sobota, 26 stycznia 2019

Dziewiąty


Rozpromieniony naznaczyłeś policzek szatynki mokrym śladem i wkroczyłeś do szatni, aby pozostawić w niej czarny parasol. Dziewczyna zwróciła głowę w  twoim kierunku i obdarzyła cię zaskoczonym spojrzeniem, wznosząc ku górze ciemne brwi. Wzruszyłeś jedynie ramionami i z szerokim uśmiechem na ustach kroczyłeś przy jej boku podczas drogi do odpowiedniego pomieszczenia, opowiadając jej ożywiony o wydarzeniach z przed dwóch dni. Paula poklepała cię po ramieniu, chwaląc za ogarnięcie bałaganu życiowego i zaciągnęła cię do kąta sali. Po jej wnętrzu rozbrzmiała znajoma melodia, przy której zadaniem uczestników było rozgrzać partię mięśni jak podczas dotychczasowych zajęć. Spojrzałeś wymownie na Dybaś i roześmiałeś się, kiedy okręciła się wokół własnej osi i z miną uwodzicielską przywołała cię do siebie gestem dłoni. Wykonywałeś wykuty niczym Inwokacje na pamięć układ, aby po chwili przejść do głównych zagadnień dzisiejszych zajęć. Miałeś nadzieję, że skoro zdecydowałeś się zapytać o rękę Ewy, tym samym zamykając za sobą rozdział dotyczący nocy z twoją towarzyszką na zajęciach wszystko już będzie zmierzać w odpowiednim kierunku. Twoje ciało jednak w dalszym ciągu reagowało na jej najmniejsze gesty, a ty nic nie mogłeś na to zaradzić. Widziałeś ten cień uśmiechu przebiegający przez jej twarz, kiedy pod opuszkami palców odczuwała gęsią skórkę nawiedzająca cię z każdym jej dotykiem. Starałeś się ukryć swoje skrępowanie, ale nie bardzo ci to wychodziło. Paula zainicjowała dłuży kontakt wzrokowy i musnęła subtelnie twoje wargi. Odsunęła się od ciebie, a ty zatrzymałeś się  i spoglądałeś na nią ze splecionymi na klatce piersiowej ramionami, oczekując natychmiastowych wyjaśnień. Nie rozumiałeś tego. Cieszyła się twoim szczęściem, tym, że udało ci się wyjść wreszcie na prostą ze studentką, a później najzwyczajniej w świecie cię całowała.
—Nie mogłam się powstrzymać. Przepraszam.—parsknęła, posyłając ci cukierkowy uśmiech. —Och, Janek! Wyluzuj. Przecież jej tu nie ma. —kontynuowała, dostrzegając jak z każdą sekundą stajesz się coraz bardziej spięty.
—Aha, czyli jeżeli jej tu nie ma to myślisz, że możesz mnie bez pohamowania całować?! —rzuciłeś zirytowany. — Wiesz co? Tamta noc była taką jedyną i już nigdy się nie wydarzy, więc przestań grać w tą swoją grę i zachowuj się jak przyjaciółka a nie kochanka, którą nigdy nie byłaś. —syknąłeś przez zaciśnięte zęby.
—Fornal, przeginasz. —rzekła ostro. —Ta noc miała być jedną, ale nie moja wina, że tak na mnie działasz, okay?!
—Czekaj, czekaj. —zmarszczyłeś brwi. —Ty to zamierzałaś?! Nie no nie wierzę! —w twoich błękitnych tęczówkach malowało się niedowierzanie. —Ja przeginam?! Chyba masz odpowiedź kto to robi. —wycedziłeś chłodno w jej kierunku.
Wściekły wybiegłeś z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Słyszałeś jak wykrzykiwała twoje imię, ale nie miałeś najmniejszego zamiaru tam wracać. Nie po tym co od niej usłyszałeś. To było dla ciebie zbyt wiele. Kręciłeś z niedowierzaniem głową, przemieszczając się krakowskimi ulicami. Nie mogłeś pojąć jak Dybaś mogła zrobić coś takiego. Zdobyła twoją sympatię, zaufanie, a później potraktowała jak cel do zdobycia. Zaśmiałeś się ironicznie pod nosem, użalając się nad sobą w myślach. Najgorsze było to, że powoli zaczynało ci na niej zależeć, a ona była ci zdolna zadać taki cios. Westchnąłeś wybierając zdjęcie uśmiechającego się szeroko bruneta ze spisu kontaktów. Kąciki twoich ust drgnęły lekko, gdy przystał na twoją propozycję wyżalenia się przy piwie w waszym ulubionym pubie. Piętnaście minut potem pochłaniałeś chmielowy napój, wypuszczając z ust słowa z prędkością serwisów Mariusza Wlazłego.
***

