sobota, 9 lutego 2019

Jedenasty


Mijały tygodnie, a ty przywykałeś do nieobecności brunetki w twoim życiu. Przewracałeś jedynie oczami na widok zdziwienia wpływającego na twarze kumpli, kiedy podczas wspólnych spotkań po kolei dowiadywali się tego, że Ewa Łukasik nie jest już partnerką ani przyszłą żoną Jana Fornala. Wzruszałeś ramionami na słowa, że powinieneś ją przepraszać, błagać o drugą szansę. Z czasem zrozumiałeś, że tak będzie dla waszej dwójki lepiej. Doszedłeś do wniosku, że to musiało się stać, że gdybyś jej nie zdradził to zakończyłoby się w inny sposób. Uczucie jakim darzyliście siebie nawzajem się wypaliło. W czasie ostatnich miesięcy dostrzegłeś, że nie była tą dziewczyną, w której zakochałeś się bez pamięci, którą kochałeś do utraty tchu, która nawiedzała twoje myśli o wschodzie i zachodzie słońca, podczas zimowych, wiosennych, letnich czy zakrapianych jesiennym deszczem poranków. Wmawiałeś sobie, że to tylko słabszy czas, kryzys, który wkrada się w wiele związków, gdy w trakcie lat dalej trwa się przy boku jednej osoby, jednak to był wasz koniec zbliżający się po cichu. Wasze uczucie powoli obumierało. Składałeś na jej ustach coraz mniej spontanicznych, pełnych uczucia pocałunków, coraz rzadziej tonęła w twoich ramionach, coraz mniej gościła w twoim rodzinnym domu czy ty w niej skromnym mieszkaniu, coraz częściej okupywane przez nią miejsce na trybunach w krakowskiej hali zauważałeś puste. Nie dopuszczałeś do siebie myśli, że to naprawdę może być wasze obumarcie, że to naprawdę może być wasz finisz. Niestety, tak jednak było, czego przekonałeś się po jakimś czasie. Już nie roniłeś hektolitrów łez, omiatając wzrokiem błękitnych tęczówek wasze wspólne zdjęcia, już nie czułeś melancholii, słuchając waszych ulubionych piosenek, choć pojedyncze z nich wiązały się z jakimś wspomnieniem, ulotną chwilą błogiego szczęścia. Na szafce nocnej już nie widniała fotografia przedstawiająca promiennego blondyna oraz uśmiechającą się z euforią brunetkę. Z twojego pokoju zniknęły uwiecznione na śliskim papierze momenty z kilkuletniego, pełnego skradanych znienacka pocałunków, ukradkowych spojrzeń przepełnionych miłością, ciepłem, mimowolnych, kipiących cholerną euforią uśmiechów, ale także skąpanego chwilami rozłąki, łez i cierpienia związku. W towarzystwie bruneta związane z twoją, pierwszą miłością sentymentalne przedmioty zostały umieszczone w głębokich pudłach na strychu, a później jeden z ważniejszych, zamkniętych w twoim życiu rozdziałów przypieczętowany został lampką schłodzonego szampana w ostatni tydzień lipca w pięknych, pełnym kwiatów ogrodzie twojej rodzicielki w obecności młodego przyjmującego oraz miedzianowłosej spoczywającej mu na udach. Byłeś im niezmiernie wdzięczny, że jako jedyni z najbliżej rodziny wspierali cię i popierali w działaniu odnoszącym się do rozłączenia dróg ze studentką geodezji, a nie próbie ich ponownego złączenia, czego niezmiernie pragnęli rodzice.  Dwa dni później prowadziłeś czarne BMW, obserwując w lusterku wstecznym jak twój brat głaszcze plecy 20-latki i jest przez nią szczelnie otulany. Mimowolnie kąciki twoich ust drgnęły ku górze na ten widok i wiedziałeś, że z nimi będzie inaczej, że oni się nie wypalą, dotrą do ołtarza i to w przy swoim boku. Zaparkowałeś pod jednym z zakopiańskich hoteli, gdzie kazał ci nakierować nawigację Tomek i westchnąłeś głośno, zdając sobie sprawę, że nie zobaczysz go dłuższy czas. Opuściłeś wnętrze samochodu i wyłowiłeś z bagażnika jego sportową torbę. Oparłeś się biodrami o karoserię, przyglądając się wykonującej pożegnanie parze. Tytus przyciągnął do siebie gwałtownie niską sylwetkę dziewczyny i otulił silnymi ramionami, szepcząc jej do ucha i uśmiechając się nikle. Ona skinęła ledwo zauważalnie głową i popatrzyła głęboko w jego oczy, chłonąc jego błękitne tęczówki. Naprawdę uwielbiałeś podziwiać tą chemię pomiędzy nimi, ten telepatyczny sposób rozumienia się. Gdy zatopili się w swoich ustach, wymieniając namiętną wymianą pocałunków, zachichotałeś pod nosem, prosząc, aby nie robili tego przy ludziach. Przez twarz siatkarza przemknął lekki uśmiech, gdy zerknął jednym okiem na ciebie, ale nie przerwał pieszczoty.
—Kocham cię, mała. —musnął wargami jej czoło.
—Ja ciebie też, wielkoludzie. —wspięła się na palce i naznaczyła mokrym śladem jego policzek.
Oddelegowałeś jego torbę do pokoju, który przypadł mu z nikim innym jak Kochanowskim i utonąłeś z nim w bratnim uścisku, życząc powodzenia.

