sobota, 30 marca 2019

Osiemnaście


Przechwyciłeś z ramion twojego brata miedzianowłosą, lustrując wzrokiem jego niebezpiecznie blednąca twarz w zadziwiająco szybkim tempie. Jak się okazało kilka sekund później postąpiłeś słusznie, gdyż uchroniłeś przez upadkiem dziewczynę w stanie błogosławionym, kiedy ciało bruneta niespodziewanie runęło na podłogę. Kaśka pisnęła przerażona, przyglądając się temu ze strachem, a ty podbiegłeś do przyjmującego. Opadłeś na kolanach na parkiet i delikatnie uderzałeś chłopaka po policzkach, prosząc go o ocknięcie się. Spodziewałeś się, że ta wiadomość może być dla niego szokiem, ale nie miałeś pojęcia, że dosłownie zwali go z nóg. Po chwili ujrzałeś wznoszące się powieki 21-latka i pomogłeś mu podnieść się do pozycji siedzącej, zakazując mu gwałtownego wstawania. On jedynie mechanicznie kiwnął głową na twoje słowa, będąc skupiony na chłonięciu wzrokiem błękitnych, przenikliwych tęczówek sylwetki swojej narzeczonej spoczywającej, przy boku twojej dziewczyny. Wzniósł nikle kącik ust i wypowiedział :
-Kurde miałem jakieś omamy, że Kasia jest w ciąży.
-Bo jest.-uświadomiła go twoja ukochana.
-Brat, błagam cię. Tylko mi znowu tu nie pierdolnij. –popatrzyłeś na niego błagalnie.
Tomek przetarł dłonią twarz, zatrzymując ją przy ustach. Mogłeś się założyć, że mimo to są one rozwarte z powodu oszołomienia, jakie można było zauważyć na jego twarzy jeszcze przed omdleniem. Błądził wzrokiem po twarzach zebranych w salonie dziewczyn oraz twojej i próbował zebrać myśli. Mimo to, że nic nie mówił czułeś, że nie był załamany czy niezadowolony z informacji jaką podzieliła się z nim partnerka. Nie był po prostu przygotowany na takie wieści. Sam nie wiedziałeś jak byś się zachował na jego miejscu. Paula była dla ciebie niebywale ważna, ale nie liczyłeś się z sytuacją, że niespodziewanie okazać się może iż niedługo zostaniesz ojcem. Tak samo było z twoim młodszym braciszkiem, którego teraz po części chyba rozumiałeś. Wplótł palce w ciemne włosy i oparł głowę na dłoni wspartej o kolano. Wypuścił głośno powietrze i wysilił się na nikły uśmiech w kierunku twojej przyszłej szwagierki, ale gdy próbował wstać powstrzymałeś go.
-Będziemy rodzicami, tak?- zapytał szeptem jakby w to jeszcze nie dowierzając.
Studentka dziennikarstwa sportowego skinęła głową i zagryzła płatek dolnej wargi, oczekując dalszego rozwoju sytuacji. Popatrzyła na ciebie niepewnie, a ty posłałeś jej ciepły, pokrzepiający uśmiech, szepcząc bezszelestne „będzie dobrze”, aby nie dosłyszał tego siatkarz znajdujący się obok ciebie. Tytus roześmiał się wesoło, a Kaśka wypuściła powietrze ze świstem, czując ulgę, gdy w jego tęczówkach dostrzegła radosne iskierki. Całe napięcie nagle uleciało, a nim się zorientowałeś nie zdołałeś zatrzymać Fornala, który okręcał wokół własnej osi drobną dziewczynę z anielskim uśmiechem wymalowanym na ustach.
-Musimy powiedzieć o tym mamie.-oznajmił uradowany, wyciągając telefon z kieszeni.
-Zwariowałeś?!-wydarła się na niego jego połówka.- Nie, Tomek!-próbowała wyrwać urządzenie z jego wielkiej dłoni.
-Dlaczego?- zmarszczył brwi brunet.-Przecież to świetna wiadomość!
-Tomuś, nie wygłupiaj się i daj się Kaśce nacieszyć.-skarciła go szatynka.
Spojrzałeś na człowieka, z którym łączyły cię węzły krwi i skinąłeś głową, przyznając rację słowom Dybaś. Westchnął tylko głośno i zgodził się na wasze warunki. Opadł z dziewczyną na kanapę i wycisnął na jej  ustach długi, namiętny przepełniony pasją, uczuciem i euforią pocałunek. Naprawdę miło patrzyło ci się na szczęście tej dwójki. Na radość tych przyszłych rodziców. Czar chwili jednak prysł, gdy zakomunikowałeś towarzystwu, że najlepiej będzie jak Tomka obejrzy lekarz, bo być może nastać mogły jakieś zmiany w jego głowie, gdy tak solidnie uderzył nią w podłogę. Młodszy Fornal popukał się tylko w czoło na twoje słowa i zapewnił cię, że nic mu nie jest oraz zostaje przy boku swojej niewiasty, która teraz go potrzebuje.
-A co z jutrzejszym meczem, geniuszu?-prychnąłeś.-Robert ci jaja urwie jak się nie stawisz.-rzekłeś, a kobiety przebywające w pomieszczeniu zaniosły się głośnym śmiechem.
-Ty już mi tutaj tak nie filozofuj i się o to nie martw.-mruknął krakowianin.- Już i tak zdążyłem strzelić gola.-poruszył znacząco brwiami, a fale śmiechu rozniosły się po wnętrzu mieszkania 20-latki.
-Janek ma rację. Jedź do lekarza i wracaj do domu.-pogładziła policzek siatkarza jego przyszła żona, spoglądając mu czule  w oczy.