Wyszydzałeś słowa brata prawiącego ci kazanie, że nie powinieneś się doprowadzić do takiego stanu, który przerzucił sobie twoje ramie przez plecy i holował cię do rodzinnego domu. Zdziwiony wparowałeś wraz z nim do salonu, dostrzegając tlące się w nim światło stojącej, wysokiej lampki nocnej. Sylwetka spoczywająca na sofie w tym właśnie pomieszczeniu zwróciła twarz ku tobie. Wypuściłeś z płuc powietrze ze świstem i przeczesałeś palcami nerwowo włosy, wpatrując się  w twarz narzeczonej, której obecność w tym budynku mogła nie oznaczać niczego dobrego. Zachwiałeś się gwałtownie, puszczając się ramienia bruneta. Tomek w porę stawił się przy tobie i chwycił cię w pasie, chroniąc przed upadkiem. Ewa prychnęła pod nosem, lustrując cię wnikliwym wzrokiem ciemnych tęczówek oświetlonych przez blask księżyca i poderwała się z miejsca. Przystanęła naprzeciwko ciebie i popatrzyła ci prosto w oczy. Zaniepokoiłeś się, kiedy w jej tęczówkach wychwyciłeś rozczarowanie, niedowierzanie i ból. Gdzieś we wnętrz kłębiła się w nich także nienawiść, która cię wewnątrz przeraziła. Byłeś pewien, że ona już wie. Chwila, której tak bardzo chciałeś uniknąć, obawiałeś się właśnie nastała.
—Myślałeś, że się nie dowiem? —fuknęła rozwścieczona.
—Ewa, to nie tak. —ułożyłeś dłoń na jej ramieniu. —Daj mi się wytłumaczyć. —wypowiedziałeś błagalnym tonem.
—Tu nie ma żadnych tłumaczeń. —rzekła stanowczo. —Zdradziłeś mnie. Janek, to koniec. —widziałeś ból w jej oczach, trud z jakim te słowa przedostały się przez jej gardło.
—Proszę.  Wysłuchaj mnie. —rzuciłeś słabym tonem głosu.
Czułeś zbierające się w kącikach twoich oczu łzy. Nie chciałeś końca tego co z nią przeżyłeś. Kochałeś ją. Popełniłeś błąd, ale byłeś tylko człowiekiem. Nie byłeś idealny i ona dobrze o tym wiedziała. Pokochała cię z tymi uszczerbkami w tobie, z wadami, które zaakceptowała. To nie mogło tak po prostu się skończyć. Nie mogliście przestać istnieć. Wy. Razem. Nie mogliście się rozejść osobno w inne strony. Klęknąłeś przed nią, tuląc się do jej szczupłych, długich nóg. Łkałeś cicho, błagając o tę chwilę rozmowy. Ona jednak odepchnęła cię od siebie, sprawiając, że upadłeś plecami na podłogę i zrzuciła z wściekłością malującą się w jej oczach pierścionek jeszcze niedawno spoczywający na jej smukłym palcu. Zatrzasnęła za sobą drzwi z hukiem. Zniknęła. Odeszła.

~*~
A oto moment, na który tak długo czekałyście. Do Ewy dotarły wieści o zdradzie i powiedziała stanowczy "koniec" dla Janka Fornala, ale czy, aby na pewno tak będzie? Czy po ochłonięciu będzie żałować, że nie dała mu się wytłumaczyć? Paula pokazała swoją prawdziwą twarz, a do Johnnego dotarło, że był dla niej tylko celem. Oboje jednak ich do siebie ciągnie, ale co dalej z tym zrobią? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia w piątek wieczorem, a czemu inaczej niż zazwyczaj to dowiecie się już za tydzień! ;* 

sobota, 19 stycznia 2019

Ósmy



Równą godzinę i dwadzieścia minut temu przymknąłeś za sobą szklane drzwi jubilera. Westchnąłeś głośno, dochodząc do tego wniosku i badając wzrokiem kolejną zastawę. Zadarłeś wzrok i obserwowałeś przechadzającą się pomiędzy gablotami niską sylwetkę dziewczyny, która lustrowała je uważnym wzrokiem. W końcu miedzianowłosa zwróciła twarz w twoją stronę i gestem dłoni przywołała cię do siebie. Przyłożyła palec do tafli szkła i wskazała ci jedną z błyskotek. Poprosiłeś kasjerkę, aby wyeksponowała wam dany projekt i stwierdziłeś, że jest naprawdę śliczny. Prosty, zwyczajny, ale urokliwy. Zamknąłeś za sobą drzwi sklepu i uradowany otuliłeś drobne ciało przyszłej szwagierki swoimi ramionami, muskając ustami jej policzki w geście wdzięczności za pomoc przy wyborze pierścionka zaręczynowego dla studentki. Kaśka roześmiała się wesoło na twoje zachowanie i poklepała cię po plecach.
—Naprawdę nie masz za co dziękować. — rzuciła nadal chichocząc pod nosem. — Ale jeżeli bardzo chcesz to możemy wstąpić tutaj na kawę. —skinęła głową na lokal  po prawej stronie.
Momentalnie pognałeś do wejścia i przytrzymałeś je jej, pokazując sugestywnie aby weszła do środka. Posłała ci jedynie delikatny uśmiech i postąpiła jak nakazałeś. Chwilę później rozkoszowałeś się wyrazistym smakiem Espresso, wsłuchując się w opowiadania Majewskiej dotyczące jej studiów oraz kilku innych błahych tematów. Widząc jednak twój mizerny wyraz twarzy gwałtownie przerwała i ułożyła dłoń na twojej smukłej ręce.
—Janek, co się dzieje? —w jej błękitnych tęczówkach zwarta była troska.
—Po prostu się boję. Boję, że ona się o wszystkim dowie i nasza wspólna przyszłość pryśnie niczym bańka. —powiedziałeś słabo.
Zamoczyłeś usta w chłodnym już napoju i dopiłeś jego resztki, informując twoją towarzyszkę, że możecie się zbierać. Studentka dziennikarstwa sportowego spojrzała na ciebie ze współczuciem i chwyciła swoją torebkę, kierując się w stronę wyjścia. Przez dystans dzielący was od rezydencji Fornalów dokładała wszelkich starań, aby oddalić od ciebie stres związany z wydarzeniem jakie dzisiaj planowałeś oraz rozwiać wątpliwości odnośnie osoby Łukasik. Byłeś jej za to ogromnie wdzięczny i coraz bardziej utwierdzałeś się w stwierdzeniu, że twój młodszy brat trafił na naprawdę wielki skarb. Jednak jej cel nie powiódł się całkowicie. Może trochę ostudziła buzujące w tobie emocje, ale nie ugasiła ich do zera. Zagłębiłeś się we wnętrzu salonu i wytrzeszczyłeś oczy, spostrzegając w nim brunetkę spoczywająca na sofie. Obawiałeś się, że jej nieoczekiwana wizyta oznacza kłopoty. Po chwili jest odetchnąłeś z wyraźną ulgą, gdyż twoja rodzicielka postanowiła zaprosić twoją partnerkę na rodzinny obiad. Nabrałeś powietrza do płuc i przystąpiłeś do działania. Uklęknąłeś przed Ewą na jedno kolano i zatopiłeś się w jej czekoladowych tęczówkach. Wyciągnąłeś z głębi kieszeni czarnych rurek czerwone pudełeczko i rozwarłeś je, wysuwając przed siebie.
—Wiem, że ostatnio się pomiędzy nami nie układało, ale czas ten kiepski okres naszego związku zakończyć. Ewo Łukasik, piękna niczym poranne słońce, lśniąca niczym nocny księżyc, doskonała niczym dzieło artysty, czy zgodzisz się uczynić mi ten zaszczyt i zostać ze mną do końca moich dni, stać się moją żoną i matką moich dzieci? —popatrzyłeś na nią z nadzieją malującą się w błękitnych oczach oraz nutką niepewności.
Wywodząca się z Radomia dziewczyna zamarła z dłonią przyłożoną do rozwartych ust. Wybrałeś chyba najbardziej niespodziewany moment na tak ważny, przełomowy wręcz krok w waszym związku a także życiu. Nie mogłeś jej przeprosić i wynagrodzić ostatnich wydarzeń mających miejsce w tym budynku w bardziej piękny, przyjemniejszy sposób. Cisza, która zapadła we wnętrzu domu wydawała ci się wiecznością, choć trwała zaledwie trzy minuty. Wypełniony strachem wbiłeś wzrok w twarz bruneta stojącego w progu kuchni i przyglądającemu się tej sytuacji. Tomek posłał ci pokrzepiający uśmiech i wyszeptał niesłyszalnie „będzie dobrze”. Studentka geodezji zamrugała kilkukrotnie w ekspresowym tempie jakby chciała upewnić się, że to nie sen po czym pisnęła szczęśliwa i wpatrywała się w ciebie z radosnymi ognikami szalejącymi w jej oczach.
—Janek, przepraszam cię za moje ostatnie zachowanie. To było grube przegięcie z mojej strony. Twoja mowa była piękna i nie mam innego wyjścia jak  powiedzieć tak. —wypowiedziała drżącym głosem.
Wypuściłeś z płuc powietrze ze świstem i wsunąłeś na jej drobny palec złoty pierścionek z srebrną cyrkonią. Podziwiała jak błyskotka połyskuje pod wpływem promieni słonecznych, po czym po chwili zawisła ci na szyi i wydzierała się na całe gardło wypełniona euforią. Okręciłeś się wraz z nią wokół własnej osi i z błogim uśmiechem na ustach wpatrywałeś się głęboko w jej oczy, opierając czoło o jej czoło. Skradłeś z jej ust krótki, aczkolwiek czuły pocałunek i przymknąłeś powieki. Dziewczyna zeskoczyła na podłoże i utonęła w uścisku twojej matki, odbierając gratulację. Ty natomiast zostałeś zamknięty w ramionach 20-latka, który klepnął cię solidnie w plecy i szepnął, abyś śpieszył się z weselem, bo niebawem może nastąpić drugie. Roześmiałeś się na jego słowa i kątem oka spojrzałeś na miedzianowłosą opierającą się o komodę. Posłała ci szeroki uśmiech i po chwili podeszła do waszej dwójki, zamykając cię w niedźwiedzim uścisku.
—Mówiłam, że się uda. — oświadczyła dumna.
—Dziękuję, szwagierko. —zachichotałeś.
— Mnie też byś przytuliła. —rzucił nadąsany młodszy siatkarz. — Brat mi cię porywa na cały poranek i kawałek popołudnia, a ty zero czułości.
Majewska przewróciła jedynie oczami na słowa chłopaka i wskoczyła na niego, oplatając nogami jego pas. Wpiła się żarłocznie w jego usta na oczach wszystkich i usatysfakcjonowana uśmiechnęła pod nosem, kiedy z gardła ukochanego wydobył się przeciągły jęk zadowolenia. Wymieniłeś z Ewą znaczące spojrzenie i zaniosłeś się wraz  z nią śmiechem. Kaśka przystanęła obok ciebie i otrzepała koszulkę z niewidocznego kurzu.
—Lepiej? —mruknęła w kierunku przyjmującego.
—I to znacznie. —odparł rozmarzonym tonem głosu młodszy Fornal. —Chcę więcej. —dodał ciszej i splótł dłoń partnerki ze swoją, ciągnąc ją w kierunku swojego pokoju.
—Wcale nie widać do czego zmierzasz Tomuś! Wcale! —wydzierała się twoja narzeczona.
—Wyczuwam kopulacje i być może powiększenie rodziny. —rzekła blondynka.
—Jak będzie nieślubne to ja się do niego nie przyznaję. —dołączył się do dyskusji twój ojciec.
—Tak to jest jak ojciec synów antykoncepcji używać nie uczy.
Zebrani w salonie rodzice oraz ty i twoja przyszła żona parsknęliście głośnym śmiechem na słowa wuefistki. Jej małżonek jednak stanowczo się bronił, ale nauczycielka gestem dłoni go uciszyła i powróciła do kuchni, aby dokończyć przygotowanie obiadu.

~*~
Hejka, naklejka! ^^
Ktoś spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń? :D Ewa nieświadoma zdrady chłopaka przyjęła zaręczyny, a Tomek z Kaśką zadbali o odrobinę humoru w tej części ;) Jestem z niej zadowolona, a jak waszym zdaniem mi ona wyszła? :D Proszę o szczere opinię poniżej! ^^ Byłam wczoraj na meczu młodszego brata naszego głównego bohatera i powiem Wam, że dał popalić przeciwnikowi :3 Mecz był mega, a atmosfera jeszcze lepsza <3 Te, które jeszcze nie widziały zapraszam na krótką, kilkuczęściową historię Norberta skąpaną studniówkowym klimatem ;) Druga część powinna pojawić się w poniedziałek, a tymczasem zachęcam zerknąć na pierwszą i bohaterów :D >>Prom Adventure<<
A na Kędzierskim niebawem powinna pojawić się ostatnia część ;) >>klik<< Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

sobota, 12 stycznia 2019

Sidómy


Roześmiany pokręciłeś głową, kiedy podążając schodami na parter ujrzałeś zatraconych w tańcu rodziców. Blondynka była zwinnie okręcana w salonie przez swojego małżonka, a na jej ustach gościł promienny uśmiech. Były siatkarz przełożył sobie ciężar jej ciała na jedno ramię i  przechylił ją ku podłożu. Sprawił, że jej głowa prawie zetknęła się z podłogą, po czym przyciągnął ją do siebie i musnął jej usta przelotnie. Wuefistka pogładziła go po policzku zewnętrzną częścią dłoni i  skwitowała, że forma taneczna od czasów ich wesela w najmniejszym stopniu nie zniknęła. Dwójka tych ludzi po mimo upływu tylu lat darzyła się tak samo głębokim uczuciem jak na początku ich wspólnej drogi, gdy na świat przyszedłeś ty. Rozczuliło cię to. Wzniosłeś nikle kąciki ust i powitałeś ludzi, za których sprawą otrzymałeś szansę życia, zagłębiając się w kuchni. Wtem do twoich uszu dotarły odgłosy biegu, a chwilę później po wnętrzu domu roznosił się hit  Mario Bischina. Parsknąłeś głośnym śmiechem, lustrując wzrokiem parę zanoszącą się dzikim rechotem i ocierającą się o siebie biodrami do rytmów Baletu. Nigdy nie miałeś wątpliwości w to, że Kaśka nie wtopi się w łaski rodziny. Wiedziałeś, że twoi domownicy w pełni zaakceptują wybrankę Tomka i otworzą im furtkę do wspólnej przyszłości. Marzyłeś nie jednokrotnie o posiadaniu świetnej szwagierki, ale  otrzymanie w tej roli studentki dziennikarstwa sportowego przeszło twoje najśmielsze oczekiwania. Nadal byłeś pod wpływem podziwu jak ta dziewczyna wpływała na twojego młodszego brata, jak sprawiła, że promieniał, zarażał pozytywną energią, a przede wszystkim porzucił ludzi, którzy zwali się jego przyjaciółmi, a zmieniali całkowicie jego oblicze. Z refleksji wyrwał cię ciepły głos rodzicielki, która oznajmiła, że śniadanie rodzinne tym razem pochłoniecie na tarasie, na co  przyjmujący przystał z wielką chęcią i z pomocą twojej przyszłej szwagierki przeniósł wieżę na dwór. Po chwili zanosiłeś się chichotem, obserwując umiejętności taneczne Tomka w postaci udawania, że przyciąga za pomocą liny do siebie miedzianowłosą. Ta także nie kryła rozbawienia tą sytuacją i śmiała się pod nosem. Rodzice przypatrywali się im z zadowoleniem i naganiali do zjedzenia choćby odrobiny. W końcu zakochani zaszczycili was swoją obecnością i zabrali za pochłanianie świeżutkich bagietek cząstkowych, na którą ty także się skusiłeś. Mimowolnie robiło ci się przykro, kiedy otaczający cię ludzie spoglądali na siebie z niesamowitym stężeniem miłości w oczach czy ciepłem. Nie dało się nie dostrzec tego uczucia jakim małżeństwo i para się darzyło. Przygaszony poderwałeś się z miejsca i przeprosiłeś zgromadzonych, udając się do swojego pokoju.
—Nie chcę się wtrącać, ale wczoraj zawaliłeś po całości. —wypowiedziała nieśmiało studentka.
—Ja? —wytrzeszczyłeś oczy zdziwiony. —Wyobraź sobie, że to ona wypaliła, że woli się kształcić niż napierdalać w jakiś balonik. —prychnąłeś pod nosem.
—Naprawdę tak powiedziała? —teraz to oczy Kaśki powiększyły się na skutek zdziwienia.
Skinąłeś głową i nim wychwyciłeś a jej dłoń pocierała twoje ramie. Starała się ciebie uspokoić, ale nie była w stanie. Słowa ukochanej uwięzły w twojej głowie i zraniły cię głębiej niż myślałeś. Bolało cię to w jaki sposób potraktowała to co robisz, a także fakt, że tak nieprzyjemne skończyło się tak wyczekiwane przez ciebie od dawna spotkanie. Nadal ją kochałeś. Nadal darzyłeś gorącym uczuciem zwanym miłością, ale miałeś wrażenie, że ta chemia pomiędzy wami wyblakła. Niczym farba po kilku latach spoczywania na ścianach. A powodem takiego rozwoju sytuacji były ograniczane namiastki czasu jakie ci podarowywała jak wczorajszego dnia. A zamiast spędzić ten wieczór przyjemnie zawitała do ciebie ze sztosem książek i wykuwała, skazując cię jedynie na czuwanie przy niej i przyglądanie się jej. Uwielbiałeś się w nią wpatrywać, ale nakaz ograniczenia rozmowy narzucony z jej strony doprowadzał cię do szału.
