldowałeś się na dworze.
Skrzywiłeś się znacznie, gdy twoim błękitnym tęczówkom ukazał się zdefektowany
przód karoserii srebrnego Hyundaia. Tytus złapał się za głowę, a dostrzegając
twoją minę wzniósł dłoń, dając ci do odczytania znak, a także prośbę, abyś tego
nawet nie raczył komentować.
—Ale to naprawdę nie była moja
wina, przysięgam! To ten szmaciarz we mnie wjechał! —starała się tłumaczyć
studentka.
Tomek zgromił ją jedynie pionującym
wzrokiem, a później byłeś wraz z Paulą świadkiem potężnej awantury w związku
twojego brata. Żałowałeś tylko, że nie przygotowałeś sobie wcześniej popcornu
oraz świetnej jakości sprzętu do nagrywania, aby utrwalić tą dramatyczną w ich
relacjach chwilę oraz zarazem widowiskową, powalającą na łopatki komedię. Usadowiłeś
się wraz z dziewczyną na trawniku i usytuowałeś ją na swoich udach.
—Chcesz rozstania?! Proszę
bardzo! —krzyczał Fornal.
—Świetnie! Czyli koniec! —wtórowała
mu wpatrzona w niego z przepełnioną różnymi emocjami twarzą przyszła
dziennikarka.
—Tak, dokładnie! —przytaknął jej
ochoczo przyjmujący.
—Czyli dobrze mamusia mówiła, że
dla facetów to tylko bryka najważniejsza i nic więcej! Żadna kobieta,
narzeczona ani nawet żona! —starała mu się dogryźć twoja niedoszła szwagierka.
—To nie tak! —doskoczył do niej
brunet.
—Nie mów do mnie, gdy jesteśmy w
rozpadzie! —rzekła stanowczo, odwracając się do niego plecami.
—Sama do mnie mówisz! —zarzucił
jej.
—Bo ty zacząłeś! —kontynuowała
ten niemający sensu dialog miedzianowłosa.
—A ty to kontynuujesz!
—Dobra! To teraz cisza!
Skinął głową twój braciszek i ze
splecionymi na klatce ramionami wpatrywał się w niebo. Opierał się nonszalancko
o karoserię uszkodzonego pojazdu, spoglądając kątem oka na Katarzynę. Ta także nie miała zamiaru przerwać tej
panującej przez dłuższą chwilę ciszy, która skąpana jedynie była odgłosami
przejeżdżających wokół posesji twojej rodziny samochodów. Przedstawiciel
radomskiego klubu jednak nie wytrwał w swoich postanowieniach i przystanął
naprzeciw dziewczyny. Nagle przywarł do jej warg, ujmując jej biodra w swoje
dłonie.
—Kocham cię! —rzucił
rozemocjonowany nadal po dłuższej wymianie zdań.
—A ja ciebie! —odwrzasnęła
dziewczyna, odrywając się na sekundę od jego ust, aby ponownie do nich przylec.
—Nie nadąży za nimi. —
skwitowałeś, podnosząc się z podłoża.
—A takie fajne przedstawienie było.. —wydęła dolną wargę Paula.
~*~
Hello! ^^
Witam Was po raz pierwszy w marcu i na wstępie od razu przepraszam, że dopiero teraz, nie w sobotę, ale chodzę zakręcona i zapomniałam dodać rozdziału, bowiem zbyt podekscytowałam się meczem, na który jechałam haha :D Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^ Jest to chyba mój ulubiony rozdział w tym opowiadaniu :3 Pamiętam jak luźno i przyjemnie mi się go tworzyło :D Kaśkę i Paulę dopadły "te chwile", a chłopaki zostały ich ofiarami..No, ale cóż.. Tak to w związkach bywa! xD Liczę na to, że Was choć trochę rozbawiłam takim obrazem ich wspólnego życia oraz, że się podobało! Koniecznie dajcie znać w komentarzach co o tym myślicie ;) Całuję i do zobaczenia w sobotę! ;*
PS: Zapraszam na Tomka Fornala & Mateusza Masłowskiego >>Kotwica, która ściągnęła ich na dno<<
Janek musi uzbroić się w cierpliwość i czekać, aż usłyszy od Pauli te dwa magiczne słowa, ale wydaje mi się, że jego cierpliwość się opłaci :) W końcu to dopiero początek ich wspólnej drogi, więc wszystko przed nimi. Są szczęśliwi razem, to widać, więc oby nic im tego szczęścia nie zakłóciło. Choć zaniepokoił mnie ten telefon Ewy... Wydaje mi się, że ona nadal nie może poradzić sobie z tym rozstaniem, ale z drugiej strony czy można się jej dziwić? W końcu wiązała z Jankiem swoją przyszłość... Jestem bardzo ciekawa, czy coś namiesza, czy nie.
OdpowiedzUsuńHahahaha "te dni" i wszystko jasne :D Cóż, wtedy bez kija nie podchodź, więc panowie niech się tak nie dziwią haha :D Dały kobietki popis, oj dały :D Kłótnia Kasi i Tomka rozłożyła mnie na łopatki :D Na początku się trochę przestraszyłam, ale potem sobie myślę, że jak taka udana para jak oni mogła by się rozstać? No właśnie :D Dobrze, że Tomkowi przeszedł ten wybuch haha :D Samochód rzecz święta, ale dziewczyna jeszcze świętsza, więc... <3 Paula i Janek na pewno mieli ubaw obserwując ich, ale wcale mnie to nie dziwi haha :D
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Dokładnie, cierpliwość na pewno się popłaci :D
UsuńNo właśnie. Zobaczymy jeszcze ^^
Nie przywykli jeszcze do takich rzeczy haha :D Zbyt się wczuli, ale jednak się nie rozpadli :3 Właśnie, dziewczyna ważniejsza od jakiegoś tam samochodu..
Dziękuję i pozdrawiam ;*