***

Kręciłeś jedynie głową, wysłuchując coraz bardziej błyskotliwych myśli twojego młodszego brata jakimi dzielił się w wiadomościach na jednym z popularnych portali społecznościowych z twoją dziewczyną. Tomasz całkowicie zwariował na punkcie kruszynki, za której sprawą miała powiększyć się rodzina Fornalów. Twoja rodzicielka znała już prawdę i podzielała entuzjazm młodszego syna, przeglądając liczne katalogi z rzeczami dla niemowlęcia, a ojciec także uradowany klepał się po piersi, oświadczając z dumą, że nauczy potomka lub potomkinię grać w siatkówkę. Musnąłeś wargami policzek szatynki, prosząc ją, aby przygotowała się psychicznie na spotkanie z twoją mamą. Ta jedynie wywróciła oczami, ale oświadczyła, że jakoś będzie tu musiała przeżyć i pocałowała cię przelotnie w usta, rzucając, że niebawem zjawi się na hali. Mierzyłeś się dzisiaj pod złotym sufitem z własnym bratem, więc żaden z najbliższych członków rodziny nie chciał przegapić takiej okazji. Zamknąłeś za sobą drzwi i powędrowałeś do wejścia na obiekt, odprowadzając wzrokiem samochód twojej połówki opuszczający parking.
-Gdzie ty się podziewałeś?-naskoczyła na ciebie rodzicielka, gdy tylko zjawiłeś się na parkiecie w celu rozgrzewki przedmeczowej.
-Byłem z moją lubą, której nie cierpisz. Wolałem ci oszczędzić tych widoków.-odparłeś z lekkim uśmiechem.
-Janek, ale zrozum, że…
-Lecę się rozgrzewać.
Tytus pokonujący dystans od bandy reklamowej do siatki roześmiał się na widok twojej miny i tego jak klniesz siarczyście pod nosem. Przywitałeś się z nim delikatnym uściskiem i zabrałeś się do wypełniania swoich obowiązków, czyli odpowiedniego przygotowania do spotkania. Złapałeś się za głowę, gdy twoja dziewczyna wkroczyła w towarzystwie miedzianowłosej i sprawdzając numer miejsca opadła na krzesełko obok wuefistki, nie spostrzegając jej. Czułeś, że w powietrzu wisi trzecia wojna światowa. Tylko tym razem mieć ona będzie początek w Radomiu, na hali MOSIR.
-Bałwanie, jak ty załatwiałeś te miejsca?!-wydarłeś się w kierunku przyjmującego.
-O kurwa!-wymsknęło mu się, gdy omiótł wzrokiem trybunę VIP.- Czuję to napięcie wiszące w powietrzu.-rzucił, łapiąc się teatralnie za serce.
-Ty się nie nabijaj tylko to odkręć, matole!

~*~
Hejka! ^^
Tomuś przeżył info o ciąży cało, a Janek ma problemy z akceptacją matki jego związku, ale cóż zobaczymy jak to się dalej potoczy :D Jeszcze jeden tydzień i czeka nas epilog ;3 Całuję i do zobaczenia za tydzień ! ;* 

sobota, 23 marca 2019

Siedemnaście


Kątem oka spoglądałeś na twarz szatynki, która wzrok utkwiony miała w ekranie telefonu i wystukiwała na nim dłuższe lub krótsze treści wiadomości. Zadarła głowę i popatrzyła na ciebie pytającym wzrokiem. Wzruszyłeś jedynie ramionami, okręcając skórzaną kierownicę i dzieląc się z nią swoimi spostrzeżeniami, że jazda do Wrocławia nie ma najmniejszego sensu. Uderzyła cię solidnie w prawe ramie, a ty jęknąłeś przeciągle na skutek przeszywającego cię bólu. Gestykulowała żywo dłońmi, tłumacząc ci, że Kaśka to jej przyjaciółka i nie zostawi jej w potrzebie. Wywróciłeś jedynie oczami i zamilkłeś, pogłaśniając rozbrzmiewające dotąd cicho radio. Paula pokręciła z niedowierzaniem głową, kiedy z twoich ust wydobyły się pierwsze słowa tekstu piosenki niosącej się po wnętrzu samochodu. Zaśmiałeś się pod nosem i złożyłeś delikatny pocałunek na jej policzku, gdy przystanąłeś na głównych skrzyżowaniu miasta, w którym na studia uczęszczała narzeczona twojego brata. Szatynka wzniosła nikle kąciki ust i zwróciła głowę w kierunku szyby, aby podziwiać rozciągający się za nią krajobraz jednego z największych miast polskich. Co jakiś czas rzucała w twoim kierunku instrukcje, gdzie masz zmierzać niczym GPS z najwyższej półki, a ty posłusznie wykonywałeś jej polecenia. W końcu zatrzasnąłeś za sobą drzwi od strony kierowcy, aby po chwili otworzyć te od strony pasażera, za co zostałeś nagrodzony przelotnym pocałunkiem w usta. Splotłeś palce z drobną dłonią dziewczyny i prowadzony przez Dybaś pokonywałeś kolejne metry, odnosząc wrażenie jakby kiedyś już tutaj była. Szatynka zmarszczyła z niezrozumieniem brwi, gdy pod naciskiem jej dłoni  chłodna klamka ustąpiła bez najmniejszego problemu i takim sposobem przed twoimi oczami rozciągnął się widok wnętrza mieszkania rudowłosej. Równie zdezorientowany jak twoja partnerka zagłębiłeś się w lokum