sobota, 29 grudnia 2018

Piąty


Przechadzałeś się krakowskim parkiem, uderzając stopą z irytacją w kamyki zdobiące drogę jaką przemierzałeś. Kopałeś je z całej siły, przywołując na siebie ciekawskie spojrzenia ludzi przemieszczających się tą samą ścieżką. Lekceważyłeś je. Kipiało od ciebie podirytowanie. Byłeś wciekły na samego siebie. Stało się coś czego nigdy się nie spodziewałeś. Czym się brzydziłeś u innych przedstawicieli twojej płci. W twoich ramionach znalazła się inna kobieta niż studentka geodezji na uniwersytecie rolniczym. Nigdy niezrozumiałe dla ciebie było jak mężczyźni szaleńczo kochający swoje partnerki mogą wpakować się do łóżka z inną i zaprzepaścić  swoją przyszłość.  Przechylić szalę swojego związku ku rozpadowi. Zrobić to dla chwili przyjemności. Teraz sam to właściwie uczyniłeś. Szatynka była niezwykle atrakcyjną i kuszącą kobietą. Jej przypadkowe muśnięcie, dotyk czy otarcie powodowało, że twoim ciałem wstrząsał dreszcz. A na te gesty na kursie tańca byliście skazani dość często.  Nie mogłeś długo pozostać na nie obojętny. Pobudzała nimi twoją wyobraźnie, uświadamiając ci jak bardzo doskwiera ci brak tych bodźców ze strony Łukasik. W końcu pragnienie namiętności, bliskości miało gdzieś odnaleźć swoje ujście. Paula w pełni wykorzystała swój urok osobisty i jednym odważniejszym ruchem, pocałunkiem zainicjowanym na ławce przy papierosie obudziła w tobie głód poniesienia się szaleństwu, oddaniu chwili. Jednak czy mogłeś obwiniać  o to co się stało tylko twoją przyszłą narzeczoną? Może ty także miałeś sobie coś do zarzucenia? Byłeś sportowcem. Nie zawsze mogłeś poświęcić jej chwilę uwagi, czasu, a ona tego oczekiwała. Z czasem jednak nauczyła się cierpliwości względem ciebie i radowała z namiastki wspólnie spędzonego czasu niczym dziecko z prezentu w postaci nowej zabawki. Starała się stawiać na każdym meczu i wspierać cię z całych sił, nie wstydząc się tego jakie miejsce zajmuje w twoim życiu, gdy rozgrywałeś tragiczne spotkania. Mimo wszystko czułeś się zbędny w jej życiu od momentu rozpoczęcia kształcenia na miejskiej uczelni. Rozumiałeś w pełni, że poświęca się temu jak ty siatkówce, że chce później wieść świetlaną przyszłość, spełnić swoje marzenie, ale sądziłeś, że są jakieś granice. Dziewczyna twojego brata także poddała się pasji i powędrowała na studia dziennikarskie, wiążąc swoją przyszłość z pełnieniem roli komentatora sportowego lub dziennikarza w tej dziedzinie. A mimo tego, że jej uniwersytet znajdował się we Wrocławiu często bywała gościem w waszym rodzinnym domu czy mieszkaniu bruneta. Granica niespełna czterystu kilometrów nie stanowiła dla niej żadnej przeszkody. Ewa żyjąca w tym samym mieście nie mogła poświęcić ci godziny tygodniowo, a jeżeli wasze wyjście dochodziło do skutku to zazwyczaj oznaczało to, że ma mniejszy zakres materiału do przyswojenia niż zazwyczaj. Chciałeś, aby stała się twoją żoną, matką twoich dzieci, ale coraz bardziej zastanawiałeś się nad tym jak będzie wyglądać wasze codzienne wspólne życie. Obawiałeś się, że będziecie się mijać we wnętrzu waszego wspólnego mieszkania i jedyne co razem robić to dzielić małżeńskie łóżko. Czułeś się jak sentymentalny przedmiot, który posiadało się sporą ilość i mimo, że wydawał się zbędny trudno było się go pozbyć. Dokładnie tak widziałeś swoje miejsce w życiu 23-latki. Sam już nie miałeś pojęcia czy żałujesz nocy spędzonej w mieszkaniu Dybaś czy też nie. Czułeś, że tego potrzebowałeś. Impulsu, który pozwolił ci na zasmakowanie odrobiny adrenaliny. Teraz jednak po mimo sposobu w jaki traktowała wasz związek dręczyły cię wyrzuty sumienia.  