—Twoi rodzice chyba czegoś się domyślają. —mruknęła, przecinając nieskazitelną ciszę otulająca pomieszczenie.
Westchnąłeś głośno i porozmawiałeś jeszcze chwilę z rudą, po czym poprosiłeś ją o pozostawienie cię samego.


***

Wzniosłeś brwi w geście zdziwienia, kiedy szatynka musnęła twój policzek swoimi ciepłymi wargami wraz z przekroczeniem przez ciebie progu sali. Spojrzałeś na jej twarz i posłałeś w jej kierunku delikatny uśmiech. Nie miałeś pojęcia, że po tamtej, gorącej nocy podczas, której pomiędzy waszą dwójką zapłonął ogień, w skąpanej ciemnością sypialni 23-latki wszystko będzie inne. Woń jej perfum atakująca twoje nozdrza przyprawiała cię o zawroty głowy. Każde jej przypadkowe draśnięcie twojej skóry powodowało dreszcz przebiegający przez twój kręgosłup. Każdy jej dotyk odczuwałeś intensywniej niż wcześniej. Nie byłeś świadomy, że to zbliżenie w zaciszu mieszkania na krakowskich obrzeżach tyle zmieni. Coraz częściej łapałeś się na wpatrywaniu w jej zgrabne pośladki, kiedy instruktor zajęć podbierał ci ją, aby zaprezentować kolejny układ. Oczarowała cię swoim urokiem. Jej oliwkowe tęczówki kryły w sobie tajemniczy błysk, za każdym razem, kiedy przypatrywała się twojej twarzy. Zauważyłeś jak wyraźnie zadarła kąciki ust na szczyt, gdy obserwowałeś wskazówki prowadzącego i według nich twoje dłonie spoczęły na jej miednicy. Zwróciłeś twarz ponownie naprzeciwko niej i zawisłeś z nią, połączyłeś się z nią niemęczącym kontaktem wzrokowym. Z tej odległości mogłeś idealnie dostrzec plamki zdobiące jej tęczówki. Tak niesamowicie oliwkowe. Owiewała swoim ciepłym oddechem twoje policzki, zerkając na moment na twoje usta i już wiedziałeś co zamierza zrobić. Nie planowałeś się jej sprzeciwiać, gdy drasnęła twoje wargi, przymykając powieki. Odsunęła się od ciebie jakby oczekując twojej reakcji, ale gdy z twojej strony nie otrzymała sprzeciwu musnęła je zdecydowanie odważniej, wbijając delikatnie zęby w dolny płat twoich ust, pociągając go za sobą zadziornie. Zaśmiałeś się pod nosem na jej ruch i odgarnąłeś niesforny, ciemny kosmyk opadający jej na czoło, zahaczając go za ucho. Czułeś jak zadrżała, kiedy twoja skóra spotkała się z jej. Mimowolnie uśmiechnąłeś się pod nosem i zarejestrowałeś jej wyzywające spojrzenie.
—Jeżeli ta dwójka nie wyjdzie  z tych zajęć jako para to ja się zwalniam dyscyplinarnie. —oświadczył z szerokim uśmiechem instruktor, wskazując na was dłonią.
Momentalnie oderwałeś dłoń od twarzy szatynki i wykonałeś krok do tyłu, jednak wszyscy zebrani zdążyli zauważyć wasze zbliżenie. Patrzyli na was zaintrygowani czy też z uśmiechami. Garstka przedstawicielek płci pięknej szeptała, a ty obawiałeś się, że jedna z nich mogła rozpoznać w tobie zawodnika klubu uczelni AGH występującego w rozgrywkach pierwszoligowych. Paula zmieszana posłała prowadzącemu subtelny uśmiech, a ty zawstydzony wzruszyłeś ramionami, wskazując tym samym na odpowiedź, ze nigdy nic nie wiadomo.
—Paula, to pomiędzy nami… nie powinno się wydarzyć. —wychrypiałeś, gdy przekroczyliście próg budynku, a 23-latka opadła na pobliską ławkę, aby zaciągnąć się nikotyną.
—Żałujesz? —spojrzała na ciebie zaskoczona, wydmuchując dym.
—Szczerze? —rzuciłeś, przypatrując się jej z wyczekiwaniem, a kiedy skinęła głową kontynuowałeś. —Polubiłem cię. Spodobałaś mi się i z tego co obserwuje to chyba z wzajemnością. — zaśmiałeś się, a szatynka puściła ci oczko. —Tak, więc z jednej strony nie, bo dałaś mi coś czego nie otrzymałem od mojej dziewczyny od dłuższego czasu. Z drugiej natomiast owszem, bo dręczą mnie cholerne wyrzuty sumienia i nie potrafię jej całować, przytulać po tym co zaszło między nami. — wbiłeś wzrok w płytę chodnika.
—Wiesz co? Lubię cię i to bardzo. —zmierzyła dłonią twoje włosy. —Jesteś cholernie uroczy jak się tak rozgadujesz. —zachichotała wesoło. —Ja za cholerę nie żałuję. Nie pamiętam kiedy czułam takie dreszcze jak ktoś mnie dotykał. —mruknęła z delikatnym uśmiechem, przymykając powieki i wypełniając płuca nikotyną.

~*~
Hello! ^^
To jeden z moich ulubionych rozdziałów tej historii :3  Pojawia się znowu Paula, która no cóż... Chyba nie szczędzi komplementów Jankowi, aby przeciągnąć go całkowicie na swoją stronę, ale siatkarzowi chyba po części to się podoba.. Brawo dla Johnego za wejście w meczu ze Skrą! :D Wreszcie otrzymał nieco dłuższą szansę. Oby było ich w nowym roku jak najwięcej ;3  Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;* 
PS: Zapraszam także na Michałów ( Kędzierski >>klik<< oraz Filip, gdzie może niebawem pojawi się nowość >klik<<) ^^

sobota, 5 stycznia 2019

Szósty


Prychnąłeś pod nosem, gdy wystukałeś kolejną wiadomość skierowaną do brunetki, jak gdyby przedwczorajsza noc w mieszkaniu Pauli nie miała miejsca. Nienawidziłeś się za te oszczerstwa. Nie zasługiwała na okłamywanie. Lepszym wyjściem było już milczenie. Spędzała ci sen z powiek, dzięki czemu spoczywałeś na tarasie za domem i napawałeś się coraz bardziej rozjaśniającym się niebem. Dochodziła czwarta rano, a ty pochłaniałeś ostatnie łyki pełne wyrazistego smaku Espresso, aby pobudzić każdą komórkę twojego ciała choć w minimalnym stężeniu. Brzydziłeś się sobą. Czułeś się podle wymieniając SMS’y z  ukochaną , która od kilku godzin nieprzerywalnie przyswajała materiał do kolejnego egzaminu, zachowując się jak zazwyczaj, wymieniając z nią zdania na tematy ważne lub błahe podczas gdy ty popełniłeś coś tak strasznego, co zawisnąć mogło nad waszymi dalszymi losami. Zachowywałeś się jak pokerzysta nieukazujący emocji podczas przegranej mimo, że go to dotknęło. Przybierałeś kamienny wyraz twarzy. Westchnąłeś przeciągle, gdy wyświetlacz telefonu ukazał ci jej zdjęcie. Spoczywała pośród stosu książek  na łóżku z promiennym uśmiechem. Uwielbiałeś ją za to, że po mimo trudów jakie zesłane były na nią przez życie studenckie, że nauka ją przytłaczała zawsze wykrzesywała z siebie tą radość, promienność, energię do życia. Opuszkiem palca pogładziłeś jej policzek widniejący na ekranie urządzenia i zagryzłeś dolną wargę, czując zbierające się w kącikach twoich oczu łzy.
— Co ja zrobiłem? —szepnąłeś słabo.
Odłożyłeś smartphone na stolik i ukryłeś twarz w dłoniach. Łkałeś cicho, drżąc z powodu spazmu nawiedzającego twoje ciało. Słona ciecz błądziła po twoich policzkach, pozostawiając widoczne na kilka minut ślady po twoim cierpieniu. Pociągnąłeś nosem i pośpiesznie otarłeś wilgotny obszar twarzy rękawem bluzy. Wzdrygnąłeś się, kiedy na twoim obojczyku spoczęła smukła dłoń, porównywalnie wielka jak twoja.
—Bracie... —spojrzał na ciebie siwo błękitnymi tęczówkami wypełnionymi troską.
—Wszystko w porządku. —odparłeś, ale wiedząc, że jego zaniepokojony wyraz się nie zmienił, dodałeś: —Naprawdę. —wysiliłeś się na nikły uśmiech.
—Tak szczególnie, kiedy spławiłeś Kaśkę wczoraj jak chciała pogadać. Po drugie miałem otwarte okno i słyszałem jak płaczesz.—argumentował swoje podejrzenia przyjmujący.
—Przepraszam, że cię obudziłem. Naprawdę... —rzekłeś skruszony, ale Tomek ci przerwał.
—Janek! —warknął na ciebie, wywracając oczami. —Możesz się w końcu przyznać?
—Nie, w tym problem, że nie mogę, Tomek! — poderwałeś się z krzesła, przystając naprzeciwko niego. —To nie jest takie proste! Wiem, że mnie zbesztacie za to co zrobiłem, ale sam doskonale wiem, że zawaliłem, okay?! Spieprzyłem to i wstyd mi się przyznać w jaki sposób!
Nie wytrzymałeś. Wybuchłeś pod wpływem presji 20-latka. Wrzeszczałeś na niego, a w jego oczach dostrzegłeś szok i cień strachu. Nie dowierzał w to co właśnie zrobiłeś. Nigdy wcześniej, przez całe wasze dzieciństwo nie podniosłeś na niego głosu, nie krzyczałeś na niego choćby zachowywał się karygodnie. Nie poznawałeś sam siebie. Nie okłamywałeś tylko jej. Wmawiałeś otaczającym cię bliskim, że wszystko układa się jak powinno, że nie nastała w tobie żadna zmiana, że twój świat się nie zawalił wczorajszego ranka. Przeczyłeś wszystkiemu. Brunet ułożył dłonie na twoich barkach, spoglądając ci głęboko w oczy i wypowiedział łagodnym tonem głosu:
—Mi możesz wszystko powiedzieć. Jestem twoim bratem. Co by się nie stało stanę za tobą.
—Gdzie mi uciekłeś? —momentalnie umiejscowiłeś wzrok w sylwetce miedzianowłosej opierającej się o balustradę drzwi balkonowych, na której ustach widniał cień pół uśmiechu. — Coś się stało? — jej wyraz twarzy przybrał olbrzymią zmianę.
—Poszedłem się coś napić, ale spotkałem Janka i nieco się z nim zagadałem. —wyjaśnił Mistrz Świata. —Wracaj do łóżka. Zaraz przyjdę. —musnął ustami jej policzek.
—Nigdzie się nie wybieram. —odrzekła pewnie. —Janek, możesz mi zaufać. — z jej oczu biło ciepło i szczerość.
Skinąłeś głową i pozwoliłeś jej dołączyć do waszego grona. Siatkarz opadł na jedno z krzeseł, przyciągając na swoje uda dziewczynę. Oplótł ją ramionami w pasie i ułożył brodę na czubku jej głowy, przypatrując ci się uważnie. Westchnąłeś głośno, odczuwając ciężar psychiczny wiążący się z tą rozmową, ale w końcu musiałeś się komuś wygadać, bo zwariujesz. Jak już tego nie zrobiłeś. Rzuciłeś okiem na kciuk Tomka gładzący skórę dłoni twojej przyszłej szwagierki. Wiedziałeś, że już niebawem nie będzie ci dane takich gestów wymieniać ze studentką geodezji. Zająłeś miejsce na drugim krześle i w delikatny sposób podzieliłeś się z parą wydarzeniami mającymi miejsce po ostatniej lekcji tańca. Obserwowałeś ich zmieniające się mimiki twarzy i byłeś przekonany, że młodszy brat śmiało wyrazi swoje zdanie na temat tego jak potraktowałeś Łukasik.
—Czy ty do cholery ochujałeś?! —krzyknął zirytowany najmłodszy z Fornalów. — Ja rozumiem, że tęsknisz, że nie ma dla ciebie czasu, że masz swoje potrzeby. Ja rozumiem wszystko, ale zdrady nie rozumiem.
—Wiesz jaki cios zadałeś Ewie? Ona cię kocha. Janek! — do dyskusji włączyła się partnerka bruneta. —Cholera jasna. To, że nie ma dla ciebie czasu nie znaczy, że przestałeś być dla niej ważny. Studia naprawdę pochłaniają mnóstwo czasu, a jak się już uwinie z nauką to ma się ochotę pierdolnąć na łóżko i jebać na wszystko.
—Tak? To czemu ty masz czas  dla Tomka i jeszcze tak często odwiedzasz swoją teściową? —zadarłeś brwi ku górze. — Przecież dzieli was 400 km. Ona studiuje w tym samym mieście i nie ma czasu. —wywróciłeś podirytowany oczami.
—Może dlatego, że mam mniej wymagający kierunek?
—Nie broń jej. —wypowiedziałeś ostro. —Jakby chciała to by się postarała.
—Mam nadzieję, że zamierzasz jej o tym powiedzieć? —spojrzał na ciebie wyczekująco Tomek.
Wzruszyłeś ramionami. Nie miałeś pojęcia jak to rozegrać. Ewa zdecydowanie zasługiwała na prawdę, ale fakt, że twoje oświadczyny nigdy nie nastąpią cię przerażał. Wytłumaczyłeś na spokojnie swoje obawy twoim towarzyszom i poprosiłeś ich o dyskrecję. Kaśka uśmiechnęła się do ciebie delikatnie, łapiąc cię za rękę i przekonując, że będzie dobrze.
—Jest dla ciebie ważna? — mruknął Tomek.
—Kto? —zdezorientowany zmarszczyłeś brwi.
—Paula.
—Sam nie wiem. — podrapałeś się zakłopotany po głowie.

***

Gładziłeś dłonią ciemne włosy spoczywającej obok dziewczyny, obserwując jak przewraca kolejne kartki pełne zapisków oraz rzucających się w oczy ozdobników, podkreśleń czy ramek. Ewa zaklęła pod nosem i uderzyła się w czoło okładką zeszytu, odrzucając go gdzieś w okolice waszych stóp. Zaśmiałeś się, przyglądając jej zachowaniu i obserwowałeś jak przewraca się na brzuch. Wlepiła w ciebie spojrzenie ciepłych, czekoladowych tęczówek i powoli zaczęła zmniejszać dystans dzielący wasze twarze. W końcu zadarła głowę ku górze i wspięła się na łokciach, stykając swoje wargi z twoimi. Mruknąłeś na przyjemne uczucie ciepła i posmak malinowego balsamu do ust. Toczyłeś z jej językiem walkę o dominację, którą bez większego wysiłku wygrałeś. Pogłębiłeś pocałunek i przyciągnąłeś ją bliżej siebie. Sunąłeś dłonią pod jej jedwabistej skórze skrytej pod materiałem czarnej bokserki i wyciskałeś na jej ustach żarłoczne pocałunki. Oderwałeś się od niej i wzniosłeś kąciki ust na szczyt, patrząc jej prosto w oczy. Tęskniłeś za jej bliskością, ale to nie uciszało wyrzutów sumienia jakie rozbrzmiewały echem po twojej głowie. Czułeś się okropnie, całując ją po tym co uczyniłeś za jej plecami. A jeszcze bardziej cierpiałeś, kiedy ona niczego nieświadoma z niesamowitymi iskierkami w oczach ściągnęła z ciebie koszulkę. Tak bardzo chciałeś znowu poddać się uniesieniom ze studentką, ale pewna blokada w twojej głowie ci na to nie pozwalała.
—Nie dziś, skarbie. —mruknąłeś przy jej uchu. — Jestem zmęczony.
—Liczyłam na jakaś nagrodę po tym całonocnym wykuwaniu. —uśmiechnęła się do ciebie porozumiewawczo, wodząc palcem po twojej klatce piersiowej.
—Miałem bezsenną noc. Przepraszam, ale nie mam ochoty. —tłumaczyłeś się dalej.
—Jestem bardziej zmęczona, uwierz mi, ale nie no przecież to ty wykuwałeś całą noc. —ironizowała. — Wiesz co? Masz rację. Też straciłam ochotę. —burknęła i poderwała się z łóżka, zbierając swoje rzeczy.
—Znowu to samo! Tylko studia, studia i studia! —straciłeś nad sobą kontrolę.
—Wybacz mi, że wolę się kształcić niż napierdalać w jakiś balonik!
Skrzywiłeś się, kiedy do twoich uszu dotarł trzask drzwi, a chwilę później odgłos zbiegania ze schodów i kolejny huk zamykanych z impetem drzwi. Opadłeś na miękki materac, czując bezsilność i wbiłeś wzrok w śnieżnobiały sufit.

~*~
Hello everybody! :D
Prawie bym dziś tego rozdziału nie dodała, bo wyleciało mi z głowy, gdyby nie pewna osoba XD Ewka dała popis, a Janek wyjawił swoje przewinienie bratu i przyszłej szwagierce ^^ Co sądzicie na temat tego rozdziału? ;) Ja jestem z niego o dziwo zadowolona, nawet bardzo :D Całuję i do zobaczenia  za tydzień! ;* Małe pytanko : Byłybyście zainteresowanie historią z Norbertem od Miłości w Zakopanem? :D Przymierzam się do niej, ale nie wiem czy się podejmować, bowiem może nie być chętnych na jej czytanie :(  Przełamcie się odnoście komentarzy  i naprawdę piszcie co sądzicie :3 Ja nie biję ani nie gryzę :D 
PS: Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! ;* Nie będę się już rozpisywać, bo pod nowym rozdziale na Bicku >>klik<< już je złożyłam i są zdecydowanie  bardziej rozbudowane, a nie ma sensu się powtarzać :D