***

Z chęcią dobrej zabawy przekroczyłeś próg lokalu, w którym odbywało się wesele twojego kolegi ze studiów. Po zjedzeniu obiadu oraz wzniesieniu pierwszego toastu za parę młodą i ich gorącym pocałunku zawitałeś na parkiet, aby obserwować blondynkę pochłoniętą całkowicie swoim świeżo upieczonym mężem. Uśmiechałeś się nikle pod nosem, obserwując jak Krzysiek oczarowany urokiem swojej małżonki prowadzi ją spokojnie w tańcu, aby po chwili przy oklaskach publiczności wykonywać wyćwiczony do perfekcji układ. Zanosiłeś się głośnym śmiechem, przyglądając tej komedii jaką rozgrywali małżonkowie podczas pierwszego tańca. W tłumie zachwyconych gości wychwyciłeś znajomą twarz. Szatynka wyczuła na sobie twój świdrujący wzrok i zwróciła twarz ku tobie. Jej długie, ciemne włosy opadały swobodnie na odkryte ramiona, a usta ozdobione czerwono krwistym odcieniem szminki idealnie komponowały się z jej śnieżnobiałym uzębieniem, które odsłoniła przed tobą w szerokim uśmiechu na twój widok. Jej oczy, wokół których zgromadziły się zmarszczki spowodowane rozmiarem uśmiechu, skąpane były dzisiaj w rozświetlającym, miętowym cieniu wraz z srebrnym brokatem co podkreślało jej długie, ciemne rzęsy oraz kolor tęczówek. Musiałeś przyznać, że onieśmielała cię dzisiaj swoim wyglądem. Prezentowała się inaczej niż zazwyczaj, ale nadal subtelnie, promiennie. Podreptałeś w jej kierunku i wyciągnąłeś dłoń, proponując taniec. Niemalże momentalnie na niego przystała i mogłeś przyznać przed samym sobą, że wreszcie od kilku tygodni czułeś się szczęśliwy. Jej miętowa, pastelowa sukienka wirowała, kiedy energicznie okręcałeś ją wokół własnej osi. Końcówki jej włosów muskały twój czubek nosa, łaskocząc cię delikatnie, na co zanosiła się cichym śmiechem, przyglądając się twojej minie. Po kilku żywiołowych kawałkach zespół odpowiadający za oprawę muzyczną postanowił zwolnić, a ty nawet nie pomyślałeś o ucieczce od Pauli. Zarzuciła dłonie na twoją szyję i kołysała się wolno, wpatrując w twoje tęczówki. Zsunąłeś dłonie na jej biodra i wykonałeś manewr obrotu, wychylając ją za swoje ramię, na którym ułożyła plecy.
—Wow, Janek! —wypowiedziała zdumiona twoim ruchem.
—Praktyka czyni mistrza, Paulo. —mruknąłeś z szelmowskim uśmiechem. —Lekcje nie poszły na marne.
—Nie da się temu zaprzeczyć. —odparła ze słodkim uśmiechem.
Sięgnęła dłonią w kierunku twojej twarzy i sunęła opuszkiem palca po zarysach twojej szczęki. Wpatrywałeś się w nią jak zahipnotyzowany, oczekując na jej kolejny ruch. Przywróciłeś ją na równe nogi i spostrzegłeś, że na szpilkach jest niemalże równa z tobą. Znienacka przyciągnęła za pomocą dłońmi twoją twarz i przylgnęła wargami do twoich ust. Mruknąłeś zadowolony jej posunięciem i odwzajemniłeś pieszczotę już bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia jak kilka tygodni wcześniej. Miałeś wrażenie, że jej każdy dotyk, muśnięcie nadal rozpala ogień pod twoją skórą. Czułeś, że to nie jedynie pożądanie, które faktycznie nadal do niej czułeś. Łaknąłeś jej w nieco inny sposób. Zrozumiałeś chyba, że łaknąłeś, aby od tego pierwszego spotkania, pierwszego wspólnego tańca, pierwszego pocałunku była z tobą. Nie opuszczała cię już nigdy. Chciałeś, by widniała ku twojemu boku. I nie w postaci przyjaciółki.