Podczas gdy ona wykuwała kolejne formułki na pamięć, ty zabawiałeś się z uczestniczką kursu tańca. Pokręciłeś głową, próbując odgonić nagonkę myśli. Zdziwiony zadarłeś brwi, kiedy znalazłeś się przed znajomą furtką. Tak bardzo utonąłeś w refleksjach, że nie zauważyłeś, kiedy własne nogi poniosły cię do rodzinnej posesji. Przymknąłeś za sobą drzwi i po pozbyciu się obuwia zagłębiłeś się we wnętrzu budynku. Wzniosłeś nikle kąciki ust, gdy twoje błękitne tęczówki natrafiły na miedzianowłosą spoczywającą na kuchennym blacie i bruneta, który wpity był w jej wargi i ani myślał o oderwaniu się od nich. Chrząknąłeś donośnie, powodując, że spanikowany Tomek odsunął się momentalnie od dziewczyny, posyłając ci pełne zarzutu spojrzenie jaśniejszych znacznie tęczówek niż twoje.
—A gdyby to była Dori. mruknąłeś, spoglądając na nich pytająco.
— Ale to nie jest Dori. —odparł 20-latek.
—A właśnie, że jest. —dotarł do was kobiecy, ciepły głos.
Przyszła dziennikarka zeskoczyła z mebla i zameldowała się obok młodszego siatkarza. Zaśmiałeś się pod nosem na wnikliwy wzrok blondynki jakim zmierzyła parę i opadłeś na jedno z krzeseł przy kuchennym stole, czekając na rozpakowanie zakupów przez kobietę. Udzieliłeś jej w tym pomocy i oparłeś się biodrami o jedną z szafek, przypatrując się studentce, która cmokała Tytusa w czubek nosa, śmiejąc się przy tym uroczo. Przyjmujący pozostał jednak niewzruszony tym gestem i zerknął na nią jedynie kątem oka. Mogłeś się założyć, że Tomek strzelił jednego ze swoich pięciominutowych fochów.
—Janek, gdzie się podziewałeś całą noc? zapytała rodzicielka, układając w szafce przyprawy.
—Poszedłem z koleżanką na kawę, a że tak się nam dobrze rozmawiało to zostałem u niej na noc. wzruszyłeś ramionami, aby wyglądało to wiarygodnie.
— Nie mogłeś zadzwonić albo choć napisać SMSa? Pani Dorota się o ciebie martwiła. zwróciła się do ciebie ruda.
— Nie pomyślałem o tym. Przepraszam, mamuś. musnąłeś ustami jej policzek.
—Nic się nie dzieję. Najważniejsze, że nic ci nie jest. — obdarowała cię jednym ze swoich serdecznych uśmiechów.
Skinąłeś głową, odwzajemniając gest matki i pognałeś na górę. Byłeś przekonany, że Kaśka wychwyciła zmianę w twoim zachowaniu. Chciałeś skryć się przed swoimi domownikami i przestać udawać, że wszystko jest jak przed twoim wczorajszym wyjściem na kolejne zajęcia tańca. Opadłeś na miękki materac i wbiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit, wdychając głęboko. Uderzyłeś pięścią w prześcieradło i zakląłeś pod nosem. Nagle do twoich uszu dotarło skrzypnięcie drzwi. Delikatnie zadarłeś głowę ku górze i w progu dostrzegłeś smukłą, dziewczęca sylwetkę. Błękitnooka podeszła do posłania i szepnęła zapytanie czy może. Skinąłeś głową i obserwowałeś jak siada po turecku. Wlepiła w ciebie spojrzenie niebieskich oczu i oparła brodę na dłoni.
—Widzę, że nie wszystko gra. Co się dzieje, Janek? zagaiła, przerywając panująca w pomieszczeniu ciszę.
—Nie mogę z tobą o tym pogadać. To jeszcze jest zbyt świeże. spuściłeś głowę, uciekając przed jej wzrokiem.
—Chodzi o Ewę? —zapytała niepewnie.
—Nie. — odparłeś momentalnie. To znaczy częściowo tak. —wypaliłeś, przecierając twarz dłonią.
—Proszę, powiedz mi. złapała cię za dłoń. Chcę ci pomóc. —posłała ci pokrzepiający uśmiech.
—Tego nie da się już naprawić. —szepnąłeś, spoglądając na nią zaszklonymi oczami.

~*~
Hejka! ^^
W oczekiwaniu na wizytę księdza po kolędzie wrzucam Wam nową część losów Janka :D Jak widzicie  Janek  zalany jest wyrzutami sumienia, a by było nieco humoru to wplotłam tutaj Kaśkę z Tomkiem ;)  Szwagierka wciela się w rolę psychologa starszego Fornala, ale na razie bezskutecznie :( Zobaczymy co będzie dalej ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Niebawem powinno pojawić się coś na Bicku, bo już coś bazgram ;) 

sobota, 22 grudnia 2018

Cztery



Składałeś zmysłowe pocałunki na ustach o wiśniowym odcieniu. Wsłuchiwałeś się w jej głębokie westchnięcia i podtrzymywałeś jej biodra, kiedy oplotła cię w pasie długimi nogami. Naparłeś dłonią na klamkę drzwi prowadzących do jej mieszkania i kiedy znaleźliście się w środku zatrzasnąłeś je z hukiem. Przygwoździłeś ją do ściany i powędrowałeś wargami na jej szyję. Z satysfakcją obserwowałeś jak odchyla głowę do tyłu i przymyka powieki pod wpływem rozkoszy jaką zadawałeś jej tą pieszczotą. Zassałeś kawałek jej skóry i uśmiechnąłeś się zadowolony ze swojego dzieła w postaci ciemno różowej, będącej prawie odcieniem ust dziewczyny plamki. Wodziłeś czubkiem nosa wzdłuż jej karku, powodując u niej gęsią skórkę. Opuszkiem palca obrysowałeś rysy jej porcelanowej twarzy oraz kształt ust, aby ponownie się zatopić w ich posmaku. Sięgnąłeś do końcowej partii materiału jej bluzki i wsunąłeś pod nią dłoń, wędrując ją coraz wyżej po jedwabistej skórze szatynki. Wzdrygnęła się, kiedy twoja ręka spotkała się z jej ciałem. Podniosła ramiona ku górze i ułatwiła ci pozbycie się górnej partii ubrania. Powoli zacząłeś zmierzać w kierunku wskazanym przez właścicielkę lokum. Kopniakiem rozwarłeś drzwi sypialni dziewczyny i zrzuciłeś ją na miękki materac, zawisając nad nią. Jej dłonie sprawnie rozprawiały się z guzikami twojej koszuli i gdy tylko się z nią uporały spoczęły na twoim nagim torsie. Badała rękami każdy mięsień znajdujący się na twojej klatce piersiowej. Czułeś dreszczyk nawiedzający twoje ciało spowodowany każdym jej dotykiem. Zsunęła z twoich ramion ubranie i zarzuciła dłonie na twoją szyję, przyciągając cię bliżej. Obsypywałeś pocałunkami jej obojczyki. Nagradzałeś nimi wydostające się z pod materiału czarnej koronki piersi, a także sprawiałeś, że wiła się pod twoim językiem, gdy pozostawiałeś mokre ślady na wrażliwej skórze jej płaskiego brzucha. Jej drobne dłonie sunęły po twoich umięśnionych plecach, aby ostatecznie trzymać się solidnie twoich szerokich barków. Nim spostrzegłeś a wasze spodnie spoczęły na jasnych panelach, a chwilę później dołączyła do nich bielizna. Gdy zniknęła ostatnia oddzielająca was granica powoli zacząłeś przymierzać się do chwili, której tak bardzo pragnąłeś, na którą tak bardzo oczekiwałeś. Wyciskałeś gorące, żarłoczne pocałunki na jej aksamitnych wargach, paląc swoim dotykiem jej rozgrzane ciało. Oderwałeś się od niej i chwyciłeś rękami barierki łóżka, aby mieć idealne położenie do podziwiania jej oczu podczas tego ostatecznego aktu.  Jej oliwkowe tęczówki zapłonęły żarem, kiedy powoli najczulsze miejsca waszych ciał zaczęły się stykać. Z jej krtani wydobył się drażniący twoje uszy krzyk, kiedy zatraciłeś się w niej gwałtownym ruchem. Splotłeś wasze dłonie i zanurzyłeś twarz w jej gęstych, ciemnych włosach. Twój ciepły oddech owiewał jej policzki. Przymknąłeś powieki i poddałeś się rozkoszy jaka wami zawładnęła. Ona jednak pragnęła więcej. Zadarła biodra wyżej i spojrzała na ciebie z cwanym uśmiechem. Zwiększyłeś tempo i wsłuchiwałeś się w jej pojękiwania. Ujęła twoją twarz w swoje dłonie i obdarowała cię kilkoma namiętnymi pocałunkami. Wasze języki toczyły nierówną walkę o dominację. Przywarłeś do niej jeszcze bliżej, sprawiając, że wrzasnęła. Jej szmaragdowe oczy błyszczały niczym zbiorowisko gwiazd na niebie w bezchmurną noc. Wpatrywały się w ciebie z podziwem, pożądaniem i pragnieniem. Nie miałeś pojęcia, że w czasie, kiedy rozkoszowałeś się bliskością 23-latki twój telefon atakowany był przez niezliczoną ilość połączeń wykonywanych przez twoją rodzicielkę. Spoczywał gdzieś na podłodze i wyświetlał zdjęcie blondynki, która nieustannie próbowała nawiązać  z tobą kontakt.
Rozanielony wpatrywałeś się w smukłą, kobiecą sylwetkę skąpaną w czerwonej, satynowej pościeli. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała równomiernie, co świadczyło o tym, że zwiedza teraz krainę Morfeusza. Odczuwałeś ciepło jej pięknego ciała wtulonego w twój tors, którego każdy zakamarek mogłeś dzisiaj zwiedzić. Jej włosy rozrzucone natomiast były na miękkiej poduszce, ale część z nich łaskotała cię delikatnie. Od twarzy biła niewinność, subtelność, która jak się miałeś później przekonać była myląca a także spokój. Nadal nie rozumiałeś dlaczego to właściwie zrobiłeś. Dlaczego tak postąpiłeś, narażając kilkuletni związek z Ewą na rozpad. Gdy prawda do niej dotrze, a prędzej czy później to zrobi, Łukasik nie będzie cię chciała znać. Wszystkie piękne, owocne lata staną się tylko bolesnymi wspomnieniami, a ślubne plany niespełnionymi marzeniami. Być może potrzebowałeś odrobiny bliskości. Brunetka od trzech lat dbała bardziej o swoje stopnie na studiach niż o ciebie. Niby odczuwałeś jej wsparcie podczas każdego meczu. Wiedziałeś, że śledzi twoje zmagania na boisku, ale czegoś ci brakowało. Fizycznej bliskości. Tego czynniku było zbyt mało w twoim życiu. Obca kobieta obdarowała cię jego większym stężeniem niż własna dziewczyna, w tym przyszła narzeczona. Paula ci się podobała. Nie dało się tego ukryć. Byłeś nią oczarowany. Jej ruchami podczas lekcji tańca, ukradkowymi spojrzeniami, sugestywnymi uśmiechami, sposobem bycia. Może nawet się zauroczyłeś. Już dawno nie przeżyłeś czegoś tak intensywnego, tak przyjemnego.
***
Opadłaś na miękką kanapę w salonie przyjaciółki i oczekiwałaś jej ponownego pojawienia się. W końcu blondynka wyłoniła się zza kuchni i ułożyła na szklanym stoliku pochodzącym zapewne z IKEI  butelkę wina wraz z dwoma kieliszkami. Spojrzałaś na nią z uniesioną brwią, rozkładając się wygodniej na kanapie, a ona jedynie zaśmiała się pod nosem na twoją minę. Rozlała szkarłatnego płynu do naczyń i stuknęła nimi o siebie, wznosząc toast za wasz kolejny zdany egzamin. Uśmiechnęłaś się pod nosem i upiłaś łyk alkoholu.
—Udało się. —powiedziałaś tajemniczo.
—A mianowicie co takiego? —Andżelika popatrzyła na ciebie zaintrygowana.
—Przespałam się z Jankiem Fornalem. —oświadczyłaś zadowolona, zakładając nogę na nogę.
—Co takiego?! —pisnęła blondynka, prawie wypluwając wino z ust. —Myślałam, że z tym skończyłaś. —dodała już spokojniej.
—Owszem, ale to był wyjątek od reguły. —usprawiedliwiłaś się. —Gdybyś ty tylko widziała te jego błękitne oczy. A ten tors i szerokie bary. —mruknęłaś rozmarzona, przymykając powieki.
—Dybaś, ty jesteś niemożliwa! —zbeształa cię kumpela z trzeciego roku studiów.
Zachichotałaś na jej słowa i wzruszyłaś ramionami, dopijając trunek do końca. Poprosiłaś o dolewkę i z każda kolejną porcją alkoholu otwierałaś się przed nią coraz bardziej, zdradzając szczegóły jednej z gorących czerwcowych nocy w twoim życiu. Zdumiona blondynka przysłuchiwała się twoim opowieściom, powoli rozumiejąc twój wyskok z siatkarzem. Mimo wszystko zachowywała resztki zdrowego rozsądku z każda kolejną pochłanianą butelką wina i sprowadzała cię na ziemię, abyś więcej takiej przygody z blondynem nie zaliczyła.
—A co z jego dziewczyną? —wypaliła nagle Andżela.
—Nie dowie się. —odparłaś jakby to było oczywiste.
—A jak jednak pozna prawdę?

~*~
Hello! ^^ 
Spodziewałyście się, że Janek przerwie ten pocałunek czy może rozwinie się to dalej? Jak widać  Johny spragniony bliskości Ewy wpadł w sidła Pauli i cóż...Stało się. Jak to dalej będzie? Zobaczymy już za tydzień! ^^ Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia pragnę Wam złożyć życzenia ;) Przede wszystkim Wesołych Świąt pełnych chwil  beztroski, czasu z najbliższymi, aby problemy zniknęły czy zeszły na drugi plan oraz udanych prezentów pod choinką  :3  Całuję i do zobaczenia ;* 

niedziela, 16 grudnia 2018

Trzy


Zakryłeś głową poduszkę, aby zagłuszyć chichot 19-latki przedostający się do twoich uszu. Wywróciłeś podirytowany oczami, kiedy do twoich narządów słuchowych dotarło trzaśnięcie drzwi, a po chwili odgłosy biegu po korytarzu. Po całym domu niosły się kobiecie piski i wrzaski, ale żadnemu z domowników nie mogło to przeszkadzać, gdyż twoi rodzice już jakiś czas temu udali się do pracy. Wiedziałeś, że jeśli nie opuścisz ciepłej kołdry i miękkiego materacu to koniec tego szybko nie nastanie. Odblokowałeś wyświetlacz telefonu i jęknąłeś niezadowolony, dostrzegając na im siódmą rano. Odłożyłeś go na szafkę nocną i podirytowany powędrowałeś w stronę drzwi. Wychyliłeś się zza nich i ujrzałeś przemierzającą korytarz sprintem rudowłosą. Jej twarz momentalnie rozpromieniła się na twój widok. Wtargnęła do wnętrza twojej sypialni i oparła się plecami o powierzchnię drzwi. Przymknęła powieki i starała się unormować przyśpieszony oddech.
—Co wy do cholery wyprawiacie? —rzuciłeś, mierząc wzrokiem jej twarz.
—Twój kochany braciszek zaczął mnie łaskotać, a że nie chciał grzecznie ulec to zajebałam mu telefon. No i dlatego teraz mnie goni. —wzruszyła ramionami i dyskretnie zajrzała na korytarz. —O kurwa! —gwałtownie przytrzasnęła drzwi.
—Mam cię!-wrzasnął uradowany młodszy Fornal.
—I musicie to robić do kurwy nędzy o 7 rano?! —warknąłeś zirytowany.
—Przepraszam, Johny. Nie chciałam cię obudzić. —mruknęła skruszona, spuszczając wzrok. —Jakoś ci to wynagrodzę. Tylko najpierw się muszę stąd wydostać.
—Mam lepszy pomysł. —powiedziałeś pod nosem.
Rozwarłeś drzwi szeroko i wpuściłeś do środka bruneta. Przyjmujący podziękował ci szerokim uśmiechem i objął szczelnie w pasie błękitnooką, przylegając do jej pleców. Próbował wyrwać jej telefon, ale ta sprytnie kombinowała, aby do tego nie doszło. Westchnąłeś głośno i minąłeś przekomarzająca się parę. Skoro nie porozumiesz się już raczej z Morfeuszem to warto zjeść śniadanie. Wyciągnąłeś na blat potrzebne ci rzeczy i już po chwili po wnętrzu budynku roznosił się zapach świeżych tostów, które zdecydowałeś się pochłonąć na najważniejszy posiłek dnia. Z parującym kubkiem i sporą porcją przygotowanego wcześniej jedzenia zasiadłeś w salonie na kanapie, wpatrując się w płaski ekran. Skrzywiłeś się, kiedy dotarły do ciebie strzępki kłótni. A raczej podniesiony znacznie głos miedzianowłosej wydzierającej się na twojego brata. Niekorzystnie dla ciebie przenieśli się do kuchni, gdzie kontynuowali swoją dyskusję.
—Oddaj mi ten telefon. —rzekł stanowczo zawodnik radomskiego klubu.
—Nie! Nie będziesz się kontaktował z tym debilem.-wypowiedziała ostro Majewska.
—Przepraszam, że się wtrącam, ale o kogo chodzi? —zwróciłeś wzrok w ich kierunku.
—Michał Filip. Mówi ci to coś? —odparła partnerka 19-latka.
—Zuch dziewczyna. —posłałeś w jej kierunku delikatny uśmiech. —Tomek, słuchaj jej bo to prawdziwy skarb. —powiedziałeś w stronę brata.
20-latek mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i opadł na jedno z krzeseł przy kuchennym stole. Odniosłeś brudne naczynia do zlewu i zwinąłeś z talerza brata jednego naleśnika, widząc, że ten nie zabiera się za niego zbyt chętnie. Rozkoszowałeś się smakiem czekolady i truskawek, chwaląc przyszłą szwagierkę i pośpiesznie ruszyłeś w stronę swojego pokoju, widząc, że Tomek podrywa się ze swojego miejsce i wyraźnie nie spodobało mu się podebranie jedzenia przez ciebie. Miedzianowłosa roześmiała się głośno i musnęła ustami jego policzek, sprawiając, że momentalnie się rozchmurzył. Była niczym słońce wyłaniające się z ciemnych chmur.

***

Rozpiąłeś pierwszy guzik znajdujący się przy twojej białej, luźnej koszuli i wtem zauważyłeś jak wysoka, kobieca sylwetka mija cię zwinnie. Wzniosłeś nikle kąciki ust, rozpoznając w niej Paulę i przytrzymałeś jej drzwi, przepuszczając w wejściu do budynku. Podziękowała ci skinieniem głowy i zagłębiła się we wnętrzu obiektu. Przy jej boku powędrowałeś do szatni i zaśmiałeś się, kiedy zaczęła kiwać głową do rytmu piosenki rozbrzmiewającej w jej słuchawkach. Po chwili odłożyła urządzenie wraz ze sprzętem do torebki i oświadczyła ci z łagodnym uśmiechem gotowość do zajęć. Stawiliście w podanej sali i przywitaliście się z instruktorem. Po zajęciu swojego miejsca wysłuchałeś jego wskazówek z uwagą, zerkając dyskretnie na stojąca obok ciebie dziewczynę. Za którymś razem to zarejestrowała i mimowolnie uśmiechnęła się do ciebie delikatnie. Okręcałeś ją wokół własnej osi, a końcówki jej ciemnych włosów łaskotały twój nos. Wykonałeś dwa kroki do tyłu, jeden do przodu i przechyliłeś ją, sprawiając, że podtrzymywała się jedynie na twoim ramieniu i tylko ono chroniło ją przed upadkiem na podłoże.
—Bardzo dobrze Janek i Paula! —wrzasnął w waszym kierunku prowadzący.
Szatynka popatrzyła na ciebie z uśmiechem i z twoją pomocą powróciła do optymalnej pozycji. Zanosiłeś się śmiechem, obserwując jak wykorzystywała chwilę swobodnego tańca jaką zaserwował wam starszy mężczyzna. Przyłączyłeś się do niej, wykonując dziwne ruchy i przypatrywałeś jej roześmianej twarzy. Kolejna godzina minęła wam na przyswajaniu nieco wolniejszego rodzaju tańca. Delikatnie kołysaliście biodrami. Okręcałeś ją wokół własnej osi jedną dłonią, a druga spoczęła na jej biodrze. Widziałeś jej ukradkowe spojrzenie w tym kierunku i cwany uśmiech wpływający na jej wiśniowe usta. Zarzuciłeś dłonie na jej szyję i według instrukcji delikatnie musnąłeś opuszkami palców rysów jej twarzy. Przymknęła powieki pod wpływem twojego dotyku. Następnie splotłeś swoje dłonie z jej drobnymi i dostawiałeś nogę do nogi podobnie jak i twoja partnerka. Później dodałeś do tego obroty oraz muśnięcia drugą dłonią po biodrze. Czułeś się z tym co najmniej dziwnie, gdy  twoją głowę nawiedzała myśl, że dotykasz ciało poznanej trzy dni temu dziewczyny, a w jednym z krakowskich osiedli, w mieszkaniu spoczywa Ewa walcząca uparcie z trzecim rokiem studiów. Jednak pełne seksapilu ruchy twojej partnerki powoli zaczynały ci się podobać. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy lekcja dobiegła końca i mogłeś szybko zniknąć z oczu szatynki, za nim zaatakują cię zbyt kosmate myśli. Gdy znajdowałeś się przy drzwiach szatni poczułeś nagle czyjąś dłoń na nadgarstku. Wzniosłeś głowę i obdarowałeś spojrzeniem dziewczynę spoczywająca obok ciebie.
—Co powiesz na kawę? —jej melodyjny głos otulił twoje uszy.
—Czemu nie? —odparłeś z nikłym uśmiechem i ponownie dzisiejszego dnia przepuściłeś ja w drzwiach.
Tym razem zostałeś za to godnie nagrodzony całusem w policzek. Nieco oszołomiony przyłożyłeś dłoń do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą spoczywały jej usta, których odcień niesamowicie przyciągał twój wzrok i pozwoliłeś sobie na uniesienie ledwo widocznie kącików ust. Wzruszyłeś ramionami, dochodząc do wniosku, że to zwykły koleżeński gest podziękowania i zagaiłeś do Dybaś, proponując świetny lokal.  Gdy podeszła do was kelnerka zdecydowałeś się na Ekspresso, aby naprowadzić twój mózg na odpowiedni poziom myśli. Uderzyłeś łyżeczką o ścianki naczynia wypełnionego kofeinowym napojem i zadawałeś twojej towarzyszce różnorakie pytania. Z każdą chwilą wiedziałeś o niej coraz więcej. Chciałeś to przerwać. Czułeś, że zbyt intensywnie na ciebie wpływa, ale intrygowała cię w pewien sposób i nie potrafiłeś tego zrobić. Po dwóch godzinach opuściliście kawiarnie. Opadłeś na ławkę obok szatynki i przyglądałeś się jej z zaciekawieniem jak przegryza cienkiego papierosa. Po chwili odwróciła głowę w twoim kierunku i chwyciła dłonią za materiał twojej koszuli, przyciągając cię do siebie zdecydowanym ruchem. Jej szmaragdowe, wielkie oczy wyłaniały się z pod wachlarzu gęstych, ciemnych rzęs i wpatrywały głęboko w twoje. Znowu poczułeś coś czego nie powinieneś. Dreszcz przebiegł po twoim kręgosłupie. Jej aksamitne wargi miażdżyły twoje usta, a ty nie miałeś zamiaru tego przerywać. Czułeś  przyjemny posmak miętowego szluga. Zmierzyłeś się z nią w walce o dominację i pieściłeś jej podniebienie swoim językiem. Napierałeś na jej usta coraz bardziej zachłanniej. Wiedziałeś, że to co robiłeś było złe, nieodpowiednie, ale było tak niesamowicie kuszące. Nie umiałeś się jej oprzeć. Co się stało z tym grzecznym Janem Fornalem? Co się stało z wiernym Ewie krakowianinem?  

~*~
Z drobnym opóźnieniem, ale mamy kolejną część :D Tym razem jest w niej także Paula, która nie próżnuje i działa. Któraś z Was spodziewała się takiego rozwoju akcji i do tego tak szybko? ^^ Mam nadzieję, że Kaśka i Tomek zadbali o stężenie humoru w tym rozdziale :D Ogólnie podoba mi się ta część, ale bardziej liczę i cenię Wasze opinię także do dzieła! ^^  Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Rozważyłam prośbę jeden z ważniejszych dla mnie czytelniczek i rozdziały dodawać będę co sobotę! :3 Mam nadzieję, że się za tą częstotliwość nie pogniewacie :D :*