studentki dziennikarstwa, kiwając głową z uznaniem nad sposobem jego urządzenia. Chwyciłeś w dłoń jedną z fotografii i uśmiechnąłeś się szeroko na widok bruneta okrytego kołdrą, który całuje swoją ukochaną w czoło i układa tackę ze śniadaniem do łóżka na jej kolanach skrytych pod materiałem pierzyny, a ona pod wpływem rozkoszy ma przymknięte powieki, ale piękny, uroczy uśmiech na ustach idealnie odzwierciedlał szczęście jakie w jej życie wniósł młodszy od ciebie przyjmujący. Nie jednokrotnie zdarzyło ci się usłyszeć wywód jaki wykładała przed twoją partnerką w twoim rodzinnym domu na właśnie ten temat, przesiadując wraz z nią w salonie, kiedy ty co jakiś czas zaglądałeś do kuchni. Odłożyłeś zdjęcie na swoje miejsce i popatrzyłeś z dezorientowaniem na szatynkę, gdy podzieliłeś się z nią faktem, że słyszysz płacz. Dybaś podreptała w kierunku drzwi łazienki, a kiedy je rozwarła ujrzałeś spoczywającą na kafelkach drobną sylwetkę właścicielki mieszkania.
-Paula!-krzyknęła uradowana na widok 23-latki.- Jednak przyjechałaś…
-Kaśka, co się dzieje?- Paula popatrzyła na przyjaciółkę oliwkowymi tęczówkami przepełnionymi troską i opadła na kolana obok 20-latki.
-Jestem w ciąży.-szepnęła słabo studentka, szlochając cicho.
Wraz z tymi słowami opuszczającymi jej usta tak uwielbiane przez twojego brata wydobył z ich przeraźliwy jęk. Szatynka opatuliła roztrzęsioną dziewczynę swoimi ramionami, znosząc jej drżące ciało za sprawą spazmów czy słone łzy przesiąkające materiał jej kurtki na wylot. Przykucnąłeś przy miedzianowłosej i ująłeś w dłoń kawałek plastiku spoczywający obok jej kolan. Faktycznie. Na wskaźniku białego tworzywa widniały dwie, grube czerwone kreski odpowiadające za stan rozpaczy twojej przyszłej szwagierki. Pustym wzrokiem wpatrywała się ona w ścianę przed nią widniejącą, a ty tak cholernie zapragnąłeś ją zapewnić, że Tomek zrozumie, że ucieszy go niebywale ta wiadomość, że nie ma się czego obawiać, ale wiedziałeś, czułeś, że to nie czynnik reakcji Fornala na tą informację odpowiada za jej roztrzęsienie. Przecież ta mała istotka umiejscowiona pod jej sercem całkowicie odwróci jej świat i popsuje plany. To nad tym tak rozpaczała.
-Kaśka, ale nie obawiaj się. Masz mnie, masz Paulę, rodziców. Poradzimy sobie.-potarłeś jej ramie, uśmiechając się pokrzepiająco.
-Ty naprawdę jesteś takim durniem czy tylko udajesz?-parsknęła 20-latka.
-Janek, ty już lepiej się nie odzywaj.-poprosiła cię partnerka, a ty wzniosłeś dłonie ku górze.
-Mała, nie łam się. Tomuś będzie w siódmym niebie.-tym razem zwróciła się do kumpeli, posyłając jej łagodny uśmiech.
-Czego będę w siódmym niebie?-dobiegł do was głos z salonu należący do młodszego Fornala.
Pośpiesznie pomogłeś narzeczonej bruneta wstać, a Dybaś podała jej papier toaletowy, aby otarła słoną ciecz z policzków oraz resztki makijażu. Studentka odetchnęła głęboko, przygotowując się na przeprawę z przyszłym mężem. Jej drobne ciało nadal się dygotało, a twarz skąpana była smutkiem. Wyłoniła się zza drzwi łazienki i wyszła naprzeciw radomskiego zawodnika. 21-latek przystanął w połowie drogi do sylwetki swojej ukochanej i mogłeś przysiąc, że widziałeś to przerażenie rozlewające się po jego błękitnych tęczówkach.
-Co się stało z moją narzeczoną?-wypowiedział cichym głosem, lustrując wzrokiem wszystkich zebranych w mieszkaniu.
-Tomek…-wydusiła z siebie słabo miedzianowłosa.-Przytul mnie. Proszę…-załkała cicho.
Przestraszony jej stanem psychicznym siatkarz momentalnie podniósł ją za uda i przywarł jej ciałem do swojego, pozwalając owinąć sobie jej ramiona wokół jego szyi. Patrzył na ciebie pełnym lęku i niepewności wzrokiem, ale ty jedynie wzruszyłeś ramionami i wskazałeś brodą na dziewczynę, którą trzymał, dając mu tym samym sygnał, że to ona musi mu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Przyszła pani Fornal oderwała twarz od bluzy chłopaka i popatrzyła głęboko w oczy Tytusa. Tonęli w długim kontakcie wzrokowym, a ty czułeś to napięcie w powietrzu. Przysunąłeś do siebie szatynkę i ułożyłeś podbródek na czubku jej głowy, przyglądając się tej sytuacji, oczekując na finisz. Cieszyłeś się, że twój brat zawsze niecierpliwy, ciekawski, teraz nie napierał na dziewczynę.
-Tomek… Bo ja jestem w ciąży…-słowa padające z ust ukochanej przyjmującego, a tuż po nich wybuch płaczu przeszyły nieskazitelną ciszę w mieszkaniu.


~*~
Hejka! ^^
Trochę zagłębiłam się w wątku Tomka i Kaśki, ale jak widzicie w ich związku się trochę ostatnio dzieje... Jednak spokojnie, oni także odegrają sporą rolę w życiu Pauli i Janka już niebawem :D  Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem i jak zawsze proszę o więcej, bo zbliżamy się ku końcowi dziewczyny! ^^ Całuję i do kolejnej soboty! ;*

sobota, 16 marca 2019

Szesnaście

Przyglądałeś się rywalizacji toczącej się na boisku z drugą drużyną minionego sezonu i kiwałeś głową z uznaniem nad postawą twojego brata, kiedy podbił kolejną wymagającą piłkę w obronie. Był zdecydowaną podporą radomskiego zespołu jeżeli chodziło o element przyjęcia a także odciążał w ataku rosyjskiego zawodnika. Kątem oka zerknąłeś na pochłoniętą widowiskiem pod złotym sufitem dziewczynę Tomka. Spoczywała na krzesełku jak na szpilkach i wpatrywała się uważnie w płytę parkietu, ściskając solidnie kciuki. W pewnym momencie poderwała się z miejsca, kiedy Fornal zakończył efektowny atak z drugiej linii. Pisnęła uradowana, a ty pokręciłeś roześmiany głową, gdy Paula wywróciła jedynie oczami i pociągała ją za rękaw oficjalnej koszulki meczowej Tytusa, którą odziedziczyła po nim po zeszłym sezonie, prosząc o uspokojenie się. Chwilę później to ty opuściłeś krzesełko, łapiąc się dłońmi za głowę, gdy brunet przełożył ręce nad siatką i zatrzymał atak świetnie dysponowanego w dzisiejszym meczu Kaczmarka. Szatynka popatrzyła na ciebie rozbawiona, gdy klaskałeś z całych sił w dłonie i wydzierałeś się na całe gardło, chwaląc czytanie gry przez mężczyznę, z którym łączyły cię węzły krwi.
- I ty mi każesz Kaśkę uspokajać.-popatrzyła na ciebie z niezrozumieniem Dybaś.
-Cicho bądź. Ja tutaj mecz oglądam, kobieto.-mruknąłeś, nie odczepiając spojrzenia od boiska.
-Jak typowy Janusz.-skwitowała z promiennym uśmiechem dziewczyna.
Zmierzyłeś ją groźnym wzrokiem i mimowolnie zachichotałeś pod nosem na jej słowa. Nim się obejrzałeś, a spotkanie dobiegło końca i rozstrzygnięte zostało w pięciu setach. Radomianie ostatecznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę, triumfując dwoma punkami przewagi nad Kędzierzynem- Koźlem. Tomek zdyszany podreptał w kierunku wręczającego statuetkę MVP mężczyzny i podziękował mu z szerokim uśmiechem malującym się na jego ustach. Po wynagrodzeniu wraz z drużyną klubowi kibica  doświadczenia niejednokrotne stanu przedzawałowego podreptał w kierunku waszego sektora. Uśmiechnąłeś się pod nosem, przeczuwając co się szykuje i splotłeś palce dłoni szatynki ze swoimi, wstając z miejsca. Dziewczyna popatrzyła na ciebie mieniącymi się oliwkowymi tęczówkami i ponownie skierowała wzrok na parę zakochanych. Kaśka podbiegła do siatkarza i uwiesiła się mu na szyi, gratulując wyróżnienia i scałowywała jego nawilżone policzki. Brunet ostrożnie ją od siebie odciągnął, odpowiadając na jej zachowanie promiennym uśmiechem i chwycił jej dłoń w swoją, ciągnąc w kierunku parkietu. Podszedłeś wraz z Paulą bliżej bandy i odebrałeś od niego statuetkę. Na twarzy twojej przyszłej szwagierki malowało się zdezorientowanie i zaciekawienie tym co za chwilę może nastąpić. Podążała jednak posłusznie za swoim partnerem i przystanęła, kiedy i on się zatrzymał. Skinąłeś głową na twoje miejsce zajmowane na trybunach w kierunku mierzącego cię pytającym wzrokiem Filipa i wyszeptałeś „podaj temu głąbowi róże i koperty z kiszeni mojej kurtki bo zapomniał”. Atakujący zaśmiał się na twoje słowa, ale pośpiesznie pobiegł w stronę wskazanego miejsca i ułożył dane rzeczy na jednym z krzeseł. Tytus to zauważył i posłał ci wdzięczny uśmiech. Przejął mikrofon od spikera, z którym wcześniej ustawił przebieg tego wydarzenia i delikatnie zakołysał się do pierwszych rytmów „ Jak sen” wydobywających się z głośników w hali.
-Głąbie coś ty znowu wymyślił?- splotła ramiona na klatce piersiowej Kaśka, patrząc na niego wyczekująco.
-Katarzyno, szalona ruda dziewczyno.- rozpoczął, chichocząc delikatnie pod nosem, a ty przyłożyłeś sobie z otwartej dłoni w czoło.- Uznałem, ze wytrzymałaś ze mną wystarczająco długo, aby nastąpił ten moment.- rzekł z czarującym uśmiechem.- Czy odmienisz moje życie na zawsze i staniesz się jego towarzyszką do samej śmierci? Mianowicie chodzi mi o to czy zechcesz zostać moją żoną? Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, nawet za młodzi, ale ja z twojego powodu wariuje i…-wypowiedział te słowa, klęcząc przed nią na jednym kolanie.
Michał pośpiesznie podrzucił mu bukiet białych róż oraz dwie koperty. Paula roześmiała się głośno, kiedy wracając na swoje miejsce rzeszowianin opadł centralnie na twarz, potykając się o własną nogę. Zawtórowałeś jej, ale ucichłeś, kiedy zostałeś zmrożony groźnym wzrokiem brata. Wysunął od dwie koperty w kierunku dziewczyny i popatrzył na nią z nadzieją w oczach. Pozostałości kibiców w obiekcie sportowym zaczęli zachęcać przyszłą dziennikarkę do powiedzenia tak. Ta spojrzała oszołomiona na Tytusa, przykładając dłoń do rozchylonych ust i wręczyła mu jedną z kopert. Przymknęła powieki i zaciągnęła się aromatem róż. Fornal pisnął uradowany, odczytując upragnioną odpowiedź ze śnieżnobiałego papieru i wyciągnął zza pleców czerwone, poręczne pudełeczko, rozwierając je przed dziewczyną. Wsunął pierścionek na smukły palec i wzniósł ją w swoich ramionach ku górze. Ta oplotła dłońmi jego szyję i zmoczyła łzami jego meczową koszulkę. Na jej ustach dało się dostrzec błogi uśmiech, a w jej oczach niesamowite pokłady szczęścia. Twój brat natomiast biegał po całym parkiecie, wrzeszcząc na całe gardło. Wymieniłeś wymowne spojrzenie z twoją partnerką i w jednym momencie parsknąłeś wraz z nią głośnym śmiechem.
- Pasują do siebie jak dwie krople wody.- mruknęła pod nosem, nie odrywając wzroku od tańczącej z euforii rudowłosej.- Matko bosko, ale do wesela trzeba ją nauczyć tańczyć zdecydowanie!-spojrzała na ciebie przerażona poczynaniami przyjaciółki.
-Tomasz Fornal, król parkietu się tym zajmie.- oświadczyłeś, zanosząc się śmiechem.- Zatańczysz młoda damo?- zerknąłeś na jej twarz z szelmowskim uśmiechem.
Paula jedynie zachichotała i chwyciła twoją dłoń, podążając za tobą w kierunku boiska. Ułożyła dłoń na twoim ramieniu, a drugą wplotła w twoje palce. Takim oto sposobem odtworzyliście jedne z układów waszego pamiętnego kursu. Czułeś jej wypalające cię spojrzenie, ocierające się o twoje uda kuszące biodra. Uwielbiałeś odczuwać jej bliskość podczas tańca i to nie zmieniło się od pierwszych zajęć szkolenia. Oparłeś czoło o jej czoło i skradłeś z jej ust długi, czuły pocałunek. Uśmiechnęła się łagodnie pod nosem i spoczęła na twoim ramieniu, które jako jedyna bariera chroniło ją przed zetknięciem z parkietem.
- Fornal, jestem pod podziwem.- sapnęła zdyszana waszymi akrobacjami.- Nie wyszedłeś z prawy.-szturchnęła cię w ramie z cwanym uśmiechem.