~*~
Hello! ^^
Upłynęło trochę czasu za nim Janek się zdążył pozbierać, ale jak widzicie jest z nim już całkiem dobrze ;) Potrzebował odrobiny czasu, aby ochłonąć i przemyśleć niektóre kwestie, a ich wnioski można dostrzec m.in. w końcówce rozdziału :D Zobaczymy czy Paula także będzie pragnęła go mieć przy swoim boku równie mocno jak on ją ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Zapraszam na Norberta, który niebawem zaliczy kres swojej historii >>Prom Adventure<<

4 komentarze:

  1. Ja naprawdę lubię Janka, ale nie chcę, aby przed tym lubię pojawiło się jedno słowo, czyli nie. Co to wszystko ma znaczyć? Ja rozumiem, że faceci inaczej przechodzą przez rozstanie, ale dalej nie mogę zaakceptować tego, że nieobecność Ewki nie robi na nim żadnego wrażenia; tak jakby była starym prezentem, którego się nie pamięta albo nieatrakcyjną ozdobą pomiędzy rodzinnymi fotografiami. No cóż niech układa sobie życie z Paulą, ale czy ona będzie chciała tego samego co on? Wątpię. Z Ewką to ja jeszcze ich widzę przy ołtarzu, ale z tancerką jakoś nie. Pozdrawiam i weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janek widocznie dostrzegł, że rzadkie spotkania z Ewą doprowadziły do tego, że jego uczucie przygasło.
      Pożyjemy, zobaczymy ;)
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Hmm... Szczerze to nie wiem, co mam sądzić. Okej, wiem, że minęło trochę czasu, ale wydaje mi się, że Janek jakoś za szybko doszedł do siebie po tym, co się stało. Przecież oświadczył się Ewce i planował z nią wspólną przyszłość, a teraz nagle dochodzi do wniosku, że jednak tak miało być i tak szybko uporał się z nieobecnością Ewki w jego życiu. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że Paula jeszcze tutaj namiesza i to dość sporo i Janek się na niej przejedzie...
    W każdym razie dobrze, że między Tomkiem a Kasią wszystko układa się dobrze ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, zobaczymy ;)
      No u nich to na razie kwitnąco :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń