sobota, 26 stycznia 2019

Dziewiąty


Rozpromieniony naznaczyłeś policzek szatynki mokrym śladem i wkroczyłeś do szatni, aby pozostawić w niej czarny parasol. Dziewczyna zwróciła głowę w  twoim kierunku i obdarzyła cię zaskoczonym spojrzeniem, wznosząc ku górze ciemne brwi. Wzruszyłeś jedynie ramionami i z szerokim uśmiechem na ustach kroczyłeś przy jej boku podczas drogi do odpowiedniego pomieszczenia, opowiadając jej ożywiony o wydarzeniach z przed dwóch dni. Paula poklepała cię po ramieniu, chwaląc za ogarnięcie bałaganu życiowego i zaciągnęła cię do kąta sali. Po jej wnętrzu rozbrzmiała znajoma melodia, przy której zadaniem uczestników było rozgrzać partię mięśni jak podczas dotychczasowych zajęć. Spojrzałeś wymownie na Dybaś i roześmiałeś się, kiedy okręciła się wokół własnej osi i z miną uwodzicielską przywołała cię do siebie gestem dłoni. Wykonywałeś wykuty niczym Inwokacje na pamięć układ, aby po chwili przejść do głównych zagadnień dzisiejszych zajęć. Miałeś nadzieję, że skoro zdecydowałeś się zapytać o rękę Ewy, tym samym zamykając za sobą rozdział dotyczący nocy z twoją towarzyszką na zajęciach wszystko już będzie zmierzać w odpowiednim kierunku. Twoje ciało jednak w dalszym ciągu reagowało na jej najmniejsze gesty, a ty nic nie mogłeś na to zaradzić. Widziałeś ten cień uśmiechu przebiegający przez jej twarz, kiedy pod opuszkami palców odczuwała gęsią skórkę nawiedzająca cię z każdym jej dotykiem. Starałeś się ukryć swoje skrępowanie, ale nie bardzo ci to wychodziło. Paula zainicjowała dłuży kontakt wzrokowy i musnęła subtelnie twoje wargi. Odsunęła się od ciebie, a ty zatrzymałeś się  i spoglądałeś na nią ze splecionymi na klatce piersiowej ramionami, oczekując natychmiastowych wyjaśnień. Nie rozumiałeś tego. Cieszyła się twoim szczęściem, tym, że udało ci się wyjść wreszcie na prostą ze studentką, a później najzwyczajniej w świecie cię całowała.
—Nie mogłam się powstrzymać. Przepraszam.—parsknęła, posyłając ci cukierkowy uśmiech. —Och, Janek! Wyluzuj. Przecież jej tu nie ma. —kontynuowała, dostrzegając jak z każdą sekundą stajesz się coraz bardziej spięty.
—Aha, czyli jeżeli jej tu nie ma to myślisz, że możesz mnie bez pohamowania całować?! —rzuciłeś zirytowany. — Wiesz co? Tamta noc była taką jedyną i już nigdy się nie wydarzy, więc przestań grać w tą swoją grę i zachowuj się jak przyjaciółka a nie kochanka, którą nigdy nie byłaś. —syknąłeś przez zaciśnięte zęby.
—Fornal, przeginasz. —rzekła ostro. —Ta noc miała być jedną, ale nie moja wina, że tak na mnie działasz, okay?!
—Czekaj, czekaj. —zmarszczyłeś brwi. —Ty to zamierzałaś?! Nie no nie wierzę! —w twoich błękitnych tęczówkach malowało się niedowierzanie. —Ja przeginam?! Chyba masz odpowiedź kto to robi. —wycedziłeś chłodno w jej kierunku.
Wściekły wybiegłeś z pomieszczenia, zatrzaskując za sobą drzwi z hukiem. Słyszałeś jak wykrzykiwała twoje imię, ale nie miałeś najmniejszego zamiaru tam wracać. Nie po tym co od niej usłyszałeś. To było dla ciebie zbyt wiele. Kręciłeś z niedowierzaniem głową, przemieszczając się krakowskimi ulicami. Nie mogłeś pojąć jak Dybaś mogła zrobić coś takiego. Zdobyła twoją sympatię, zaufanie, a później potraktowała jak cel do zdobycia. Zaśmiałeś się ironicznie pod nosem, użalając się nad sobą w myślach. Najgorsze było to, że powoli zaczynało ci na niej zależeć, a ona była ci zdolna zadać taki cios. Westchnąłeś wybierając zdjęcie uśmiechającego się szeroko bruneta ze spisu kontaktów. Kąciki twoich ust drgnęły lekko, gdy przystał na twoją propozycję wyżalenia się przy piwie w waszym ulubionym pubie. Piętnaście minut potem pochłaniałeś chmielowy napój, wypuszczając z ust słowa z prędkością serwisów Mariusza Wlazłego.
***

Wyszydzałeś słowa brata prawiącego ci kazanie, że nie powinieneś się doprowadzić do takiego stanu, który przerzucił sobie twoje ramie przez plecy i holował cię do rodzinnego domu. Zdziwiony wparowałeś wraz z nim do salonu, dostrzegając tlące się w nim światło stojącej, wysokiej lampki nocnej. Sylwetka spoczywająca na sofie w tym właśnie pomieszczeniu zwróciła twarz ku tobie. Wypuściłeś z płuc powietrze ze świstem i przeczesałeś palcami nerwowo włosy, wpatrując się  w twarz narzeczonej, której obecność w tym budynku mogła nie oznaczać niczego dobrego. Zachwiałeś się gwałtownie, puszczając się ramienia bruneta. Tomek w porę stawił się przy tobie i chwycił cię w pasie, chroniąc przed upadkiem. Ewa prychnęła pod nosem, lustrując cię wnikliwym wzrokiem ciemnych tęczówek oświetlonych przez blask księżyca i poderwała się z miejsca. Przystanęła naprzeciwko ciebie i popatrzyła ci prosto w oczy. Zaniepokoiłeś się, kiedy w jej tęczówkach wychwyciłeś rozczarowanie, niedowierzanie i ból. Gdzieś we wnętrz kłębiła się w nich także nienawiść, która cię wewnątrz przeraziła. Byłeś pewien, że ona już wie. Chwila, której tak bardzo chciałeś uniknąć, obawiałeś się właśnie nastała.
—Myślałeś, że się nie dowiem? —fuknęła rozwścieczona.
—Ewa, to nie tak. —ułożyłeś dłoń na jej ramieniu. —Daj mi się wytłumaczyć. —wypowiedziałeś błagalnym tonem.
—Tu nie ma żadnych tłumaczeń. —rzekła stanowczo. —Zdradziłeś mnie. Janek, to koniec. —widziałeś ból w jej oczach, trud z jakim te słowa przedostały się przez jej gardło.
—Proszę.  Wysłuchaj mnie. —rzuciłeś słabym tonem głosu.
Czułeś zbierające się w kącikach twoich oczu łzy. Nie chciałeś końca tego co z nią przeżyłeś. Kochałeś ją. Popełniłeś błąd, ale byłeś tylko człowiekiem. Nie byłeś idealny i ona dobrze o tym wiedziała. Pokochała cię z tymi uszczerbkami w tobie, z wadami, które zaakceptowała. To nie mogło tak po prostu się skończyć. Nie mogliście przestać istnieć. Wy. Razem. Nie mogliście się rozejść osobno w inne strony. Klęknąłeś przed nią, tuląc się do jej szczupłych, długich nóg. Łkałeś cicho, błagając o tę chwilę rozmowy. Ona jednak odepchnęła cię od siebie, sprawiając, że upadłeś plecami na podłogę i zrzuciła z wściekłością malującą się w jej oczach pierścionek jeszcze niedawno spoczywający na jej smukłym palcu. Zatrzasnęła za sobą drzwi z hukiem. Zniknęła. Odeszła.

~*~
A oto moment, na który tak długo czekałyście. Do Ewy dotarły wieści o zdradzie i powiedziała stanowczy "koniec" dla Janka Fornala, ale czy, aby na pewno tak będzie? Czy po ochłonięciu będzie żałować, że nie dała mu się wytłumaczyć? Paula pokazała swoją prawdziwą twarz, a do Johnnego dotarło, że był dla niej tylko celem. Oboje jednak ich do siebie ciągnie, ale co dalej z tym zrobią? Zobaczymy ;) Całuję i do zobaczenia w piątek wieczorem, a czemu inaczej niż zazwyczaj to dowiecie się już za tydzień! ;* 

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. I Paula sama się przyznała, ale biedny Janek dalej źle na nią reaguje i to jest najgorsze, bo jeszcze długo się od tego nie uwolni. Nie jestem zaskoczona zerwaniem zaręczyn, gdyż każda z nas zrobiłaby to samo co Ewka, bo która kobieta jest w stanie wybaczyć zdradę? Sorki, że krótko, ale ja czekam na ferie i to wszystko przez brak czasu.

      Usuń
  2. Dobra, zaskakujesz mnie coraz bardziej z każdym kolejnym rozdziałem :D
    Początkowo Paula przyjęła wiadomość o oświadczynach Janka tak, jakby jej to nie obeszło, ale później... Pokazała swoją prawdziwą twarz i wyszło szydło z worka. Wyszło na jaw, że to z Jankiem miało być jednorazowe, a on chyba wtedy w pełni uświadomił sobie co najlepszego narobił. Niepokoją mnie to odczucia na dotyk Pauli i nie wiem, co mam o nich sądzić... A później to już w ogóle się porobiło, pijany Janek w eskorcie Tomka pojawił się w domu, w którym zastał Ewkę... Ewkę, która dowiedziała się o zdradzie i która postanowiła raz na zawsze zakończyć ten związek. Czy mnie to dziwi? Chyba niezupełnie, bo podejrzewam, że taka byłaby reakcja każdej kobiety na wieść o zdradzie ukochanego... Nie mam pojęcia, jak to się wszystko potoczy, czy Ewka zdecyduje się wybaczyć Jankowi, a nawet jeśli to Fornal będzie się musiał napracować tak, że hoho! Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam i weny ;*

    OdpowiedzUsuń