 ~*~
Hejka! ^^
No to mamy dalszy ciąg planu Tomka, który zrealizowany został w stu procentach z powodzeniem i para może się cieszyć wykonanym krokiem w kierunku przyszłości, wspólnej przyszłości! ;3 Janek też czaruje swoją partnerkę, ale w ich przypadku jeszcze trochę czasu musi upłynąć na nadejście takich rzeczy :D Podoba mi się osobiście ten rozdział, jest niezły, ale mógł być lepszy.. Czekam na Wasze opinię i do zobaczenia za tydzień! Całuję! ;*

sobota, 9 marca 2019

Piętnasty


Zamarłeś, kiedy po wnętrzu salonu rozległ się szczęk zamka, co świadczyło o tym, że ktoś przekręca w nim kluczyk. Po chwili jednak odetchnąłeś z ulgą, przypominając sobie, że przecież Tomek porwał do Radomia przyszłą dziennikarkę i zapewne właśnie teraz próbował się dostać do rodzinnego miasta. Zwilżyłeś wargami skórę przedramienia należącą do szatynki i wzniosłeś nikle kącik ust, przyłapując jej oliwkowe tęczówki na wpatrywaniu się w ciebie. Pogładziła twój policzek swoją drobną dłonią i uśmiechnęła się delikatnie. Zastygłeś w bezruchu, gdy po wnętrzu pomieszczenia rozniosło się znajome stukanie obcasów, a ty już wiedziałeś do kogo należą uchwycone przez twoje oczy czarne szpilki. Blondynka przystanęła, lustrując uważnym wzrokiem waszą dwójkę spoczywająca na sofie. Wtulona w twój bok dziewczyna momentalnie zmieniła pozycję na siedzącą, opierając się plecami o mebel i przyglądała się wnikliwie twojej rodzicielce. Wyciągnąłeś się leniwie i popatrzyłeś na kobietę, starając się wyczytać z mimiki jej twarzy jakiekolwiek emocje. Niestety, przykryła je tak perfekcyjnie jak wypryski co ranka warstwą korektora.
- Janek, nie masz mi przypadkiem czegoś do powiedzenia?-wypowiedziała łagodnie, splatając ramiona na piersiach i wznosząc jedną z brwi.
- Ehm..-odchrząknąłeś donośnie. - A owszem. Tomek i Kaśka pojechali do Radomia. Nie wiem kiedy wrócą.-wyrecytowałeś na jednym wdechu niczym inwokacje.
- Nie o to mi chodziło.-rzuciła kobieta, wywracając oczami.
Przełknąłeś głośno ślinę, spoglądając przelotnie na szatynkę. Ta pokryła twoją dłoń swoją i splotła wasze palce, a przez twoje usta mimowolnie przebiegł lekki uśmiech. Nabrałeś pewności siebie i ponownie zwróciłeś głowę w kierunku wuefistki, która tym razem nie była sama. Za jej plecami stał równie zdziwiony zaistniałą sytuacją co ona mężczyzna.
- Mamo, tato, to moja dziewczyna, Paula.-oświadczyłeś z delikatnym uśmiechem, wskazując wolną dłonią na twoją towarzyszkę.
- Ja dobrze rozumiem?!-wytrzeszczyła oczy pani Fornal. - Chcesz mi powiedzieć, że to ta dziewczyna, z którą zdradziłeś Ewę i teraz śmiesz ją przyprowadzać pod mój dach?!-znacznie podniosła ton głosu.
- Dorota, uspokój się.-ułożył  na jej ramieniu dłoń twój ojciec.- Janek, naprawdę cieszę się, że się pozbierałeś po rozstaniu z Ewą, ale kurczę nie musisz serwować od razu takich akcji matce. –roześmiał się.
- Chcesz mi powiedzieć Marek, że ty się na to zgadzasz?! Nie no to jest czysty absurd! On sobie zrujnował przyszłość, a teraz śmie ją tu przyprowadzać! –wydzierała się kobieta, mordując cię i szatynkę za przemian wzrokiem.
- Mamo, ja sobie nie życzę, abyś wtrącała się w moje życie, a przede wszystkim tak mówiła o Pauli!- powiedziałeś twardo, przystająco naprzeciwko niej i wpatrując się w jej oczy.
- Wiedz, że jestem przeciwna temu związkowi i naprawdę lepiej już pójdzie jak ona już sobie pójdzie!
- Proszę pani, tak to ze mną Janek zdradził Ewę, ale ich związek już dawno upadał. Mówił mi o wszystkim i dobrze wiem jaka pomiędzy nimi była sytuacja i bardzo proszę, aby pani nie patrzyła na mnie przez pryzmat wyrządzenia krzywdy pani rodzinie, bo do zdrady potrzebna jest dwójka osób, a gdyby to się nie wydarzyło Janek nie odkryłby faktu, że jesteśmy sobie pisani. - nakreślała sytuację twojej mamie spokojnym tonem głosu szatynka.
-Jesteś bezczelna! Zbudowałaś swoje szczęście na nieszczęściu Ewy!
-Nie, ja dłużej tego tolerował nie będę.-warknąłeś zirytowany.- Paula, zbieraj swoje rzeczy i wynosimy się stąd, bo tu się jakaś patologia tworzy.-zwróciłeś się w kierunku ukochanej.
Dziewczyna posłusznie pognała do twojego pokoju, a ty patrzyłeś na rodzicielkę, kręcąc z niedowierzaniem głową. Z twoich ust padło, że naprawdę zazdrościsz Tomkowi, że jego wybranka została przez nią zaakceptowana bez najmniejszego problemu i nim się obejrzałeś a przymykałeś za waszą dwójką drzwi rodzinnego domu.
***
Wzdychałeś głośno nad postawą brata, który błagał cię przez telefon o odebranie z radomskiej kwieciarni bukietu białych róż oraz zwinięcia z blatu stołu kuchennego w twoim mieszkaniu dwóch koper, które w pośpiechu na przedmeczową rozgrzewkę zapomniał zabrać. Dziękować ci wylewnie, a ty zanosiłeś się głośnym śmiechem, spoglądając przelotnie na kroczącą przy twoim boku dziewczynę. Wrzuciłeś telefon do wnętrza kieszeni dżinsowych spodni i mocniej zacisnąłeś palce oplatające zziębniętą dłoń Dybaś. Po chwili spoczywałeś już na trybunie VIP radomskiej hali i starałeś się skryć bukiet kwiatów przed przybyciem partnerki twojego młodszego brata. Zrzuciłeś z siebie czarną, długą kurtkę zimową, wsuwając do jej wielkiej kieszeni dwie ozdobne koperty i podszedłeś do jednej z band reklamowych, wychwytując wzrokiem błękitnych tęczówek sylwetkę przyjmującego.
- Dzięki bracie.- szepnął do twojego ucha, klepiąc cię na przywitanie po plecach.- Jak się trzyma Paula?- uniósł pytająco brew, odnajdując ją wzrokiem na widowni.
- Cóż olaliśmy rodziców i jak widzisz nadal jesteśmy razem.-obdarowałeś go łagodnym uśmiechem.- Ja nie wiem jakim cudem do Kaśki nie mieli zastrzeżeń choć ogarnia życie na porównywalnym a  nawet gorszym od ciebie poziomie.-zaniosłeś się głośnym śmiechem.
-Ej, ej. Nie obrażaj mojej przyszłej żony i matki moich dzieci.-oberwałeś w ramie, a Tomek zachichotał pod nosem na twoje słowa.
-Lepiej powiedz jak to wykminiłeś wszystko.- szturchnąłeś go w ramie, uśmiechając się porozumiewawczo.
- Mój kochany braciszku doskonal wiesz, że Tomasz musi być zawsze oryginalny. Dlatego też uklęknę przed nią i wysunę dwie koperty z napisem ” Jeśli powiesz nie”, „ Jeśli powiesz tak”. Ona którąś weźmie, ale zakładam, że tą z pozytywną odpowiedzią.-zaśmialiście się w tym momencie .- Wręczę jej róże i pierścionek i finisz. Tylko zastanawiam się jeszcze czy zrobić to na parkiecie czy tam właśnie przy trybunach.
-Hmmm…W  sumie ludzie o was wiedzą i dużo twoich fanek o dziwo was ubóstwia, więc wydaje mi się, że ani ty ani ona nie zostaniecie zlinczowani przez twoje hot faneczki.-parsknąłeś głośnym śmiechem, a Tomek ci zawtórował.
Po wymienieniu jeszcze kilku zdań zawodnik z numerem dziewiętnaście powrócił do rozgrzewki, a ty spocząłeś na krzesełku obok Pauli. Zamarłeś, kiedy studentka wypatrzyła waszą dwójkę na trybunach i korzystając z wolnego miejsca obok twojej połówki skierowała się w waszym kierunku. Popatrzyłeś błagalnie na szatynkę, prosząc aby coś wymyśliła, by miedzianowłosa nie zarejestrowała spoczywającego za twoim krzesełkiem bukietu. 
- O jejku jakie ładne róże!- zawyła zachwycona dziewczyna twojego brata, przywołując na siebie nawet wzrok bruneta.
Uderzył się z otwartej dłoni w twarz, klnąc siarczyście pod nosem, a ty chichotałeś cicho z powodu jego zachowania. Widziałeś jak miota się i nie wie co ze sobą zrobić, gdyż nie ma kontroli nad sytuacją. Postanowiła ją natomiast przejąć twoja księżniczka.
-Dostałam od Janka.- powiedziała, odgrywając dumną Paula.-Piękne, prawda?- przeciągnęła ostatnią literę wyrazu, uświadamiając ci, że będziesz jej musiał to okłamywanie Kaśki jakoś wynagrodzić.

~*~
Hello! ^^
Oj, dzieje się! Janek ma przechlapane u matki ze swoją nową dziewczyną, a Tomek zdecydował się na większy krok w kierunku przyszłości, którą wiążę z Kaśką ;) Jak myślicie, oświadczyny przebiegną pomyślnie? :D Powiem Wam, że szykuje się mała niespodzianka ;3 Jeszcze cztery części oraz epilog i pożegnamy się z losami starszego z braci Fornal, Paulą oraz para numer dwa w tym opowiadaniu :( Mam nadzieję, że to będzie impulsem, aby dzielić się ze mną Waszą opinią na temat każdego rozdziału w komentarzu! ^^ Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

wtorek, 5 marca 2019

Czternasty



Badałeś wzrokiem jej sylwetkę spoczywającą na parapecie usytuowanym w salonie tuż przy tafli szkła, zwilżając usta ciemnym płynem zawartym w czerwonym kubku. Jej drobne, ale jakże niezwykłe, warte dla ciebie niczym jeden z największych skarbów ciało okrywał jedynie materiał twojej czerwonej koszulki, która sięgała jej do połowy ud. Wpatrywałeś w nią oczarowany jej urokiem i błogością jaka widniała na jej twarzy od momentu przebudzenia. Nadal ciężko ci było uwierzyć w to, że jest twoja, że ją posiadasz i kwalifikujesz jako jeden z cudów, które naprawdę rzadko zdarzają się w ludzkim  życiu. Na moment oderwała oliwkowe tęczówki, którymi omiatała panoramę miasta, od okna i umieściła ich wzrok na twojej twarzy. Mimowolnie kąciki twoich ust drasnęły wyżyny pod wpływem jej przeszywającego spojrzenia jakim obdarowała twoją osobę. Podwinęła kolana pod brodę i objęła je ramieniem, ustępując ci kawałek przestrzeni, abyś potowarzyszył jej przy podziwianiu krajobrazu Krakowa. Opadłeś na wolne miejsce i podziwiałeś jak zatapia swoje usta w parującym napoju, mrucząc pod nosem z zadowoleniem, gdy posmak ulubionej kawy rozprzestrzenił się po jej kubkach smakowych. Była taka idealna. Taka wymarzona. A przede wszystkim nigdzie się nie śpieszyła, miała dla ciebie czas i wiedziałeś, że może dla ciebie przeznaczyć jego dużą ilość. A tego właśnie potrzebowałeś. Aby ktoś o ciebie dbał, zabiegał, kochał. Choć tego ostatniego w jej przypadku nie byłeś pewny, gdyż jak dotąd z jej ust nie padły te dwa magiczne, wywołujące szybsze bicie serca, dreszcz na plecach czy iskierki w oczach, słowa. Trochę się obawiałeś, że być może nie darzy cię, a nawet nie ma zamiaru darzyć takim uczuciem, ale przecież dopiero niedawno nastał wasz początek. Inauguracja, zalążek waszej wspólnej drogi, która miałeś nadzieję, będzie trwała po wasz kres. Rozkoszowałeś się tą beztroską chwilą i milczałeś wraz z Paulą. Zatonąłeś spojrzeniem w scenerii rozpoczynającego już tętnić życiem miasta i odchylałeś palce szatynki oplatające naczynie z kofeinową cieczą. W końcu splotłeś je ze swoją smukłą dłonią i ścisnąłeś, przyciągając do warg, aby musnąć je delikatnie. Na twarz szatynki wpłynął delikatny uśmiech i złożyła na twoim policzku czuły pocałunek, po czym zeskoczyła z parapetu i pognała pod prysznic. Ty tymczasem oczyściłeś kuchnie ze śladów wcześniejszego spożycia posiłku. Nagle po wnętrzu salonu rozbrzmiał znajomy utwór. Popędziłeś do danego pomieszczenia i bez spoglądania na wyświetlacz odebrałeś połączenie.
      —Widzę, że ładnie się pozbierałeś po naszym rozstaniu. —znajoma barwa głosu, tym razem pełna zawiści, rozbrzmiała w słuchawce. —Poszłam ci nawet na rękę tym rozstaniem. —prychnęła kobieta.
—Skąd o tym wiesz? —parsknąłeś odrobinę zdziwiony.
—Nie trudno was nie zauważyć. —mogłeś się założyć, że teraz uśmiecha się wrednie pod nosem.
—To nie twoja sprawa, Ewa. —wycedziłeś przez zaciśnięte zęby. —Po za tym to ty nie chciałaś mnie słuchać.
—To nie zmienia faktu, że mogłeś być wobec mnie fair i nie mieć romansu z nią podczas naszego związku. —rzekła oburzona.
—Nie miałem z nią romansu! To była jedna noc! —czułeś jak twoje ciało kipi, płonie wściekłością na osobę byłej partnerki, a prawie twojej żony.
—Wiesz co, Janek? A zawsze miałam cię za takiego szlachetnego, szczerego.

***
Musnąłeś ustami na pożegnanie policzki rodzicielki, wysłuchując jej próśb o pozostawienie budynku, w którym spędziłeś pełne beztroski dzieciństwo, w nienagannym stanie oraz w tym samym miejscu, kiedy zdecyduje się z ojcem wrócić do Krakowa. Zaśmiałeś się na jej słowa, które były już procedurą wypełnianą przed każdym dłuższym wyjazdem i ułożyłeś dłonie na jej ramionach, zapewniając ją, że nic złego się nie stanie. Odniosłeś jej masywną torbę do bagażnika czarnego BMW i zamknąłeś w silnym uścisku, w głębi ciesząc się jak dziecko, że twoja matka wpadła na pomysł odwiedzenia i pozostania na tydzień u ciotki w stolicy Polski.  Gdy tylko blondynka przymknęła za sobą drzwi samochodu, a jego ryk stał się niesłyszalny dla twoich uszu zaciągnąłeś do rodzinnego domu szatynkę, korzystając z nieobecności rodziców. Kilka godzin później jednak obłędnie żałowałeś tej decyzji. Twoja partnerka z kursu tańca od poranka była jakaś wybredna, niemrawa i kręciła nosem nad błahymi sprawami. Chcąc ją wprowadzić w odpowiedni nastrój powędrowałeś do supermarketu i wyposażony w czerwone wino oraz truskawki i czekoladę, w którą zamierzałeś urozmaicić owoce wkroczyłeś do wnętrza domu. Na powitanie otrzymałeś stos ubrań wymierzony prosto w twoją twarz oraz pretensje od ukochanej ich dotyczące. A mianowicie, że nie dbasz o porządek w pokoju, że nie pierzesz systematycznie brudnych, przepoconych ciuchów oraz wiele innych zarzutów. Zacisnąłeś pięści zdenerwowany, ale wyposażyłeś usta w delikatny uśmiech oraz łagodny głos, który miał ukoić nabuzowaną negatywną energią przedstawicielkę płci pięknej. Niestety jednak Paula widocznie utonęła w morzu pesymizmu i okręciła się na pięcie, lekceważąc twoje tłumaczenia i decydując się na okupywanie kanapy w doborowym towarzystwie twojej przyszłej szwagierki. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową nad widokiem Tomka, który także nie przeżywał dzisiaj dobrych chwil w obecności ukochanej. Spragniony bliskości po długim czasie rozłąki z przyszłą dziennikarką starał się zyskać jej uwagę na wszelkie sposoby, oczekując jedynie pocałunków pełnych pasji czy zagłębienia dłoni pod materiałem jej koszulki na ramiączkach. Na twoją twarz wpłynął grymas, kiedy oberwał porządnie sporych rozmiarów książką prosto w głowę. Potarł pulsujące bólem miejsce i przyodział usta w promienny uśmiech, opierając dłonie na barkach partnerki, starając się ją ostudzić ze złości i zjeżdżając wargami na skórę jej szyi. O dziwo nie spodobało jej się to za bardzo i warknęła na niego jeszcze głośniej niż wcześniej. W końcu odpuścił i  zaszył się w swoim lokum, mając serdecznie dość wyrzutów Kaśki.  Dybaś rozbawiona całą sytuacją zakryła usta ręką, starając się powstrzymać cisnący się jej do gardła śmiech, a ty westchnąłeś głośno. Wytrzeszczyłeś oczy, gdy dotarł do ciebie odgłos otwarcia paczki chipsów a chwilę później ich chrupanie z buzi Pauli.
—A ty nie miałaś iść dzisiaj na siłownie? —zagaiłeś do niej, opadając na wolne obok miejsce.
—Miałam, ale zmieniłam plany. —wzruszyła ramionami. — A co sugerujesz mi coś? Co jestem gruba, tak? —naskoczyła na ciebie, mierząc w ciebie pełnym złości wzrokiem.
—Nic takiego nie powiedziałem, skarbie. —odparłeś, pozostawiając mokry ślad na jej odkrytej skórze barku.
—Ale pomyślałeś! Wszyscy jesteście tacy sami! Chodzi wam tylko o seks!
—Dokładnie, szwagierko! Chcesz się przytulić, poleżeć czy pośmiać a oni już tylko zjeżdżają tymi łapami na dupę i macanko! —żywo gestykulowała dłońmi miedzianowłosa.
Poderwałeś się z kanapy, chcąc uniknąć oberwania od niewiast zebranych w salonie i zrezygnowany przysłuchiwałeś się ich rozmowie, popijając Pepsi z bezbarwnej, oszronionej pod wpływem schłodzonej przez lodówkę cieczy szklanki. Brat, który zjawił się w kuchni popatrzył na ciebie bezsilny i wyrwał ci naczynie, upijając niewielki łyk. Spojrzał znacząco na wasze połówki i machnął zrezygnowany ręką, wymieniając z tobą kilka zdań.

