Rozpromieniony naznaczyłeś
policzek szatynki mokrym śladem i wkroczyłeś do szatni, aby pozostawić w niej
czarny parasol. Dziewczyna zwróciła głowę w
twoim kierunku i obdarzyła cię zaskoczonym spojrzeniem, wznosząc ku
górze ciemne brwi. Wzruszyłeś jedynie ramionami i z szerokim uśmiechem na
ustach kroczyłeś przy jej boku podczas drogi do odpowiedniego pomieszczenia,
opowiadając jej ożywiony o wydarzeniach z przed dwóch dni. Paula poklepała cię
po ramieniu, chwaląc za ogarnięcie bałaganu życiowego i zaciągnęła cię do kąta
sali. Po jej wnętrzu rozbrzmiała znajoma melodia, przy której zadaniem
uczestników było rozgrzać partię mięśni jak podczas dotychczasowych zajęć.
Spojrzałeś wymownie na Dybaś i roześmiałeś się, kiedy okręciła się wokół
własnej osi i z miną uwodzicielską przywołała cię do siebie gestem dłoni.
Wykonywałeś wykuty niczym Inwokacje na pamięć układ, aby po chwili przejść do
głównych zagadnień dzisiejszych zajęć. Miałeś nadzieję, że skoro zdecydowałeś
się zapytać o rękę Ewy, tym samym zamykając za sobą rozdział dotyczący nocy z
twoją towarzyszką na zajęciach wszystko już będzie zmierzać w odpowiednim
kierunku. Twoje ciało jednak w dalszym ciągu reagowało na jej najmniejsze
gesty, a ty nic nie mogłeś na to zaradzić. Widziałeś ten cień uśmiechu przebiegający
przez jej twarz, kiedy pod opuszkami palców odczuwała gęsią skórkę nawiedzająca
cię z każdym jej dotykiem. Starałeś się ukryć swoje skrępowanie, ale nie bardzo
ci to wychodziło. Paula zainicjowała dłuży kontakt wzrokowy i musnęła subtelnie
twoje wargi. Odsunęła się od ciebie, a ty zatrzymałeś się i spoglądałeś na nią ze splecionymi na klatce
piersiowej ramionami, oczekując natychmiastowych wyjaśnień. Nie rozumiałeś
tego. Cieszyła się twoim szczęściem, tym, że udało ci się wyjść wreszcie na
prostą ze studentką, a później najzwyczajniej w świecie cię całowała.
—Nie mogłam się powstrzymać. Przepraszam.—parsknęła,
posyłając ci cukierkowy uśmiech. —Och, Janek! Wyluzuj. Przecież jej tu nie ma.
—kontynuowała, dostrzegając jak z każdą sekundą stajesz się coraz bardziej
spięty.
—Aha, czyli jeżeli jej tu nie ma
to myślisz, że możesz mnie bez pohamowania całować?! —rzuciłeś zirytowany. —
Wiesz co? Tamta noc była taką jedyną i już nigdy się nie wydarzy, więc przestań
grać w tą swoją grę i zachowuj się jak przyjaciółka a nie kochanka, którą nigdy
nie byłaś. —syknąłeś przez zaciśnięte zęby.
—Fornal, przeginasz. —rzekła
ostro. —Ta noc miała być jedną, ale nie moja wina, że tak na mnie działasz,
okay?!
—Czekaj, czekaj. —zmarszczyłeś
brwi. —Ty to zamierzałaś?! Nie no nie wierzę! —w twoich błękitnych tęczówkach
malowało się niedowierzanie. —Ja przeginam?! Chyba masz odpowiedź kto to robi.
—wycedziłeś chłodno w jej kierunku.
Wściekły wybiegłeś z
pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Słyszałeś jak wykrzykiwała
twoje imię, ale nie miałeś najmniejszego zamiaru tam wracać. Nie po tym co od
niej usłyszałeś. To było dla ciebie zbyt wiele. Kręciłeś z niedowierzaniem
głową, przemieszczając się krakowskimi ulicami. Nie mogłeś pojąć jak Dybaś
mogła zrobić coś takiego. Zdobyła twoją sympatię, zaufanie, a później
potraktowała jak cel do zdobycia. Zaśmiałeś się ironicznie pod nosem, użalając
się nad sobą w myślach. Najgorsze było to, że powoli zaczynało ci na niej
zależeć, a ona była ci zdolna zadać taki cios. Westchnąłeś wybierając zdjęcie
uśmiechającego się szeroko bruneta ze spisu kontaktów. Kąciki twoich ust
drgnęły lekko, gdy przystał na twoją propozycję wyżalenia się przy piwie w
waszym ulubionym pubie. Piętnaście minut potem pochłaniałeś chmielowy napój,
wypuszczając z ust słowa z prędkością serwisów Mariusza Wlazłego.
***
Wyszydzałeś słowa brata
prawiącego ci kazanie, że nie powinieneś się doprowadzić do takiego stanu,
który przerzucił sobie twoje ramie przez plecy i holował cię do rodzinnego
domu. Zdziwiony wparowałeś wraz z nim do salonu, dostrzegając tlące się w nim
światło stojącej, wysokiej lampki nocnej. Sylwetka spoczywająca na sofie w tym
właśnie pomieszczeniu zwróciła twarz ku tobie. Wypuściłeś z płuc powietrze ze
świstem i przeczesałeś palcami nerwowo włosy, wpatrując się w twarz narzeczonej, której obecność w tym
budynku mogła nie oznaczać niczego dobrego. Zachwiałeś się gwałtownie,
puszczając się ramienia bruneta. Tomek w porę stawił się przy tobie i chwycił
cię w pasie, chroniąc przed upadkiem. Ewa prychnęła pod nosem, lustrując cię
wnikliwym wzrokiem ciemnych tęczówek oświetlonych przez blask księżyca i
poderwała się z miejsca. Przystanęła naprzeciwko ciebie i popatrzyła ci prosto
w oczy. Zaniepokoiłeś się, kiedy w jej tęczówkach wychwyciłeś rozczarowanie,
niedowierzanie i ból. Gdzieś we wnętrz kłębiła się w nich także nienawiść,
która cię wewnątrz przeraziła. Byłeś pewien, że ona już wie. Chwila, której tak
bardzo chciałeś uniknąć, obawiałeś się właśnie nastała.
—Myślałeś, że się nie dowiem? —fuknęła
rozwścieczona.
—Ewa, to nie tak. —ułożyłeś dłoń
na jej ramieniu. —Daj mi się wytłumaczyć. —wypowiedziałeś błagalnym tonem.
—Tu nie ma żadnych tłumaczeń. —rzekła
stanowczo. —Zdradziłeś mnie. Janek, to koniec. —widziałeś ból w jej oczach,
trud z jakim te słowa przedostały się przez jej gardło.
—Proszę. Wysłuchaj mnie. —rzuciłeś słabym tonem głosu.
Czułeś zbierające się w kącikach
twoich oczu łzy. Nie chciałeś końca tego co z nią przeżyłeś. Kochałeś ją.
Popełniłeś błąd, ale byłeś tylko człowiekiem. Nie byłeś idealny i ona dobrze o
tym wiedziała. Pokochała cię z tymi uszczerbkami w tobie, z wadami, które
zaakceptowała. To nie mogło tak po prostu się skończyć. Nie mogliście przestać
istnieć. Wy. Razem. Nie mogliście się rozejść osobno w inne strony. Klęknąłeś
przed nią, tuląc się do jej szczupłych, długich nóg. Łkałeś cicho, błagając o
tę chwilę rozmowy. Ona jednak odepchnęła cię od siebie, sprawiając, że upadłeś
plecami na podłogę i zrzuciła z wściekłością malującą się w jej oczach
pierścionek jeszcze niedawno spoczywający na jej smukłym palcu. Zatrzasnęła za
sobą drzwi z hukiem. Zniknęła. Odeszła.
~*~
A oto moment, na który tak długo czekałyście. Do Ewy dotarły wieści o zdradzie i powiedziała stanowczy "koniec" dla Janka Fornala, ale czy, aby na pewno tak będzie? Czy po ochłonięciu będzie żałować, że nie dała mu się wytłumaczyć? Paula pokazała swoją prawdziwą twarz, a do Johnnego dotarło, że był dla niej tylko celem. Oboje jednak ich do siebie ciągnie, ale co dalej z tym zrobią? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia w piątek wieczorem, a czemu inaczej niż zazwyczaj to dowiecie się już za tydzień! ;*