***
Gładziłeś dłonią odkryte ramie szatynki okupując wraz z nią sofę w salonie i śledząc losy bohaterów tureckiej telenoweli, którą ona uwielbiała. Wzdrygnąłeś się na nagłe trzaśnięcie drzwi i zwróciłeś wzrok  w ich kierunku. Zmarnowana miedzianowłosa powłóczyła za sobą nogami, będąc widocznie wykończona pobytem w centrum miasta. Pojawiła się w pomieszczeniu, w którym przebywałeś wraz z dziewczyną, po czym opadła na fotel. Z jej twarzy dało się z łatwością czytać jak z otwartej księgi. Widoczna na niej była wyraźna obawa oraz wyczerpanie fizyczne. Była czymś naprawdę zmartwiona, ale postanowiłeś nie dowiadywać się powodu tego, aby nie oberwać jak chłopak, z którym łączyły cię węzły krwi. Zmarszczyłeś brwi, snując refleksje na temat tego co wydarzyło się podczas jej nieobecności w domu. Jednak to czego się po chwili dowiedziałeś przeszło twoje najśmielsze oczekiwania, a jej partnera chyba także.
—Gdzie jest Tomek? —odezwała się, przeszywając nieskazitelną, przerywaną jedynie dialogami toczącymi się w telewizji, ciszę  i przeskakując wzrokiem z twojej twarzy na twarz twojej towarzyszki.
—U siebie. —mruknęła Paula, nie odrywając wzroku od telewizora.
—Ktoś mnie wołał? —w pomieszczeniu nagle pojawił się zaintrygowany, podpierający się na biodrach rękami wspominany siatkarz.
—Kochanie, bo tak mi przykro, ale… —wypowiadała nieśmiało 20-latka.
—Ale co? — przerwał jej twój brat, patrząc na nią wyczekująco.
—Mam dzisiaj ten dzień i rozpieprzyłam ci samochód. — zakończyła swoją wypowiedź miedzianowłosa, spuszczając głowę. —Ja naprawdę nie chciałam. Przepraszam. —mówiła skruszona.
—Co zrobiłaś?! —wrzasnął zdenerwowany brunet. — I uważasz, że to powód, aby rozpierdolić mi samochód!? Nie no trzymajcie mnie, bo ją uduszę za nim złoży jaja!
—Nie żeby coś, ale gdybyś jej nie ten teges to by nie było na to szans także to też twoja… —włączyła się do konwersacji pary Dybaś.
—Przymknij się, Paula. —rzucił stanowczo 20-latek.
Roześmiałeś się na słowa twojej piękności i obserwowałeś jak najmłodszy członek rodziny Fornalów osiedlonych w Krakowie opuszcza budynek w ekstremalnym tempie. Mogłeś się założyć, że nawet na zgrupowaniu przed Mistrzostwami Świata w Zakopanem nie hasał tak szybko. Zaniepokoiła cię jednak ta pulsująca na jego czole purpurowa, niemalże fioletowa żyłka. Wymieniłeś z szatynką wymowne spojrzenie i rozbawiony wraz z nią zameldowałeś się na dworze. Skrzywiłeś się znacznie, gdy twoim błękitnym tęczówkom ukazał się zdefektowany przód karoserii srebrnego Hyundaia. Tytus złapał się za głowę, a dostrzegając twoją minę wzniósł dłoń, dając ci do odczytania znak, a także prośbę, abyś tego nawet nie raczył komentować.
—Ale to naprawdę nie była moja wina, przysięgam! To ten szmaciarz we mnie wjechał! —starała się tłumaczyć studentka.
Tomek zgromił ją jedynie pionującym wzrokiem, a później byłeś wraz z Paulą świadkiem potężnej awantury w związku twojego brata. Żałowałeś tylko, że nie przygotowałeś sobie wcześniej popcornu oraz świetnej jakości sprzętu do nagrywania, aby utrwalić tą dramatyczną w ich relacjach chwilę oraz zarazem widowiskową, powalającą na łopatki komedię. Usadowiłeś się wraz z dziewczyną na trawniku i usytuowałeś  ją na swoich udach.
—Chcesz rozstania?! Proszę bardzo! —krzyczał Fornal.
—Świetnie! Czyli koniec! —wtórowała mu wpatrzona w niego z przepełnioną różnymi emocjami twarzą przyszła dziennikarka.
—Tak, dokładnie! —przytaknął jej ochoczo przyjmujący.
—Czyli dobrze mamusia mówiła, że dla facetów to tylko bryka najważniejsza i nic więcej! Żadna kobieta, narzeczona ani nawet żona! —starała mu się dogryźć twoja niedoszła szwagierka.
—To nie tak! —doskoczył do niej brunet.
—Nie mów do mnie, gdy jesteśmy w rozpadzie! —rzekła stanowczo, odwracając się do niego plecami.
—Sama do mnie mówisz! —zarzucił jej.
—Bo ty zacząłeś! —kontynuowała ten niemający sensu dialog miedzianowłosa.
—A ty to kontynuujesz!
—Dobra! To teraz cisza!
Skinął głową twój braciszek i ze splecionymi na klatce ramionami wpatrywał się w niebo. Opierał się nonszalancko o karoserię uszkodzonego pojazdu, spoglądając kątem oka na Katarzynę.  Ta także nie miała zamiaru przerwać tej panującej przez dłuższą chwilę ciszy, która skąpana jedynie była odgłosami przejeżdżających wokół posesji twojej rodziny samochodów. Przedstawiciel radomskiego klubu jednak nie wytrwał w swoich postanowieniach i przystanął naprzeciw dziewczyny. Nagle przywarł do jej warg, ujmując jej biodra w swoje dłonie.
—Kocham cię! —rzucił rozemocjonowany nadal po dłuższej wymianie zdań.
—A ja ciebie! —odwrzasnęła dziewczyna, odrywając się na sekundę od jego ust, aby ponownie do nich przylec.
—Nie nadąży za nimi. — skwitowałeś, podnosząc się z podłoża.
—A takie fajne przedstawienie było.. —wydęła dolną wargę Paula.


~*~
Hello! ^^
Witam Was po raz pierwszy w marcu i na wstępie od razu przepraszam, że dopiero teraz, nie w sobotę, ale  chodzę zakręcona i zapomniałam dodać rozdziału, bowiem zbyt podekscytowałam się meczem, na który jechałam haha :D Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^ Jest to chyba mój ulubiony rozdział w tym opowiadaniu :3 Pamiętam jak luźno i przyjemnie mi się go tworzyło :D Kaśkę i Paulę dopadły "te chwile", a chłopaki zostały ich ofiarami..No, ale cóż.. Tak to w związkach bywa! xD  Liczę na to, że Was choć trochę rozbawiłam takim obrazem ich wspólnego życia oraz, że się podobało! Koniecznie dajcie znać w komentarzach co o tym myślicie ;) Całuję i do zobaczenia w sobotę! ;*
PS: Zapraszam na Tomka Fornala & Mateusza Masłowskiego >>Kotwica, która ściągnęła ich na dno<<